Poparcie dla rządu spada niemal od dnia objęcia rządów jesienią 2021 roku.
Od lewej: Trygve Slagsvold Vedum i Jonas Gahr Støre; Fot. Celine Lyse Augdal/Finansdepartementet (Flickr.com, CC BY-NC 2.0)
Nie milkną echa po ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych w Norwegii. Wielkim zwycięzcą głosowania zostali przedstawiciele Partii Konserwatywnej. W skali kraju największymi przegranymi okrzyknięto Partię Centrum oraz Partię Pracy. Ugrupowania wchodzące w skład koalicji rządzącej otrzymały blisko 10 pp. głosów mniej niż w 2019 roku.
Jonas Gahr Støre oraz pozostali przedstawiciele laburzystów i Centrum zwracają uwagę, że słabe wyniki koalicji wynikają z objęcia rządów w dobie kryzysu. Wyszczególniają postępującą drożyznę, wysoką inflację, kryzys energetyczny oraz komplikacje geopolityczne wynikające z rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Zaktualizowane dane Urzędu ds. Wyborów wskazują, że Partia Pracy uzyskała głosy 21,6 proc. wyborców. To o 3,2 punktu procentowego mniej niż w 2019 roku. Łącznie z Partią Pracy, która straciła poparcie 6,2 punktu procentowego w cztery lata, spadek wynosi 9,4 punktu procentowego.
Radość nad fiordami i… w Szwajcarii
Krytycznie do postawy koalicji rządzącej odniósł się m.in. Jens Rugseth. 60-latek to przedsiębiorca z branży IT. W 2022 roku przeniósł się do Szwajcarii, negatywnie oceniając pomysł zwiększenia podatku od majątku w Norwegii. – To, że budżet państwa wzrasta o 10 procent, a siła nabywcza mieszkańców spada o 10 procent, nie ma tu nic do rzeczy. To, że podwyższają podatki i opłaty (w tym wpływy z prądu) o 255 mld kosztem ludzi i biznesu, nie ma tu nic do rzeczy. [...] To, że opłaty za wodę i ścieki, podatek od nieruchomości, opłaty drogowe znacznie przekraczają normalne podwyżki cen, nie ma tu nic do rzeczy – ironicznie wskazał przedsiębiorca.
– Uzasadnieniem [rządu – red.] jest w dużej mierze wojna w Ukrainie, drożyzna, kryzys energetyczny i inflacja. Najwyraźniej wszystko, na co nie mieli wpływu i z czym nie mogli nic zrobić – wyśmiewa Partię Pracy i Centrum biznesmen.Źródło: Fot. materiały prasowe Partii Pracy, Flickr.com (CC BY-ND 2.0)
Przedsiębiorca zwrócił także uwagę, że oficjalne dane o norweskiej gospodarce odbiegają od rzeczywistości. Jako przykład podał upadłość wielu małych i średnich przedsiębiorstw. Dodał także, że rządzący nie rozumieją przepisów, z którymi na co dzień zmagają się przeciętni Norwegowie oraz nie potrafią wprowadzić w życie przepisów polityki klimatycznej.
„Potrzebny był zimny prysznic”
Z wyniku wyborów zadowoleni są także Knut Flakk i Roger Hofseth. Mężczyźni założyli „Akcję na rzecz norweskiej własności”. Pierwszy z nich prowadzi spółkę zajmująca się owocami morza. Krytykuje najnowsze zmiany dot. podatku dla akwakultury. – Gratulacje, Norwegio – powiedzieli mężczyźni na łamach Dagens Næringsliv. Zadowala ich „prawicowa fala, która przelała się przez Norwegię”. Przypuszczają, że przyniesie to ze sobą korzystne zmiany podatkowe dla przedsiębiorców. – Partia Pracy nie jest już tym, czym była kiedyś. Kiedy Sigbjørn Johnsen rządził w czasie kryzysu bankowego, biznes był na pierwszym miejscu. Teraz partia jest wypełniona ludźmi, którzy nigdy nie pracowali – krytykują. – Nie wzięli pod uwagę tego, co myślą ludzie – dodają.
W trakcie poprzednich wyborów w gminach z rozwiniętym przemysłem akwakultury dużą popularnością cieszyła się Partia Centrum. Wyliczenia redakcji DN zwracają uwagę na zmianę upodobań tej grupy wyborców. Ugrupowanie miało stracić 10 lub więcej punktów procentowych w 85 gminach. – Potrzebny był zimny prysznic i w końcu nadszedł. Rozsądek zawsze na końcu zwycięży – podsumowali przedsiębiorcy.
Źródła: Dagens Næringsliv, Finansavisen, MojaNorwegia.pl
Reklama
21-09-2023 00:12
0
-2
Zgłoś
20-09-2023 23:01
0
-5
Zgłoś
20-09-2023 22:54
0
-5
Zgłoś
20-09-2023 22:23
0
-6
Zgłoś
20-09-2023 19:15
0
-7
Zgłoś
19-09-2023 23:03
0
-4
Zgłoś
18-09-2023 22:15
0
-10
Zgłoś
18-09-2023 21:03
0
-10
Zgłoś
17-09-2023 22:58
0
-18
Zgłoś
13-09-2023 22:05
51
0
Zgłoś