Panorama Longyearbyen, stolicy Svalbardu.
wikimedia.org - Hylgeriak / Wikipedia - Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported, 2.5 Generic, 2.0 Generic and 1.0 Generic license
Wycieczka do jednego z najbardziej wysuniętych na północ miast świata okazała się dla turysty z Polski dużo bardziej kosztowna, niż mógł zakładać. Przekonał się, że nawet na oblodzonym archipelagu kierowców obowiązują takie same zasady, co w pozostałych regionach Norwegii.
50-latek został zatrzymany przez policję w nocy 1 sierpnia, gdy próbował wyjechać z centrum Longyearbyen, mając we krwi 2,36 promila alkoholu. Za jazdę po pijanemu aresztowanemu mężczyźnie wystawiono mandat na kwotę – bagatela – 37 tys. koron.
Chociaż niektórzy żyją w przekonaniu, że na wyspach skutych wieczną zmarzliną, gdzie mieszka więcej niedźwiedzi polarnych niż ludzi, turyści cieszą się taryfą ulgową, nie ma nic bardziej mylnego.
Wymiar prawa jednakowy nawet przy biegunie polarnym
Gubernator Svalbardu Kjerstin Askholt podkreśliła na łamach prasy, że na Svalbardzie obowiązują takie same reguły, co i na kontynencie. Ponadto przywiązuje się sporą wagę, żeby kara finansowa za jazdę pod wpływem alkoholu wynosiła konkretny odsetek dochodu osoby, która dopuściła się tego typu przewinienia.
Askholt potwierdziła również, że polski kierowca uznał mandat na niemal 40 tys. koron za jazdę na podwójnym gazie i już go opłacił.
29-01-2018 19:13
0
-1
Zgłoś
11-08-2017 14:24
0
0
Zgłoś
10-08-2017 21:04
30
0
Zgłoś