Elise napisał:
[quote]
Lindemans napisał:
No to Lindemans przyznaj sie szczerze, ile na miesiac wydajesz na glowe na jedzenie. I mowimy tu o faktycznych wydatka, z ciastkami, slodyczami, kawiarna i kantyna w pracy, a nie ile ciebie kosztuje kolacja i obiad.
Od dawna nie licze ile, bo mnie stac na to, zeby nie liczyc. Natomiast byly czasy, kiedy musialm liczyc. Nie zgrywam "polskiej pani z wypizdowa", tylko dlatego, ze nie musze sie zastanawiac ile wydaje, co absolutnie nie oznacza, ze rozpieprzam kase bez planowania i uzywania mozgu, zeby sie pozniej pochawlic na forum "ja to pani jestem, wydaje na 2 osoby 10 tys koron na zarcie" Mam bardziej zaawansowane potrzeby, niz zapychanie kiszek i dupy zupelnie bez sensu. Ja umiem planowac i umiem ugotowac wszystko. Nie codziennie trzeba wpie.... wolowine na obiad, mozna zjesc kopytka, mozna zrobic dobra zupe i racuchy, nalesniki, rybe z warzywami itp...itd.Jesli dla Ciebie oszczedne gotowanie oznacza makaron i tluste ochlapy, to wspolczuje zdolnosci kulinarnych.
Natomiast polecam zapoznanie sie z normami zywieniowymi, czyli tym jakie jest dzienne zapotrzebowanie na poszczegolne skaldniki.Tu jest pies pogrzebany. Mozna wpierd... 2 kg mandarynek, 2 banany i pol kilo czeresni, tylko, ze to sie ma zaupelnie nijak do prawidlowego odzywiania.To tylko zaspokajnie zachcianek, a nie odzywianie sie zgodnie z normami.
Teksty typu "przedniej szynki wieprzowej, to bym nawet psu nie dal" rozkladaja mnie na lopatki

Z takiego miesa mozna zrobic doskonale bitki, zrazy zawijane,mielone, pulpeciki w sosie, gulasz itp. Niestety "polski pan z wypizdowa" zle sie bedzie czul, jak nie wyjdzie na glaba kulinarnego. Zonka w domu walczy, zeby 4 osobowej rodzinie cos taniej ugotowac (a potrafi), bo dochody z firmy prezentuja sie zalosnie, glab to wciana az sie uszy trzesa, a na forum "panie drogi", szynki przedniej, to on psu nie da

Spadlam z krzesla, bo znam rodzine i bawi mnie to do lez..
Co do kantyny, to nie kazdy chce tam sie zywic. U mnie w pracy nie ma kantyny, kazdy przynosi sobie zarcie, a leniwi ida cos kupic ( faktycznie te gotowce sa zdrowe jak cholera !

), co do slodyczy, to gdzie znajdujesz takie wsakzania do zdrowego odzywiania sie ?

To polska moda, ze dzieciak musi sie obzerac slodyczami(nawet w szkolach, o zgroza, sklepiki sa zawalone swinstwem i dziecaki to wpieprzaja na kazdej przerwie), chipsami i wszelkim innym gownem. Madry rodzic da marchewke do przegryzienia. Slodycze sa "dla ludzi", ale w ograniczonych ilosciach.Jak dla mnie moga byc , moze ich nie byc. Dostrzegasz w nich jakies wartosci oprocz pustych kalorii ? W zasadzie wszystko jest dla ludzi.
Kazdy decyduje sam co wpieprza i ile i jak karmi dzieci, niestety nie kazdy sie interesuje tym, jakie jest prawdziwe zapotrzebowanie na konkretne skladniki zywieniowe.