Sprawa Johaug wzbudziła wśród Norwegów bardzo duże kontrowersje.
By Bymiljøetaten (Top_Gear_Holmenkollen-Foto_Bymiljoetaten) [CC0], via Wikimedia Commons
W środę 18 kwietnia zakończyło się trwająca półtora roku dyskwalifikacja Therese Johaug. Norweska biegaczka narciarska została zawieszona w październiku 2016 roku z powodu stosowania maści z niedozwoloną substancją (Clostebolem).
Początkowo biegaczka została zawieszona na 13 miesięcy, jednak po interwencji Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) wyrok został przedłużony do 18 miesięcy.
Miała chwile załamania
Therese Johaug wyznała na konferencji prasowej, że podczas półtorarocznej przerwy miała problemy z motywacją do dalszych treningów i zastanawiała się nad zakończeniem kariery. Ten trudny czas pomogli jej jednak przetrwać najbliżsi i mimo chwil załamania jest teraz bardzo zmotywowana, żeby wrócić do profesjonalnego sportu.
– Nie będę ukrywać, że były to ciężkie miesiące. Ciężkie lata. Było dużo łez i upadki za upadkami. Nareszcie mogę startować z numerem i norweską flagą na piersi – powiedziała. – W końcu mogę siedzieć tutaj z uśmiechem na twarzy. Przez ostatnie dwa lata na konferencjach prasowych nie mogłam tego zrobić. Jestem z siebie całkiem dumna, że to przetrwałam.
Doping stosowała „nieświadomie”
Niedozwolone substancje wykryto podczas niezapowiedzianej kontroli w 2016 roku. Johaug broniła się, że stosowała maść na oparzenia ust, którą przepisał jej lekarz. Ona sama nie sprawdziła składu, nie wiedziała więc, że preparat zawiera Clostebol. Sprawę skomentowała również Justyna Kowalczyk, zamieszczając wymowne zdjęcie opakowania leku:
Z powodu dyskwalifikacji Johaug nie wystąpiła między innymi na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu.