Partia Konserwatywna wzywa do odnowienia debaty na temat członkostwa Norwegii w Unii Europejskiej.
Fot. Canva
Unia Europejska jest zbyt niedemokratyczna, a jej decyzje oddalone od zwykłych ludzi, uważa minister sprawiedliwości Emilie Enger Mehl (Partia Centrum). W rozmowie z mediami dodała też, że zasiadanie w Europarlamencie byłoby jej największym koszmarem. W opozycji do stanowiska stanęli m.in. przedstawiciele Partii Konserwatywnej.
Proeuropejski, norweski ruch Europabevegelsen wytypował obecną minister sprawiedliwości jako jedną z polityczek, które mają największe szanse na odniesienie sukcesu w Parlamencie Europejskim. Warunek jest jeden – Norwegia musiałaby dołączyć do Unii Europejskiej, a Mehl stanąć do walki w eurowyborach. – To byłby mój najgorszy koszmar. [...] Spędziłabym tam cały swój czas na wyjściu Norwegii z UE. Byłby to także koszmar ruchu proeuropejskiego – skomentowała na łamach Dagbladet Emilie Enger Mehl.
Minister sprawiedliwości jako przykład podaje Szwecję. Zwróciła uwagę, że Szwedzi nie rozumieją europejskiej politycy, a plakaty i inne elementy kampanii wyborczej są dla nich nieznaczące. – Oni lepiej czują się wśród gór i fiordów, a nie pośród betonowych bloków Brukseli – skwitowała.
Ostoja demokracji czy antydemokratyczny ruch w Europie?
Emilie Enger Mehl twierdzi, że instytucje unijne są niedemokratyczne. – Istnieją zauważalne problemy związane z korupcją. Podejmowane decyzje są zbyt mocno oddalone od ludzi – przyznała minister sprawiedliwości. Odmiennego zdania są m.in. przedstawiciele Partii Konserwatywnej. Zwracają uwagę, że członkostwo w Unii Eurpoejskiej to szansa na promowanie Norwegii w ramach Wspólnoty. – Gdybyśmy byli pełnoprawnymi członkami UE, mielibyśmy silny zespół do promowania norweskich interesów. [...] Unia Europejska stale uchwala prawo, które wykracza poza ramy Porozumienia EOG. Wówczas Norwegia błaga ją, by kraj fiordów również był uwzględniony w nowych przepisach. Niestety, jakiekolwiek prośby są podejmowane dopiero po podpisaniu dokumentów, bez żadnego naszego wpływu – skomentowała Heidi Nordby Lunde, przedstawicielka norweskich konserwatystów.
W 1994 roku 52,5 proc. Norwegów zdecydowało, by kraj fiordów nie dołączył do Unii Europejskiej.Fot. Fotolia
Jak informują norweskie media, kwestie polityki europejskiej są przedmiotem sporu wśród partii rządzących. Partia Pracy do niedawna uchodziła za ugrupowanie euroentuzjastyczne, które opowiada się za przystąpieniem do Unii Europejskiej. Centrum nie bierze takiej opcji pod uwagę. Negatywnie ocenia nawet zapisy Porozumienia o Europejskim Obszarze Gospodarczym.
Jak wyliczają przedstawiciele ruchu Europabevegelsen, jeśli Norwegia dołączy do UE, może liczyć na 15 przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. Zwracają uwagę, że odmienni to obecną, nietypową sytuację. 90 proc. przepisów procedowanych w Europarlamencie, bez wpływu norweskich polityków, trafia następnie do krajowych regulacji prawnych.
Źródła: Dagbladet, Europabevegelsen, AgendaMagasin, MojaNorwegia.pl
08-06-2024 21:54
4
0
Zgłoś
08-06-2024 10:17
12
0
Zgłoś
07-06-2024 13:54
16
0
Zgłoś