Noc z czwartku na piątek. Spać mi się nie chce, w telewizji nic ciekawego... Rok szkolny się zaczął i chyba bardziej jestem pojarany nowym plecakiem i wyprawką niż oja pociecha. Już po pierwszym dniu pani nauczycielka przyszła się zapytać czy u nas w domu jest wszystko w porządku bo dziecko na koniec lekcji powiedziało, że nie chce iść do domu. Oczywiście, że nauczycielka nie zapyatała dlaczego. Zamiast pociągnąć brzdąca za język i usłyszeć, że w szkole było tak fajnie i jeszcze by się chwilę pobawiło to wyciągnęła kobieta wniosek, że w domu jest coś nie tak i dziecko pewnie boi się wraca. Tak... Całe szczęście, że nie wezwała opieki społecznej i nie porwali nam dziecka... Ale musimy mieć się na baczności. Całe popołudnie spędziłem tłumacząc dziecku jak ważne jest okazywanie zadowolenia i radości i aby się nie smuciła bo jak przyjdzie co do czego to będzie musieć mieszkać z obcymi ludźmi gdzie niekoniecznie będzie lepiej niżeli w domu. Nie jestem pewien czy sześciolatek rozumie takie sprawy ale zobaczymy jak będzie po kolejnym dniu.
Mimo luzackiego trybu życia w Norwegii w domach zasiewa się ziarno niepokoju. Oby nasza pociecha nie palnęła jakiegoś głupstwa. Tymczasem... Jutro zaczynamy naukę jazdy konnej. Znów podniecam się jak mała dziewczynka bardziej niż moje dziecko... Byliśmy na wakacjach w Polsce i z radością mogę stwierdzić, że nauka jazdy konnej w Norwegii jest o połowę tańsza. Choć raz nie czuję się robiony w bambuko. Człowiek "ciężko" pracuje... Jeszcze nie widziałem ciężko pracującej osoby w tym kraju. - Akurat nie pracuję... Do końca roku będę w domu na "macierzyńskim" więc sobie popiszę.
Czy jest tu ktoś z okolic Egersund co by chciał ze swoją pociechą na konie chodzić w piątki około 17-tej? Można by wypić kawkę patrząc jak dzieci na koniach w kółko się kręcą...
Już grubo po północy, mój bloczek filmów się skończył... Rybki chyba poszły spać a pies kręci się obok sofy zerkając na mnie czy zrobię mu miejsce... Fajną bestję mamy. Miała być Chihuahua ale szybko się okazało, że zaszła "pomyłka" i piesek okazał się być dwa razy większy i cięższy niż przewiduje ustawa. Ale kochana z niego besja. Naszczeka na sąsiadkę... Osika sąsiadowi opony... Ale te oczyska... Kochana morda moja. Żeby tylko tej sierści nie gubił aż tyle.
Mimo luzackiego trybu życia w Norwegii w domach zasiewa się ziarno niepokoju. Oby nasza pociecha nie palnęła jakiegoś głupstwa. Tymczasem... Jutro zaczynamy naukę jazdy konnej. Znów podniecam się jak mała dziewczynka bardziej niż moje dziecko... Byliśmy na wakacjach w Polsce i z radością mogę stwierdzić, że nauka jazdy konnej w Norwegii jest o połowę tańsza. Choć raz nie czuję się robiony w bambuko. Człowiek "ciężko" pracuje... Jeszcze nie widziałem ciężko pracującej osoby w tym kraju. - Akurat nie pracuję... Do końca roku będę w domu na "macierzyńskim" więc sobie popiszę.
Czy jest tu ktoś z okolic Egersund co by chciał ze swoją pociechą na konie chodzić w piątki około 17-tej? Można by wypić kawkę patrząc jak dzieci na koniach w kółko się kręcą...
Już grubo po północy, mój bloczek filmów się skończył... Rybki chyba poszły spać a pies kręci się obok sofy zerkając na mnie czy zrobię mu miejsce... Fajną bestję mamy. Miała być Chihuahua ale szybko się okazało, że zaszła "pomyłka" i piesek okazał się być dwa razy większy i cięższy niż przewiduje ustawa. Ale kochana z niego besja. Naszczeka na sąsiadkę... Osika sąsiadowi opony... Ale te oczyska... Kochana morda moja. Żeby tylko tej sierści nie gubił aż tyle.