Kittelsen na swoich rysunkach i obrazach oddawał mroczny czar norweskiej przyrody, a także utrwalał wierzenia ludowe.
wikimedia.commons/public domain
W Norwegii padł aukcyjny rekord. Obraz Theodora Kittelsena Kvitebjørn kong Valemon sprzedano za 36 milionów koron. Poprzedni rekord norweskich aukcji sztuki (14 milionów za Andersnatten w 2020 roku) również należał do Kittelsena. Dlaczego aż tak się go ceni?
Theodor Kittelsen (1857-1914) to jeden z najciekawszych norweskich artystów plastyków (choć miał na koncie i – ilustrowane przez siebie samego – dokonania pisarskie). Tym niemniej jego sytuacja finansowa właściwie nigdy nie zapewniała mu poczucia bezpieczeństwa. Bajońskie sumy za dzieła Kittelsena zaczęły się pojawiać długo po jego śmierci…
Po jego prace zdecydowanie powinien sięgnąć ktoś, kto chce się dowiedzieć „jak naprawdę wyglądały trolle” (zanim zabrała się za nie wytwórnia Dream Works, korzystając z wizerunku trollowatej laleczki o sterczących, kolorowych włosach, stworzonej przez Duńczyka Thomasa Dana w latach 50.).
Kittelsen na swoich rysunkach i obrazach oddawał mroczny czar norweskiej przyrody, a także utrwalał wierzenia ludowe.
Wśród jego prac znajdziemy również przepełnione grozą wyobrażenia jednej z największych katastrof w norweskich dziejach, XIV-wiecznej epidemii czarnej śmierci.
Zaklęty w białego niedźwiedzia
Sprzedany w ostatnich dniach obraz to pochodząca z 1912 roku barwna wersja czarno-białego rysunku z roku 1907, stanowiącego jedną z ilustracji baśni Król Valemon zaklęty w białego niedźwiedzia. Tekst ten po raz pierwszy ukazał się drukiem w 1871 roku, w kontynuacji zbioru baśni ludowych Norske Folkeeventyr, jednego z kanonicznych dzieł literatury norweskiej – można zaryzykować nawet stwierdzenie – kamienia węgielnego tamtejszej tożsamości narodowej.
Baśń opowiada o perypetiach dziewczyny wiążącej się z księciem-niedźwiedziem polarnym i, by dotrzeć do pełni szczęścia, przebywającej naprawdę długą drogę. Obraz Kittelsena przedstawia ten moment: „chwyciła go za kudły, wskoczyła mu na grzbiet i mocno się trzymała. Wędrowali tak przez jary, góry i pagórki, przez lasy i gęste zarośla”. Jedna z pomocnic wyposaży bohaterkę w sprzęt godny prawdziwej wojowniczki staczającej bój z przeciwnościami losu: „każę mu wykuć dla ciebie szpony na ręce i nogi, abyś spróbowała przebyć tę górę”. Dzielnej dziewczynie uda się w końcu pokonać złą czarownicę – uwolni ukochanego spod wiedźmich wpływów. Protagonistka jest tu więc postacią o wiele bardziej aktywną niż mogąca kojarzyć się z tą opowieścią tytułowa bohaterka „Pięknej i Bestii”.
To, co najbardziej norweskie
W czasie aukcji padły słowa „To może najbardziej norweski i według wielu najbardziej znany motyw z całej naszej historii sztuki”. Zakupem obrazu zainteresowane było norweskie Muzeum Narodowe. Jednak… nie byłoby go na niego stać (roczny budżet zakupowy tej instytucji wynosi w tej chwili 12,8 miliona koron). Finalnie dzieło zdobył prywatny nabywca. Pozostaje anonimowy… Państwo norweskie zabezpieczyło się jednak przed zniknięciem tego obrazu z horyzontu – Kvitebjørn kong Valemon został objęty zakazem wywozu z kraju. Nie jest jednak pewne, czy szeroka publiczność będzie miała okazję go oglądać… Czy tajemniczy nabywca okaże się wszechwładną złą czarownicą, czy jednak poaukcyjna baśń będzie miała szczęśliwe zakończenie?
Źródła: „Król Valemon zaklęty w białego niedźwiedzia”, w zbiorze „Zamek Soria Moria. Baśnie norweskie”, Store Norske Leksikon, NRK, Klar Tale