Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Kultura

To nie jest historia jednego człowieka. Film „22 lipca” kieruje dramat z Utøyi na właściwe tory [RECENZJA]

Hanna Jelec

10 października 2018 14:20

Udostępnij
na Facebooku
7
To nie jest historia jednego człowieka. Film „22 lipca” kieruje dramat z Utøyi na właściwe tory [RECENZJA]

MN

22 lipca 2011 rdzenny Norweg w przebraniu policjanta zastrzelił 77 osób w imię swojego postulatu: natychmiastowego skończenia z multikulturową Europą. O samym Breiviku powstały programy, filmy i pełna biograficznych wątków książka. Wyprodukowany przez Netflix „22 lipca” w reżyserii Paula Greengrassa zrywa z tym obrazem i mówi wprost: strach i propaganda kultury gniewu to główne cele siedzącego w więzieniu zamachowca. A co z najważniejszym? Życiem tych, którzy ocaleli i muszą zmierzyć się z traumą?
Historię ataku na norweskiej wyspie Utøya zna cały świat. O dokładnie zaplanowanym „akcie militarnym” – jak mówił podczas przesłuchania winny zamachowi Anders Breivik – pisano w niemal każdym kraju. To pierwsze wydarzenie, które do tego stopnia zachwiało poczuciem bezpieczeństwa pokojowej, idyllicznej Norwegii.
Paradoksalne decyzje sądów, hipokryzja polityków i prawo broniące winnych. To największe słabe punkty Norwegii, które zaważyły na historii kojarzonej z Andersem Breivikiem. Ale amerykańska wersja opowieści o zamachu na wyspie Utøya nie chce powielać historii o losach terrorysty. Obrazy z życia zamachowca to tym razem tylko tło, a najważniejsi są ci, którzy zwyciężyli: przeżyli piekło, a dziś są w stanie głośno o tym opowiadać.

Świat musi wysłuchać ich historii

„22 lipca” ma być świadectwem ofiar, skonfrontowaniem idei z książki Åsne Seierstad o tym, że Breivik – mimo strasznych czynów – to wciąż jeden z członków norweskiego społeczeństwa z tym, czego zamachowiec nigdy nie będzie w stanie zrozumieć: wspólnotą i siłą, jaka płynie z wiary w dobro. Dlatego w filmie nie brak kontrastów: już na początku widzimy Breivika działającego w pojedynkę – tworzy ładunki wybuchowe w zapomnianej hytcie, planuje atak, dopina szczegóły. Kadry przeplatają się z obrazami z wyspy Utøya i beztroskim obozem młodzieżówki norweskiej Partii Pracy (Ap). Miejsca akcji krążą wokół Oslo – politycznej stolicy, dla której spotkanie z dziećmi z Utøyi to jedynie kolejna możliwość zabłyśnięcia przed wyborcami.

Niemal na początku filmu poznajemy historię Viljara. Chłopak chwilę przed atakiem mówi o swojej ojczyźnie – Svalbardzie, „miejscu, w którym mile widziany jest każdy, niezależnie od narodowości”. Krótko po tej deklaracji młody Norweg stanie oko w oko z walczącym o „czystą Europę” zamachowcem z wyspy. Chłopak przeżyje, choć nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Proces, o którym będzie słyszał w mediach i wspomnienia, które przez długi czas nie opuszczą jego głowy, okażą się dla niego największym wyzwaniem. Jedynym kluczem do wolności od strachu stanie się deklaracja młodego Viljara do zamachowca: „Ty zgnijesz w więzieniu, a ja przetrwałem i będę żyć dalej”.

Obrazy z życia zamachowca to tym razem tylko tło, a najważniejsi są ci, którzy zwyciężyli: przeżyli piekło, a dziś są w stanie głośno o tym opowiadać.

„Zginęli, bo byli zdrajcami”

Reżyser filmu wielokrotnie podkreśla, że stawienie czoła traumie to wyzwanie dla wszystkich: rodzin ocalałych i zabitych, lokalnych społeczności i całego norweskiego społeczeństwa, które nigdy dotąd w takiej mierze nie poddawało w wątpliwość państwa prawa, działań policji czy słów polityków. Rodzice dzieci z młodzieżówki nie będą chcieli, by tym razem prawo było „dla wszystkich”. Adwokat, który nie ma wyboru, będzie musiał bronić Breivika mimo odmiennych przekonań, a sam oskarżony zasiądzie w wygodnym fotelu, zachęcany do stwierdzenia, że w momencie ataku być może nie był świadomy swoich czynów. Norweskie wartości o równości i demokracji staną pod znakiem zapytania – bo jak mogą być stosowane do człowieka, który z zimną krwią zabił kilkadziesiąt osób, a następnie  nie wykazując żadnej skruchy wyznał: „Jestem żołnierzem. Przywódcą. Oni zginęli, bo byli zdrajcami”?

Jedyna broń to wartości

Pod koniec filmu zamachowiec skwituje deklarującego walkę z fanatyzmem adwokata krótkim i dobitnym: „Nawet nas nie widzicie”. Problematyka braku komunikacji i więzi pomiędzy jednostkami to dla twórców „22 lipca” sprawa kluczowa. Sama matka zamachowca powie o Breiviku: „Miły. Spokojny. Mądry”. Nie będzie jednak chciała go bronić – i to nie z powodu odrazy do czynów syna, lecz z powodu obawy przed osądem ze strony społeczeństwa. Terrorysta zostanie oceniony przez specjalistów jako „odizolowany” – żyjący z dala od wspólnoty, skupiony na własnym celu.

I choć w kraju fiordów nie zabraknie zwolenników jego teorii, on sam nigdy nie będzie w stanie zrozumieć, że Norwegia spróbuje zażegnać kryzys, za wszelką cenę nie dając się propagandzie strachu i gniewu. Wielcy, którzy zawiedli społeczeństwo i zamienili życie jednostek w polityczną grę, zostaną zaakceptowani na nowo – mimo naiwności, niedociągnięć i przemilczeń. „Potrzebujemy siebie nawzajem. Musimy być teraz razem” – powiedzą ci, którzy – teoretycznie – mieliby największe prawo do zrezygnowania z walki, po tym, jak zawiódł ich system.


„22 lipca” ma swoją premierę w Polsce 10 października. Film można zobaczyć w wybranych kinach oraz serwisie Netflix.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


boj fra oszlo

12-10-2018 18:17

Sebastian napisał:
Niebezpiecznej ideologi.. której ? islamu? czy komunizmu?..


...komunizm ?a gdzie to jest?

55555555 55555555

12-10-2018 16:29

Niebezpiecznej ideologi.. której ? islamu? czy komunizmu?..

Josef Satan

12-10-2018 14:40

Redakcja MN napisał:
W tym temacie znajdują się komentarze do artykułu To nie jest historia jednego człowieka. Film „22 lipca” kieruje dramat z Utøyi na właściwe tory [RECENZJA]


Mam spore watpliwosci, czy asy tego forum sa w stanie zrozumiec ten film i poddac swoje mozgownice refleksji na temat niebezpiecznej ideologii.

boj fra oszlo

12-10-2018 14:26

Komentarz został usunięty ze względu na naruszenie regulaminu portalu
Bartek Gawrys

12-10-2018 13:01

Nie jest on wariatem ani szajbusem ktory porywa dzieci i gwlaci w piwnicy wiec uwazam jego ideologie za sluszna on czol sie gwalcony w swoim kraju przez obca kulture ktora slaniajac sie slowem ,, jestes rasista ,, gwalci nas wszystkich. Wiem po sobie w pracy co moge Ja - nie skalany Polak -a co moze -alla Europejczyk- w brazowej skorze, dajcie juz spokuj z ta poprawnoscia polityczna bo juz kolo dupy zaczyna sie palic a my zamiast to gasic dmuchamy by bardziej sie palilo. Pozdr

Szymon Piechowski

11-10-2018 17:00

Breivik wiedział że coś trzeba zrobić i nawet kto jest odpowiedzialny za to co się dzieje. Niestety, postąpił lekkomyślnie celując w młodych. Młodzi zawsze mogą zmienić poglądy

high octane

11-10-2018 11:05

Sprowadzanie nieeuropejczykow do europy i utrzymywanie ich cale zycie na koszt podatnikow powinno byc traktowane jak zdrada stanu.

Po to sie promuje te wszystkie dewiacje, zeby ludzie sie godzili na wszystko.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok