Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Kultura

Jak dobrze pisać o Skandynawii? Recenzja książki „Jak żyć po skandynawsku?”

Martyna Engeset-Pograniczna

10 maja 2025 09:00

Udostępnij
na Facebooku
Jak dobrze pisać o Skandynawii? Recenzja książki „Jak żyć po skandynawsku?”

Kuchnia, kultura, moda, historia, sport, obyczaje – w książce „Jak żyć po skandynawsku?” o Skandynawii opowiada się z wielu różnych perspektyw. MEP

Żyjesz w Norwegii i chętnie byś się dowiedział, co słychać u szwedzkich i duńskich sąsiadów? Zakochałaś się w Skandynawii i chcesz podzielić się swoją miłością z innymi? Jak żyć po skandynawsku? to świetny pomysł na prezent dla innych lub dla samego siebie. Sprawdź, dlaczego!
To, co pierwsze zwraca uwagę, to to, że Jak żyć po skandynawsku? to po prostu ładny przedmiot. Elegancki, jasny, z przyjemną dla oka ilością światła na stronie i estetycznymi zdjęciami. Warto by go eksponować. Dobrze by się prezentował w jakimś ciekawie zaaranżowanym wnętrzu. W stylu skandynawskim, rzecz jasna. Ocenianie książki po okładce przynosi same pozytywne skojarzenia. Zignorujmy więc to, że wedle powiedzenia się tego robić nie powinno…
Nie samą okładką jednak – i dobrze! – żyje czytelnik. Co zatem znajdziemy w środku?
Muszę przyznać, że żywiłam względem tej książki pewne obawy. Bałam się, że może promować nazbyt uproszczoną wizję świata. Taką, w której „życie po skandynawsku”, odrobinę „hygge” na przykład, można zdobyć niemalże bez wysiłku, jeśli ma się choć trochę pieniędzy na wełniane skarpetki i świeczuszki oraz zapas czasu pozwalający na wyjście na zewnątrz.
Tymczasem jednak, choć i takie porady w tej książce znajdziemy (podpowiadające, jak dzięki małym rzeczom możemy poczuć się troszkę bardziej jak Skandynaw), autorka stawia sprawę jasno: podstawą skandynawskiego szczęścia jest bezpieczeństwo socjalne, miękka poduszka, którą rozkładają przed obywatelami północnoeuropejskie państwa opiekuńcze. Estetyka nie przykryła tu więc polityki. Wszelkie moje obawy zostały dość szybko rozwiane, a lektura okazała się nie tylko pouczająca, ale i nadspodziewanie zabawna.

Jak koić kiełbasą?

Czytelnicy Jak żyć po skandynawsku? dowiedzą się mnóstwa ciekawych rzeczy, na przykład tego, które hot-dogi Szwedzi nazywają „kiełbaskami ukojenia”. Ponadto przeczytają o czyszczonych w śniegu norweskich „wszawych swetrach”, lepiej poznają Danię – kraj gdzie o świnię łatwiej niż o człowieka… Spotkają także Ullra, staroskandynawskiego boga narciarstwa, oraz dowiedzą się, dlaczego wykorzystywano sauny jako miejsca porodów. Będą też mieli okazję zaznajomić się ze znaczeniem intrygujących idiomów, takich jak „Wślizgnąć się na kanapkę z krewetkami”, „Nie ma krów na lodzie” czy „Urodzony po brązowym serze”. A to tylko część atrakcji!
Kuchnia, kultura, moda, historia, sport, obyczaje – o Skandynawii opowiada się tu z wielu różnych perspektyw. Rozdziały są krótkie, lecz treściwe. Nie sposób odczuć ani znużenia czy przytłoczenia nadmiarem faktów, ani męczącego niedosytu.
Oczywiście tego typu książki to zbiór stereotypów. Ale jeśli mamy tego świadomość, to co to szkodzi? W Jak żyć po skandynawsku? zaserwowano je z przymrużeniem oka i na słodko – tak, że całość jest apetyczna jak lussekatter, szafranowe bułeczki na Dzień Świętej Łucji (przepis na stronie 190. Być może kończę artykuł w tym miejscu, bo biegnę piec!).
Źródło: Brontë Aurell, „Jak żyć po skandynawsku?”
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok