Śledzie i ziemniaki zamiast krewetek? Tak wyglądałaby wojenna dieta w Norwegii

Dyskusja trwa w norweskich mediach. Fot. Adobe Stock, licencja standardowa (zdjęcie poglądowe)/Canva
Zmiana ta nie wynika z modnych trendów, lecz z realnych potrzeb i możliwości gospodarki żywnościowej Norwegii. Geir Ove Ystmark, dyrektor generalny Seafood Norge podkreśla na łamach Nettavisen, że to, co kraj importuje na co dzień, można częściowo zastąpić rodzimą produkcją. Taka strategia mogłaby zapewnić ciągłość zaopatrzenia w sytuacjach nadzwyczajnych.

Norwegia ma być gotowa na wojnę nie tylko militarnie, ale także z punktu widzenia zaopatrzenia obywateli.Fot. Ole Andreas Vekve, Norweskie Siły Zbrojne/materiały prasowe/Forsvaret
Norwegowie produkują dużo, ale konsumują jeszcze więcej
W tym ujęciu potencjał Norwegii w zakresie żywności – zwłaszcza rybnej – jest znacznie większy, niż sugerują statystyki. Produkty rybne, które dziś w dużej mierze trafiają na eksport, mogłyby w sytuacji kryzysowej zaspokoić potrzeby krajowej populacji.
Ryby kluczowe dla Norwegii
W połączeniu z produkcją warzyw i ziemniaków daje to podstawy do stworzenia funkcjonalnej, choć uproszczonej diety kryzysowej. Ystmark sugeruje na łamach Nettavisen, że zbyt często debata o samozaopatrzeniu opiera się na błędnych założeniach, pomijających możliwości produkcyjne Norwegii.

W chwili zagrożenia Norwegia miałaby produkować więcej ryb i owoców morza na krajowy rynek.Fot. fotolia

Raport Norwegia
Twoje centrum aktualności i najnowszych wiadomości z Norwegii. Publikujemy dziesiątki informacji dziennie, abyś był zawsze na bieżąco. W jednym miejscu znajdziesz kluczowe informacje: od alertów pogodowych i sytuacji na drogach, przez doniesienia z rynku pracy, po najważniejsze wydarzenia z Oslo, Bergen, Stavanger i wszystkich regionów Norwegii.