Braciom z Polski groził najwyższy wymiar kary: 21 lat pozbawienia wolności. Na zdjęciu: norweskie więzienie Halden.
wikimedia.org/ Justis- og politidepartementet/ CC BY 2.0
Sąd w Bergen uniewinnił jednego z Polaków oskarżonych o podpalenie hotelu Lune Huler, który miał zostać przekształcony w ośrodek dla azylantów. Mężczyzna usłyszał w listopadzie wyrok siedmiu lat pozbawienia wolności.
Pod adresem 37-latka padły zarzuty zaplanowania przestępstwa, podczas gdy jego młodszy brat został skazany na 6,5 roku więzienia za podłożenie ognia pod niedoszły ośrodek w Lindås. Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót, kiedy właśnie on wziął na siebie całą winę.
W apelacji skazany oczyścił brata z zarzutów, twierdząc, że ten nie miał nic wspólnego z podpaleniem. Dzięki temu 37-latek uniknie odsiadki, a wyrok 6,5 roku pozbawienia wolności młodszego Polaka ma szansę zostać zmniejszony nawet do 3,5 roku – już tylko za wandalizm. Aż do połowy lutego żaden z nich nie przyznawał się do winy.
Mogli skończyć jak Breivik...
Do zajścia doszło w grudniu 2015 roku. Proces sądowy polskich braci rozpoczął się jesienią dwa lata później. Mężczyznom groziło nawet 21 lat za kratkami, ponieważ kiedy wybuchł pożar, w budynku znajdowały się dwie osoby. Mimo że udało im się wydostać na zewnątrz, prokuratura zakwalifikowała przestępstwo jako podpalenie z usiłowaniem zabójstwa ze względu na bezpośrednie zagrożenie ludzkiego życia.
Policja twierdziła, że mężczyźni byli związani ze środowiskiem sceptycznie nastawionym do powstania ośrodka dla azylantów. Prokurator prowadzący sprawę uważa, że to właśnie rasizm i strach mogły stanowić powody, które pchnęły Polaków do popełnienia przestępstwa.
21-02-2018 15:21
2
0
Zgłoś
21-02-2018 13:47
2
0
Zgłoś
20-02-2018 21:07
38
0
Zgłoś
20-02-2018 17:31
45
0
Zgłoś