Obecnie tylko kilka krajów świata może sobie pozwolić zarówno na produkcję, jak i wysyłanie rakiet kosmicznych na orbitę z baz domowych.
wikimedia.org/ fot. NASA/ public domain
27 września pierwsza w pełni skonstruowana z norweskich części rakieta przekroczyła linię Kármána. Nucleus – bo tak nazwano latający pojazd – został wystrzelony z Centrum Kosmicznego Andøya (Nordland). Jak twierdzą sami jego twórcy, projekt kosztował dziesiątki milionów koron.
Udany debiutancki rejs w kosmos już zachęcił jego pomysłodawców na tyle, że zapowiedzieli konstrukcję kolejnych satelitów, które prosto znad fiordów polecą w kosmos. Planowo będa to obiekty mające pomóc realizować badania w obszarze górnych warstw atmosfery, jak również m.in. zjawiska zorzy polarnej.
Linia Kármána – umowna granica pomiędzy atmosferą Ziemi i przestrzenią kosmiczną (100 kilometrów n.p.m.).
Silnik po norwesku: hybryda
Centrum kosmiczne Andøya Spacecenter, znane wcześniej jako Andøya Rakettskytefelt, funkcjonuje od 1962 i wysłało na orbitę już niejedną rakietę. Nucleus różni się jednak od nich tym, że został skonstruowany wyłącznie z norweskich części, z silnikiem włącznie. Za budową satelity stoi firma Nammo, której inżynierowie podkreślają w komunikacie prasowym jeszcze jeden pionierski aspekt projektu – wykorzystany przez nich hybrydowy silnik jeszcze nigdy przedtem nie stał się sercem rakiety kosmicznej.
Obecnie tylko kilka krajów, a konkretnie Rosja, Indie, Chiny, USA, Francja i Japonia, może sobie pozwolić zarówno na produkcję, jak i wysyłanie rakiet kosmicznych na orbitę z baz domowych. Jeśli technologia zastosowana w Nucleusie się sprawdzi, ma szansę do nich dołączyć także Norwegia.
Reklama