Różnica w cenie za świetlicę może wynieść nawet prawie 4 tysiące koron.
pxhere.com / CC0 Public Domain
Norweskie SFO (skolefritidsordning), czyli odpowiednik polskiej świetlicy, to popularne rozwiązanie wśród rodziców młodszych dzieci w wieku szkolnym. W przeciwieństwie do Polski, w Norwegii usługa jest jednak płatna – w zależności od miejsca zamieszkania różnica w miesięcznych opłatach może wynieść nawet kilka tysięcy koron. Badania Uniwersytetu Naukowo-Technicznego w Trondheim wykazały też, że w wielu przypadkach cena nie idzie w parze z jakością – to gminy decydują bowiem co i za jaką cenę zaoferują w ramach usługi zajęć pozalekcyjnych.
Nierówności wzbudziły duże oburzenie przedstawicieli FUG (Komitetu Rodziców ds. Kształcenia Podstawowego), którzy domagają się wprowadzenia odgórnych norm i standardów mających obowiązywać SFO w całym kraju.
SFO to odpowiednik polskiej świetlicy, gdzie dzieci spędzają czas przed lub po zajęciach lekcyjnych. Oferta dotyczy uczniów klas 1-4 szkoły podstawowej, natomiast dzieci ze specjalnymi potrzebami mogą korzystać z SFO do 7 klasy.
Cena nie idzie w parze z jakością
Obecnie rodzice w Norwegii na opłacenie zajęć pozalekcyjnych swojego dziecka muszą wydać nawet kilka tysięcy koron – w zależności od miejsca zamieszkania cena świetlicy może wynieść od 0 do nawet 4000 koron. Badania Norweskiego Uniwersytetu Naukowo-Technicznego z 2018 roku wykazały, że ogromne różnice w cenie nie idą jednak w parze z tym, co dane świetlice oferują – oznacza to, że rodzice, którzy płacą najwyższe kwoty, nie mają gwarancji, że ich dzieciom zostanie zapewniona najbardziej wszechstronna opieka. Takie różnice wynikają przede wszystkim z faktu, że przez dwadzieścia dwa lata funkcjonowania SFO nie powstały jednolite dla całego kraju przepisy, które stawiałyby gminom minimalne wymagania względem tego, co zajęcia pozalekcyjne muszą zapewniać.
Potrzebne są nowe przepisy
Takie wnioski wzbudziły duże oburzenie przedstawicieli Komitetu Rodziców ds. Kształcenia Podstawowego, którzy domagają się wprowadzenia jednolitych standardów, które obejmą wszystkie świetlice w Norwegii.
– Fakt, że rozporządzenie SFO obowiązuje już od tylu lat i nikt nie zrobił właściwie nic, aby je ustandaryzować, jest problemem. Muszą obowiązywać normy tego, czego można oczekiwać – mówi przewodnicząca Komitetu Gunn Iren Gulløy Müller.
Z taką opinią zgadzają się też przedstawiciele rządu, którzy przyznają, że różnice w ofercie SFO w całym kraju są zbyt duże. Minister edukacji i integracji Jan Tore Sanner uważa jednocześnie, że ustalenie jednolitych cen korzystania z SFO nie jest dobrym pomysłem – mogłoby to bowiem oznaczać wyższe opłaty dla osób, które obecnie są obciążone niskimi opłatami, a z drugiej strony duże wsparcie dla rodzin z dobrą sytuacją materialną. Jesienią pojawi się dlatego pierwsza propozycja parlamentu, która zakładałaby plan wsparcia dla rodziców o niskich dochodach, a także ramy jakościowe dla SFO.
Reklama