Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Transport i komunikacja

„Kraj fiordów mi się nie opłaca”: popularny przewoźnik wróży słaby rok i zapowiada droższe bilety

Monika Pianowska

22 maja 2018 15:12

Udostępnij
na Facebooku
„Kraj fiordów mi się nie opłaca”: popularny przewoźnik wróży słaby rok i zapowiada droższe bilety

Szefowi irlandzkich linii lotniczych nie podoba się perspektywa płacenia podatku klimatycznego. MN

Szef linii lotniczej Ryanair znów zaskoczył. Podczas poniedziałkowej konferencji Michael O’Leary najpierw zarzucił Norwegii hipokryzję i zasugerował, że budżetowemu przewoźnikowi nie opłaca się już prowadzić działalności w Skandynawii, a następnie – ku niezadowoleniu pasażerów – zapowiedział kolejne zmiany w polityce swojej firmy.
Jak bywa ostatnio w przypadku tego przewoźnika, słowa Irlandczyka mogłyby oznaczać rezygnację z kolejnych połączeń i wprowadzanie dodatkowych opłat, na przykład za usługi związane z bagażem na pokładzie. Tym razem do podjęcia przez przewoźnika kroków miałyby prowadzić niewygodne podatki i zbyt wysokie ceny paliwa.
Reklama

Nie będzie inwestował w hipokrytów

21 maja O’Leary nie przebierał w słowach. Szef irlandzkiego low-costa wypomniał krajowi fiordów, że podczas gdy stopniowo podwyższa on podatek klimatyczny rzekomo w trosce o środowisko naturalne, w najlepsze eksportuje ropę naftową. Jego zdaniem to hipokryzja żądać od linii lotniczych pieniędzy, argumentując je dobrem przyrody, i jednocześnie figurując jako europejski lider przemysłu wydobywczego. Dodał, że uwzględnianie norweskich lotnisk jako destynacji i inwestowanie w ten sposób w kraj fiordów przewoźnikowi zwyczajnie się nie opłaca. Jak interpretują niektórzy, słowa Michaela O’Leary’ego brzmiały jak poważna sugestia o wycofaniu działalności z Norwegii.

Właśnie o norweskie podatki poszło, gdy Ryanair zrezygnował z rejsów z lotniska Rygge. Dwa lata temu bowiem rząd ustalił stawkę dodatkowych 80 koron od każdego pasażera, co dotyczyło zarówno lotów krajowych, jak i międzynarodowych. Obecnie podatek lotniczy wynosi już 83 korony, a władze rozważają w niedalekiej przyszłości uzależnić go od długości lotu. Takie rozwiązanie stosują już m.in. Niemcy i Szwecja, gdzie na najdalszych trasach przewoźnik jest zobligowany płacić nawet ponad 400 koron od „głowy”. Czy samoloty Irlandczyków znikną również z Oslo Torp czy Gardermoen? Nie byłaby to najlepsza wiadomość dla podróżnych, którzy w ramach usług Ryanair mogą dolecieć nad fiordy z 5 polskich portów lotniczych.

Skąpy pesymista czy rozsądny wizjoner?

Chociaż w ubiegłym roku irlandzki przewoźnik zarobił rekordowe sumy i obsłużył prawie 10 proc. więcej pasażerów niż w 2016, 21 maja O’Leary nie wypowiadał się o przyszłości firmy w zbyt optymistycznym tonie. Imponujące wyniki sprzed sezonu zostały bowiem okupione dziesiątkami tysięcy odwołanych lotów i zawieszeniem 34 tras, a żeby w kolejnych miesiącach mimo mniejszych przewidywanych zysków współpraca z liniami okazała się rentowna (zarówno dla inwestorów, jak i zatrudnionych załóg), konieczne będzie podwyższenie cen biletów. Planowo mają być droższe o ok. 9 proc., głównie za sprawą premii dla pilotów i coraz większych kwot, jakie przewoźnik będzie zmuszony wydawać na paliwo w związku z rosnącą wartością ropy.
Właśnie baryłki podał także jako powód wieszczonego przez siebie upadku konkurencyjnych linii. W mniemaniu O’Leary’ego skoro niektórzy europejscy przewoźnicy ledwo wiązali koniec z końcem przy ubiegłorocznych cenach ropy, kiedy jedna baryłka będzie warta 80 dolarów, przez zimę wielu z nich odnotuje bankructwo. Czyżby znowu mierzył w Norwegiana?

Lepiej sprawdzać regulamin

Dodatkowo po raz kolejny może zmienić się polityka bagażowa Ryanair. Od 15 stycznia pasażerowie linii mogą wnosić na pokład jedną walizkę nierejestrowaną, tylko jeśli wykupią pierwszeństwo wejścia za 5 euro. Jednocześnie w dalszym ciągu mogą oni za darmo zabrać ze sobą dwie sztuki bagażu podręcznego, z tym że większy nie może się znajdować w skrytce nad głową podróżującego.

Więcej na ten temat pisaliśmy >>> TUTAJ.
Żeby mieć przy sobie jedną sztukę bagażu podręcznego trzeba korzystać z taryfy Plus, Flexi Plus lub Family Plus lub opcji priority boarding. Chociaż dzięki nowym zasadom przewoźnikowi udało się zmniejszyć odsetek opóźnionych lotów, okazało się, że praktykowane od stycznia metody wiążą się z problemem manipulowania ładunkiem. Szef Ryanair zaznacza, że przed obleganymi lotami obsługa musi się uporać z załadowaniem np. 120 walizek do luku bagażowego, a jest to jeszcze usługa nieodpłatna. Możliwe zatem, że wkrótce pasażerowie znów odkryją zmiany wprowadzone po cichu do regulaminu, jak to miało miejsce w przypadku skrócenia czasu na odprawę.
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok