Hej Michalina, fajnego masz bloga

Cieszę się, że piszesz szczerze o swoich przygodach z poszukiwaniem pracy i bardzo to doceniam, bo wiele osób pyta jak to jest z tą Norwegią i myśli, że jest łatwo. My z mężem mieszkamy w Norwegii tylko dzięki temu, że mąż ma uniwersalny zawód: kierowca ciężarówki. Musiał się przekwalifikować i jeździć rok w transporcie, żebyśmy mogli się przeprowadzić. Oczywiście oboje uczyliśmy się języka norweskiego w Polsce. Pierwszego dnia załatwiliśmy sobie mieszkanie (po ogarnięciu czterech visningów), następnego dnia była wcześniej umówiona i udana rozmowa kwalifikacyjna. Wszyscy myślą, że skoro nam się udało załatwić pracę i mieszkanie w dwa dni (nie mając żadnych znajomych ani rodziny w Norwegii), to znaczy, że dla innych też będzie to bułka z masłem. A Islandię bardzo byśmy chcieli zobaczyć