Rekonstrukcja Myklebustskipet jest w pełni zdatna do żeglugi.
wikimedia.commons/ Islandmen/ https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/
Położona w pobliżu słynnego Geirangerfjordu niewielka miejscowość Nordfjordeid przyciąga w tym roku uwagę norweskich archeologów. To tam powędrowała nagroda za odkrycie roku w tej dziedzinie. Zbadano tam po raz kolejny nie tylko spalone szczątki potężnej wikińskiej łodzi, ale i ukrytą w butelce wiadomość sprzed 150 lat. Tak w jednym miejscu spotkały się różne epoki…
1200 lat temu pewnemu wikińskiemu wodzowi urządzono pochówek łodziowy w miejscu, gdzie dziś mieści się centrum Nordfjordeid. Półtora wieku temu szczątki tego rytualnie spalonego skarbu udało się znaleźć pierwszemu archeologowi zatrudnionemu na Uniwersytecie w Bergen. Badacz, Anders Lorange, zostawił wtedy potomnym list oraz pięć współczesnych sobie monet.
Choć jego uwagi odnosiły się głównie do kwestii merytorycznych dotyczących łodzi Myklebustskipet (i, jak się okazało, nie były wolne od pomyłek), naukowiec pozwolił sobie także na trochę prywaty i aż dwukrotnie wspomniał w tych zapiskach swoją ukochaną. W dodatku ukrywając tę miłosną treść pod postacią napisów stworzonych przy użyciu alfabetu runicznego.
Niepewna przyszłość badaczy przeszłości
Tegoroczne odkrycie to więc efekt ponownego zbadania zakopanego zabytku, który był poddany oglądowi eksperta już w XIX wieku. Dzisiejsi naukowcy dysponują jednak oczywiście o wiele większymi możliwościami niż Lorange. Pod pewnymi względami współcześni archeologowie są mimo wszystko w gorszej sytuacji niż badacz z wieku XIX. Mianowicie… może nie zostało już tak wiele do odkrycia?
„Era dużych projektów infrastrukturalnych dobiegła końca. W rezultacie mamy do czynienia z mniejszą liczbą wieloletnich projektów, niż przyzwyczailiśmy się do tego na początku XXI wieku. Presja rozwojowa w Gamlebyen i starym porcie w Oslo również zaczyna słabnąć. Wielu archeologów było tu zatrudnionych w ciągu ostatnich 20 lat, a teraz stoją w obliczu niepewnych czasów” – ocenia archeolog Ingar Mørkestøl Gundersen.
Niepewna przeszłość badacza przeszłości?
150-letni list w butelce… brzmi to wszystko jak piękna historia miłosna. Okazało się to na tyle atrakcyjne, że otrzymało tegoroczny laur środowiska architektonicznego... Należałoby jednak trochę pohamować zachwyt. W 1939 roku na innym stanowisku archeologicznym, przy innej wikińskiej łodzi znaleziono inny list w butelce… autorstwa tego samego Lorange’a, ale z nazwiskiem… innej dziewczyny.
Czy Lorange pochował jeszcze jakąś miłość w pochówku wikinga? Może badacze jeszcze tego się dowiedzą.