Witam wszystkie mamy i te przyszle tez

Dalam slowo, ze napisze jak pezbiegl u mnie porod w Haukelandzie.
Mialam porod wywyolywany ostateczny termin wywolania byl na 5.03 czyli rowny tydzien temu, podali mi tabletke o 10 rano, mialam po niej lezec godzine i tak bylo,pozniej poszlismy z mezem na spacer, wrocilismy spowrotem na sale i po chwili czuje ze robi mi sie mokro, ucieszona ze tabletka zadziala - no to sie zaczyna, po chwili dostalam skurczy, bo wczesniej przed tabletka nie miala zadnych objawow porodowych nic kompletnie, skurcze zaczely byc coraz silniejsze z minuty na minute, az w koncu nie wytrzymywalam z bolu i poprosilam pielegniarke o jakis srodek znieczulajacy, to zastosowala akupunkture, musze przyznac, ze troche zadzialala, zmniejszyla bol i zrelaksowala, ale to trwalo jakies 15 minut, po tym zawiezli mnie na sale porodowa bo juz nie moglam z bolu a mialam 2 cm rozwarcia, tam dostalam znieczulenie zewnatrzoponowe( w kregoslup), rozwarcie szlo na wet ladnie, znieczulenie mialam do samego rozwiazania podawane, a nawet pod koniec najmocniejszych skurczy podwyzszyli mi dawke, ale juz prawie nie dzialalo, zeszlo mi 8 godzin, jak mi odeszly wody o 15 tak o 22.55 urodzilam slicznego snyka. Musieli mu pomoc wyjsci z ujscia tzw " odkurzaczem", na szczescie wszystko sie udalo. Nie ma co opieka byla super, co chwile do mnie zagladaly i ptaly sie jak sie czuje itp.Dziecko podali mi po umyciu, bo sie pytala czy ma go umyc czy takiego podac i od tego czasu maly byl prawie caly czas ze mna, na dodatego polozna przyniosla mi i mezowi kolacje, po kolacji przewiezli mnie na inny oddzial, w sobote bylam juz w domu, bo wszystko bylo w porzadku ze mna i z dzieckiem