Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Aktualności

Tragedia Polaków z pożaru w Drammen. W sprawie Norwegów sąd orzekłby tak samo?

Hanna Jelec

20 października 2018 08:00

Udostępnij
na Facebooku
5
Tragedia Polaków z pożaru w Drammen. W sprawie Norwegów sąd orzekłby tak samo?

Do tragedii polskich pracowników doszło 10 lat temu. Sprawa do dziś budzi kontrowersje. Fotolia/Royalty-Free

10 lat temu w Drammen spłonął dom, w którym mieszkali polscy pracownicy. Zginęło siedmiu rodaków, a dwóch odniosło poważne obrażenia. Na ławie oskarżonych zasiadł jedynie mieszkający tam 50-kilkuletni polski hydraulik, który jako ostatni „majstrował” przy tablicy bezpieczników. Ostatecznie, po czasie, został zwolniony z odbywania kary. Do odpowiedzialności nie powołano jednak właścicieli domu – Norwegów, którzy nie zaprzątali sobie głowy jakimikolwiek zabezpieczeniami przeciwpożarowymi i odpowiednimi warunkami dla wynajmujących.
Mimo że tragedia, której dziesiąta rocznica przypada tej jesieni, wydarzyła się w 2008 r., jeszcze w 2015 norwescy dziennikarze pytali: dlaczego przed sądem stanął mieszkający w domu Polak, a w podobnej sprawie z innej części kraju – pożarze budynku wynajętego dwóm rdzennym Norweżkom w 2004 r. – sąd bez wahania skazał na karę więzienia jedynie właściciela niezabezpieczonego budynku?

Dramat polskich pracowników

Do tragedii w Drammen doszło w listopadzie 2008 r. Nad ranem z budynku przy Stasjongate 36 zaczęły wydobywać się płomienie. Wiekowy dom zamieszkiwali polscy pracownicy – oficjalnie zameldowanych było czterech, jednak media mówiły o około dwudziestu mieszkających tam Polakach. Nie wszyscy zdołali się uratować. W pożarze zginęło aż siedmiu rodaków, którzy pracowali w Norwegii, by utrzymać rodziny w Polsce. Dwóch Polaków odniosło bardzo poważne obrażenia.

Sąd orzeka: winny jest Polak

Na ławie oskarżonych zasiadał jeden z zamieszkujących dom Polaków. To polski hydraulik, ojciec trójki dzieci. Według zeznań to on jako ostatni „majstrował” przy tablicy z bezpiecznikami. Policja nie zdołała jednak ustalić, czy było to bezpośrednią przyczyną pożaru – ta pozostała nieznana. Wiadomo jednak, że przez dom przez kilka lat przewinęło się ponad 200 pracowników, a właściciele budynku nie zapewniali w tym czasie odpowiednich warunków związanych z bezpieczeństwem przeciwpożarowym. Sąd orzekł, że Polak ponosi winę za całe zdarzenie.

Dziennikarze: „Co z Norwegami?”

Po rozpatrzeniu sprawy przez wyższą instancję mężczyzna ostatecznie został zwolniony z odbywania kary. W 2015 r. NRK przygotowało program, w którym analizowało szczegóły procesu sądowego. Dziennikarze zauważali, że przykład tragedii Polaków to dowód na to, że w Norwegii wciąż funkcjonują „równi i równiejsi”. Dla porównania: w 2004 r. w kraju miało miejsce podobne zdarzenie: spłonął budynek mieszkalny wynajmowany przez dwie Norweżki. Obyło się bez ofiar, jednak przed sądem stanął właściciel lokalu – sąd orzekł bez wahania, że to on nie zapewnił kobietom odpowiednich warunków do mieszkania i zabezpieczeń w razie pożaru.

Sprawa Polaków wstrząsnęła polską opinią publiczną. Po 2015 r. i materiale NRK losami oskarżonego i rodzin poszkodowanych zainteresowali się także sami Norwegowie. W sieci nie brakuje jednak głosów oburzenia: zarówno dziennikarze, jak i komentujący zauważają, że w kraju fiordów w wielu przypadkach obowiązują podwójne standardy – ludzie, którzy nie znają języka i nie są biegli w przepisach, nie są w stanie walczyć o swoje prawa. Na wysokości zadania nie staje także norweski sąd – początkowy wyrok wzbudza spore kontrowersje, a sprawa Polaka wciąż uważana jest za precedensową.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Jolanta Andersen

12-11-2018 12:21

Zastanawia mnie, co autorka tego artykula miala na mysli piszac: "Ostatecznie, po czasie, został zwolniony z odbywania kary."

Jak wiadomo, zostal on w sadzie apelacyjnym UNIEWINNIONY, a to, to zupelnie co innego... Zadnej kary ostatecznie nie otrzymal i nie trzeba go bylo zwalniac od jej odbywania.
Brak precyzji tutejszego artykulu moze, moim zdaniem, prowadzic do blednego zrozumienia ostatecznej decyzji sadu.

www.dt.no/nyheter/nyheter/dodsbrannen-bl...s/2-2.1748-1.5030154

Grzegorz Janikowski

22-10-2018 14:57

Ma Ktoś może norweskie linki do opisywanego przez MN wydarzenia?

J M

21-10-2018 09:53

Komentarz został usunięty ze względu na naruszenie regulaminu portalu
Malaguti B

20-10-2018 14:41

Norwedzy to tez jacys tacy dwulicowi sa.
Ostatnio wjezdzam na parking w lesie aby sobie pospacerowac z dzieckiem i jeszcze z auta nie wysiadlem, i slysze jak o auto kamyki sie obijaja.
Stary dziad chwasty kosil elektryczna kosisrka po tym parkingu.
Chwasty wyrastaly z malych kamyczkow, ktorymi wysypany byl parking.
Ten glupi dziad kosiarka wjezdzal w te kamyczki i szczelal nimi we wszystkie auta jakie byly tal zaparkowane!

Eldur Sevarsson

20-10-2018 12:14

Ale nie tylko w Norwegii tak jest. Wszędzie osoba która nie posługuje się językiem kraju w którym mieszka ma gorzej i nie ma znaczenia czy to jest Norwegia, Polska, Japonia.......

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok