Obecnie ciężko mówić o dostawach just in time /zdjęcie ilustracyjne
stock.adobe.com/standardowa/aerial-drone
Międzynarodowy kryzys związany z łańcuchem dostaw wpływa na czas dostarczenia towarów do Norwegii. DB Schenker, firma logistyczna o globalnym zasięgu, prognozuje, że w nadchodzących miesiącach sytuacja może jeszcze się pogorszyć, a prezenty zakupione w sieci tuż przed świętami nie dotrą na czas.
Międzynarodowy kryzys związany z łańcuchem dostaw trwa już od dłuższego czasu. Problemy pojawiły się podczas pandemii koronawirusa i nawarstwiały z każdy kolejnym miesiącem, skutkując wzrostem kosztu transportu kontenerów, a także powodując ogromne zatory i przestoje w portach morskich. Jak przewidują gracze rynkowi, np. Maersk, jeden z największych operatorów kontenerowych, czy DB Schenker, gigant z branży TSL, kryzys potrwa przynajmniej do nowego roku, a opóźnienia w dostawach towarów mocno dadzą się we znaki w codziennym życiu.
Kryzys nie skończy się w 2021
DB Schenker przewiduje czarny scenariusz - kryzys w łańcuchu dostaw z pewnością nie skończy się w tym roku. - Uważamy, że w pierwszym kwartale przyszłego roku nastąpi dalsze pogorszenie z powodu obchodów Chińskiego Nowego Roku oraz zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie - wyjaśnia dyrektor ds. frachtu morskiego, Christian Flatum w DB Schenker, cytowany przez dn.no. Tłumaczy, że gdy w 2008 w Pekinie organizowano letnie igrzyska, tamtejsze władze zamknęły szereg fabryk, by poprawić jakość powietrza. DB Schenker obawia się powtórki scenariusza.
Chiński Nowy Rok rozpoczyna się ok. pięć tygodni po Bożym Narodzeniu w Europie. Dla importerów oznacza opóźnienia w realizacji dostaw, a także ograniczony kontakt z dostawcami w Chinach. Chiński Nowy Rok wpływa także na wydajność fabryk, co z kolei rzutuje na wielkość importu.
Prezenty w nowym roku, nie pod choinkę
DB Schenker ma złą wiadomość dla tych, którzy co roku na ostatnią chwilę zamawiają online prezenty świąteczne. W tym roku jest wielce prawdopodobne, że artykuły zamówione tuż przed Bożym Narodzeniem, dotrą jednak po świętach. - Cały łańcuch dostaw na świecie znajduje się pod ogromną presją. To coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Sytuacja szybko wpłynie na dostawy „zwykłych” towarów, takich jak np. lampki choinkowe czy skarpetki dla ojca – podsumowuje Flatum.
Ponadto dla przeciętnego Kowalskiego czy Ola Nordmanna problemem będzie nie tylko czas dostawy, ale też brak towaru. Od kilku miesięcy brakuje bowiem surowców, chociażby takich jak drewno, kamień czy stal. Duże firmy, takie jak np. Ikea, mają więc problem np. z produkcją mebli, a dla zwykłego konsumenta czas oczekiwania na artykuły, które jeszcze jakiś czas temu były dostępne od ręki, może wydłużyć się nawet do kilku-kilkunastu miesięcy.
Konsumenci odczuwają brak nie tylko towarów wykorzystywanych na co dzień, jak np. artykuły agd, brakuje też komponentów wykorzystywanych przez firm IT czy koncerny samochodowe. / zdjęcie ilustracyjne
Źródło: Fotokon - stock.adobe.com/standardowa/Tylko do użytku redakcyjnego
Kryzys nie tylko dla zdrowia
Pandemia koronawirusa wpłynęła nie tylko na zdrowie populacji. Kryzys związany z covid-19 negatywnie odbił się też na światowych rynkach. Mimo że branża morska notuje zyski po gospodarczym otwarciu, a popyt na import towarów ciągle rośnie, nadal występują utrudnienia w międzynarodowych łańcuchach dostaw, skutkujące kolejkami statków handlowych w portach, co powoduje opóźnienia w procesie transportu. Obecnie ciężko mówić o dostawach just in time - importerzy muszą więc magazynować większą niż do tej pory ilość produktów, co zwiększa ich koszt jednostkowy. -Pandemia zakłóciła globalny łańcuch dostaw towarów statkami, ograniczając zdolność branży do szybkiego przemieszczania - podsumował branżowy serwis Bloomberg.
źródła: dn.no, bloomberg, MN