A ja gleboko ubolewam nad ludzmi, ktorzy przyczepili sie jak rzep psiego ogona tego "wyksztalcenia".
Kazdy ma wlasne zycie, wlasne problemy i sam bierze to w swoje rece. I kazdy ma emocje. Jesli ktos w Polsce byl KIMS a tu zaczyna od zera, to normalne jest, ze czuje sie tym przybity. I normelne jest, ze tego typu dyskomfortu psychicznego nie odczuwa ktos, kto w Polsce byl "fachofcem budowlancem" i tutaj jest tym samym: dla niego nic sie nie zmienilo, poza tym ze ma wyzsze zarobki dzieki czemu moze:
a) w Polsce swirowac pawiana i szpanowac pieniedzmi przed cala wioska
b) w Norwegii nasmiewac sie z zaczynajacych od zera ludzi z dyplomami ktorzy robia na czarno na szmacie po 100 czy 90 kr na godzine, a jemu w tym czasie przepisy branzone GWARANTUJA minimum 180kr brutto.
Kazdy orze jak moze i jak to powiedzial (i slusznie) Miller, mezczyzne poznajemy nie po tym jak zaczyna, a po tym jak konczy (dla nas, tych glupkow, frajerow i nieudacznikow z dyplomami: Finis coronat opus).
Ja, glupek, nieudacznik i frajer z dyplomami gdy przyjechalem do Norwegii zasuwalem na czarno za 80 do 100 kr na godzine (ktore to godziny dodatkowo byly mi obcinane) a z zona mieszkalismy w takich warunkach, ze gdy potem przeprowadzilismy sie do znajomych i mielismy "w komunie" jeden pokoik o powierzchni 6 a moze nawet 7 m2 z piwnicznym malenkim okienkiem (ale za to bylo cieplo, czysto i spokojnie) to wydawalo nam sie, ze zamieszkalismy w prawdziwej REZYDENCJI. Nasi koledzy pracowali wtedy za ustawowe ponad 150kr, bo byli kims, mieli fach w reku...
Dzisiaj mam jedna prace w ktorej nie zarabiam (jak dla Norwega) za duzo, ale zarabiam bardzo stabilnie. Mam tez druga prace w ktorej haruje jak wol i guzik zarabiam, ale daje mi ona niesamowita satysfakcje. Mam tez trzecia prace w ktorej zarabiam na razie kiepsciutko (no jak dla Polaka to calkiem niezle), ale to inwestycja w przyszlosc. Moja zona tez niezle sobie radzi. Mieszkamy na Frogner. Dopiero powolutku ZACZYNAMY sie rozkrecac...
Zas nasi koledzy nadal mieszkaja jak mieszkali, pracuja jak pracowali, tyle ze teraz stawki minimalne poszly im o jakiej 30 koron w gore. Nadal przychodza aby im tlumaczyc, zadzwonic, wypelnic... I nie moga sie na przyklad nadziwic, czemu prywatnie nie kupilem sobie samochodu, skoro moge sobie kupic jaki chce... Bo przeciez facet bez samochodu...
A ja nie mam samochodu bo do niczego nie jest mi potrzebny, wiecej, gleboko w d...pie mam to, co sobie inni Polacy o mnie z tego powodu pomysla.
Pomiedzy mna a moimi kolegami z tamtych czasow nic sie nie zmienilo. Kiedys oni zalatwiali mi fuchy i nie smiali sie z tego ze nie wiem czym sie rozni OSB od GK, ani z moich dyplomow, dzisiaj ja nadal w miare potrzeb "zerkam w ich papierzyska" i nie smieje sie z ich dyplomow zawodowek. Jestesmy takimi samymi ludzmi jak kiedys, rozmawiamy tak samo, tak samo sie spotykamy a od czasu do czasu pijemy wodke w tym samym gronie i przy tym samym nieomal stole co kiedys.
Bo ani my, ani oni nie bylismy magistrami, doktorami, malarzami, pijakami czy glazurnikami. Bylismy ludzmi, ktorzy na wzajem sobie pomagaja i w jakis sposob wlasnie to wspolne swiadczenie sobie pomocy dawalo mam satysfakcje, a nie cieszenie sie z tego, ze komus wiedzie sie gozej niz mnie, pomimo ze...
Nikt nie jest lepszy ani gorszy, kazdy wyciagnal w loterii zycia jakis los i na tej podstawie musi zyc dalej. Gorszy, czy wzbudzajacy litosc jest tylko ten, kto uwaza sie za lepszego i poniza drugiego czlowieka tylko dla tego, ze wyciagniety przez niego los byl bardzie wartosciowy, bo dal mu wieksza wiedze, umiejetnosci, sile, fach...
Czlowiek jest czlowiekiem, a gdy o tym zapomni czlowiekiem byc przestaje, staje sie bydleciem i sni. A sen jego jest slodki, cudowny: sni, ze gospodarstwo jego sasiada ogarnal pozar: stodola, obora i chlewnia stoja juz w plomieniach a sasiad w samych gaciach wyskakuje przez okno z chalupy na ktorej dach juz tez plonie...
Takie sa sny bydlecia.