Sześć minut po starcie wieża kontrolna straciła łączność z maszyną. Wrak samolotu namierzono 62 kilometry od stołecznego lotniska.
flickr.com/ fot. aero_icarus/ CC BY-SA 2.0
10 marca nad Etiopią rozbił się Boeing 737 lecący z Addis Abeby do stolicy Kenii, Nairobi. Na pokładzie maszyny linii lotniczych Ethiopian Airlines znajdowało się 157 pasażerów, wśród nich dwójka Polaków i Norweżka. Nikt nie przeżył.
Oficjalną wiadomość etiopskiego przewoźnika, że wśród podróżnych były osoby łącznie 35 narodowości, także polskiej, potwierdziło Ministerstwo Spraw Zagranicznych. O ich śmierci poinformowano już rodziny ofiar, zapewniono im również opiekę ze strony służb.
Miała status zaginionej
Zgodnie z podejrzeniami norweska ofiara to 28-letnia pracownica Czerwonego Krzyża. Wczoraj Røde Kors wydał oświadczenie, że obywatelka Norwegii Karoline Aadland prawdopodobnie znajdowała się na pokładzie, a ponieważ od czasu wypadku nie udało się nawiązać z nią kontaktu, miała status zaginionej.
Pilot nie zdążył zawrócić
Obecnie badane są przyczyny katastrofy, jednak przewoźnik potwierdził, że wkrótce po starcie, który nastąpił dokładnie o 8:38 czasu lokalnego, pilot zgłosił problemy techniczne i uzyskał zgodę na powrót do portu lotniczego w Addis Abebie. Sześć minut po starcie wieża kontrolna straciła łączność z maszyną. Wrak samolotu namierzono 62 kilometry od stołecznego lotniska, w okolicach miasta Debre Zeit. Samolot Ethiopian Airlines leciał z Etiopii do Kenii. Na pokładzie było 149 pasażerów i 8 członków załogi.