Teraz nauczyciele i asystenci powinni posługiwać się norweskim na poziomie B2 lub wyższym.
fotolia.com/Royalty Free
Gmina Oslo zapowiada zmiany dla pracowników szkół i przedszkoli. Wszystko przez coraz gorsze wyniki uczniów-imigrantów. Według radnych, słabsi uczniowie spoza Norwegii nie mają szansy „podciągnąć się” przy słabo władających norweskim nauczycielach. Dlatego od stycznia personel ma posługiwać się językiem norweskim na poziomie B2 lub wyższym.
Radni gminy Oslo już pod koniec grudnia ubiegłego roku wystosowali propozycję nowej ustawy dotyczącej wymagań językowych dla pracowników szkół i przedszkoli. Politycy chcą płynności językowej wśród personelu ze względu na coraz niższe wyniki uczniów o pochodzeniu imigranckim. Według zwolenników pomysłu, wpływ na słabe osiągnięcia dzieci ma właśnie słaba znajomość norweskiego – a tej może być winny niezbyt płynny norweski asystenta czy nauczyciela.
Z B1 na B2
Radni Oslo złożyli propozycję ustawy językowej dla pracowników szkół i przedszkoli już pod koniec grudnia. Nowe przepisy zakładały zaostrzenie wymagań językowych dla pracowników szkół i przedszkoli – zarówno nauczycieli, jak i asystentów.
Nowy przepis spotkał się z entuzjastycznym podejściem polityków i powinien wejść w życie do końca stycznia tego roku. Zgodnie ze styczniowymi wytycznymi, pracownicy szkół i przedszkoli prowadzący zajęcia z dziećmi mają posługiwać się norweskim na poziomie średniozaawansowanym, zbliżonym do B2 lub wyższym (do tej pory było to B1).
Poprawią zdolności językowe dzieci?
Według radnych zmiany pomogą w usprawnieniu nauki dzieciom z rodzin imigranckich. Inga Marte Thorkildsen z Sosialistisk Venstreparti (SV) tłumaczy, że do tej pory wielu rodziców nie chciało wysyłać dzieci do przedszkoli, ponieważ personel nie posługiwał się tam poprawnym norweskim.
Thorkildsen dodaje, że gmina chce pomóc pracownikom: Oslo zamierza przeznaczyć na szkolenia językowe personelu około 8 milionów koron.
Najpierw taksówkarze, teraz nauczyciele
Podobny przepis wszedł w życie w Buskerund w maju 2017 – tyczył się wymagań językowych dla taksówkarzy. Tamtejsi politycy argumentowali nowe przepisy potrzebą zwiększenia komfortu pasażerów.
Jednak nowym przepisom sprzeciwiali się wtedy lokalni eksperci ds. nauczania języka. Tamtejsi lingwiści tłumaczyli, że zgodnie z wytycznymi wszelkich egzaminów językowych, poziom B2 ma pozwalać na „rozumienie złożonego toku rozumowania” i „abstrakcyjnych idei”, „bronienie swoich poglądów” i „przedstawianie argumentów popierających swój tok myślenia” – umiejętności, które nie są koniecznością podczas zwyczajnego „kursu” taksówkarza.
01-08-2018 18:32
1
0
Zgłoś
20-01-2018 09:59
4
0
Zgłoś
20-01-2018 02:18
9
0
Zgłoś
19-01-2018 23:13
14
0
Zgłoś
19-01-2018 23:04
0
-10
Zgłoś