Według wyliczeń rządu, w tym roku pobity zostanie rekord z 2013 i drogowcy zapłacą łącznie 10,2 miliarda koron bompenger, czyli tzw. opłat bramkowych.
Podróżowanie po Norwegii nie należy do najtańszych. Zapłacić musimy nie tylko za
przejazdy niektórymi drogami, ale nawet za wjechanie do większych miast. Wszystkie te opłaty sprawiają, że do państwowego budżetu wpłynie w tym roku najprawdopodobniej rekordowo wysoka kwota.
Jak i gdzie płacić bompenger? >>> CZYTAJ
Większe zyski, ale mniejsze opłaty
Kierowcy w pierwszej połowie roku płacili prawie 28 milionów koron dziennie. Minister Transportu Ketil Solvik-Olsen podkreśla jednak, że opłaty te są niższe niż podczas kadencji poprzedniego rządu. Ze względu na wzrost liczby zarejestrowanych
samochodów w Norwegii, wysokość opłat na jednego kierowcę zmniejszyła się średnio o 200 koron. Rekordowo wysoki jest też budżet Ministerstwa Transportu, który wynosi w tym roku około 63 miliardy koron – ponad 20 miliardów więcej niż w 2013.
Pieniądze na dalszy rozwój
Minister Solvik-Olsen uważa, że zachowana jest obecnie równowaga między kwotą, jaką płacą kierowcy, a tym, co rząd chce przeznaczać na rozwój transportu. Na lata 2018-2029 przygotowano nowy Narodowy Plan Transportowy, który zakłada, że przychody z opłat drogowych wyniosą łącznie 131 miliardów koron. W ciągu najbliższych dwunastu lat aż 1064 miliardy koron mają być przeznaczone na nowe inwestycje i utrzymanie istniejących dróg.