Zaczynał na miejskim basenie, pływając między turystami. Dziś 22-letni Polak jest mistrzem
Piotr już dwukrotnie reprezentował Polskę w europejskich zawodach juniorów, uzyskał tytuł wicemistrza kraju, a ostatnio także cieszy się wysokimi osiągnięciami w Norwegii. .archiwum prywatne
– Bywa różnie, jak to w życiu – mówi Piotr Junior. – Ale ufam ojcu i wiem, że zawsze chce jak najlepiej dla mnie i mojej kariery. Nie wyobrażam sobie bycia pod opieką innego trenera.
Tylko dwie opcje
– Zacząłeś pracę trenera, bo widziałeś, że syn radzi sobie coraz lepiej? – pytam Piotra Ludwiczaka.
– A właśnie, że nie. Zacząłem, bo sobie nie radził – odpowiada przewrotnie. – Widziałem, że jego szkolenie szło w złym kierunku, a potencjał syna nie był wykorzystywany. W pobliżu nie było profesjonalistów w tej dziedzinie, więc zacząłem wysyłać go na obozy pływackie, które prowadzili znani polscy trenerzy. Usłyszałem, że syn ma talent.
Piotr usłyszał wówczas, że ma dwa wyjścia. Pierwsze: mógł sprowadzić zawodowego trenera do Kołobrzegu. I choć miał oszczędności i bardzo chciał wspomóc pasję syna, kwoty za zapewnienie takiej osobie zakwaterowania i wynagrodzenia zdecydowanie go przerastały.
– Nie było zbyt wielu chętnych rodziców do zrzucenia się na mój pomysł – wspomina. – Ale była druga opcja. Mogłem sam zostać trenerem. Wybrałem właśnie taki scenariusz. Nakupowałem wtedy mnóstwo książek i płyt instruktażowych, zacząłem uczyć się praktycznie od zera. Powoli temat mnie wciągał, a pod moje – początkowo amatorskie – skrzydła trafiali kolejni zawodnicy. Co samego mnie zaskoczyło, zaczęli osiągać świetne wyniki! Moja taktyka i zaangażowanie działało. Robiłem w życiu wiele rzeczy, ale żadna nie sprawiała mi aż takiej przyjemności. A że szły za tym sukcesy zawodników, doszedłem do wniosku, że to powinien być mój zawód.
Na własny rachunek
– Osób zarządzających basenami nie obchodził status sportowca, a władz miasta fakt, że Piotr dwukrotnie reprezentował Polskę podczas Mistrzostw Europy Juniorów czy zawodów międzynarodowych. Powiedziałbym nawet, że miasto nie specjalnie lubiło jego wysokie wyniki, bo nie było w stanie zapewnić warunków do rozwoju. Wyrastał im sport, na który nie byli przygotowani – puentuje gorzko trener.
Wiele zmieniło się, gdy wraz z rodziną wyemigrowali do Norwegii. We Fredrikstad Piotr Junior od razu dostał kartę klubową, może bezpłatnie pływać, ile chce i bez ograniczeń korzystać z siłowni. Pod okiem taty szkoli się jako zawodnik, a poza tym sam zaczął realizować się jako trener. Jego podopieczni mają od 14 do 19 lat.
Dwadzieścia godzin w wodzie i osiem godzin na lądzie – tyle treningów zwykle odbywa Piotrek. Do tego dochodzi nauka innych, młodszych i mniej doświadczonych. Ostatnio ojciec i syn wspólnie zorganizowali obozy treningowe w Polsce. W ciągu trzech lat zawodnicy klubu Kongstensvommerne, który reprezentuje Piotr byli kilkakrotnie na obozach i zawodach w Polsce: w Szczecinie, Ustroniu Morskim, Kołobrzegu, Katowicach, Poznaniu.... Można by długo wymieniać. Ostatni obóz sportowy odbył się w Łodzi. Obecni na nim norwescy zawodnicy byli pod wrażeniem infrastruktury pływackiej, która w ciągu ostatnich lat znacznie się poprawiła.
– Staramy się zachęcać Norwegów do odwiedzania naszego kraju i pokazać im jak najwięcej, włącznie z naszymi polskimi obyczajami oraz tradycjami – mówią ojciec i syn.
Przygotowania do olimpiady
W Mistrzostwach Polski mogą wziąć udział tylko zawodnicy polskiej narodowości, ale w Norwegii jest nieco inaczej. Jeśli ktoś mieszka i pracuje w kraju, może aplikować o udział w mistrzostwach. Tak od trzech lat robi Polak. Wygrał ostatnio zawody na 50 metrów stylem dowolnym i 50 metrów stylem grzbietowym, dokładając do tego brązowy i złoty medal stylem motylkowym. Nie brakuje mu ambitnych planów na przyszłość.
– Pracując jako trener, mam ograniczony czas na własne treningi, ale daję radę. Obecnie przygotowuję się do olimpiady, także czekają mnie dwa lata wytężonej pracy – zdradza.
Piotr Ludwiczak Junior został także odznaczony tytułem Wybitnego Młodego Polaka w Norwegii. W tym roku prezes klubu pływackiego, do którego należy chłopak, też zamierza złożyć wniosek. Kolejny tytuł byłby ukoronowaniem wieloletniej pracy.
– Zawsze powtarzam, że nikt nie zna młodych juniorów. Liczą się dopiero doświadczeni seniorzy – podkreśla Piotr Ludwiczak, trener. – A zapisanie się na kartach pływackiej historii to długotrwały i pracochłonny proces. Dopiero za wynikami idą sukcesy i pieniądze. Ale, choć sukcesy są ważne, powtarzam zawsze synowi, że nie najważniejsze, by wygrać, ale być lepszym niż poprzednio. Najpierw doskonalenie siebie, potem puchary i medale.
To może Cię zainteresować