Aktualności
Miały ograniczyć plastik, a produkują spaliny. Ekologiczne sześciopaki importuje się z Polski
3

Ekologiczne opakowania miały być sposobem na oszczędność nawet 117 ton plastiku rocznie. flickr.com / Hernán Piñera / CC BY-SA 2.0
We wrześniu ubiegłego roku głośno zrobiło się wokół pomysłu firmy Carlsberg, która zdecydowała pójść na wojnę z plastikiem i stworzyła nowy, przyjazny środowisku sposób pakowania popularnych sześciopaków. Zamiast tradycyjnymi nieekologicznymi obwolutami puszki złączone zostały odrobiną kleju, a jedynym plastikowym elementem jest niewielki uchwyt – dzięki temu rozwiązaniu firma Carlsberg chciała oszczędzić rocznie nawet 170 ton tworzywa sztucznego. Realizacja projektu okazała się jednak dla środowiska dość niefortunna – zanim ekoopakowania dotrą do Norwegii, muszą bowiem pokonać… ponad 1000 kilometrów.
Okazało się, że wszystkie ekologiczne sześciopaki produkowane są w Polsce, a nie – tak jak pozostałe produkty Carlsberga – w fabryce Ringnes w Gjelleråsen.
Pomysł dobry, wykonanie gorsze
W ekologicznych sześciopakach zastosowano technologię Snap Pack, dzięki której znacznie ogranicza się użycie plastiku – zamiast owijać folią wszystkie puszki, Carlsberg łączy je ze sobą za pomocą kleju, dołączając jedynie plastikowy pasek, który ułatwia przenoszenie.
W teorii rozwiązanie wydaje się być krokiem w dobrą stronę, ale – jak odkryli norwescy dziennikarze – realizacja projektu pozostawia wiele do życzenia. Zanim ekosześciopaki trafią do sklepów nad fiordami, muszą przebyć ponad 1000 kilometrów z fabryki w polskim Sierpcu. Sytuacja dziwi jeszcze bardziej z uwagi na fakt, że wszystkie pozostałe produkty Carlsberga na norweski rynek produkowane są w zakładzie browaru Ringnes, należącego do duńskiego koncernu.
Sami producenci przyznali, że takie rozwiązanie spowodowane jest przede wszystkim kwestią finansową – w norweskiej fabryce brakuje odpowiednich maszyn, a koszt ich zakupu wyniósłby dziesiątki milionów koron.
W teorii rozwiązanie wydaje się być krokiem w dobrą stronę, ale – jak odkryli norwescy dziennikarze – realizacja projektu pozostawia wiele do życzenia. Zanim ekosześciopaki trafią do sklepów nad fiordami, muszą przebyć ponad 1000 kilometrów z fabryki w polskim Sierpcu. Sytuacja dziwi jeszcze bardziej z uwagi na fakt, że wszystkie pozostałe produkty Carlsberga na norweski rynek produkowane są w zakładzie browaru Ringnes, należącego do duńskiego koncernu.
Sami producenci przyznali, że takie rozwiązanie spowodowane jest przede wszystkim kwestią finansową – w norweskiej fabryce brakuje odpowiednich maszyn, a koszt ich zakupu wyniósłby dziesiątki milionów koron.
Słaba sprzedaż
Do inwestycji w ekoprojekt nad fiordami zniechęca także słabe zainteresowanie wśród samych Norwegów, którzy niebyt chętnie sięgają po sześciopaki w nowej wersji.
– Liczyliśmy na lepsze dane sprzedażowe produktów Snap Pack. Nie wybiły się tak, jak oczekiwaliśmy. Okazuje się, że wiele osób w Norwegii uważa, że ciężko jest oddzielić od siebie puszki. […] Damy pomysłowi Snap Packów trochę więcej czasu, między innymi wypróbujemy puszki o pojemności 0,33 z nadzieją, że lepiej się przyjmą – mówi szef ds. komunikacji w browarze Ringnes.
– Liczyliśmy na lepsze dane sprzedażowe produktów Snap Pack. Nie wybiły się tak, jak oczekiwaliśmy. Okazuje się, że wiele osób w Norwegii uważa, że ciężko jest oddzielić od siebie puszki. […] Damy pomysłowi Snap Packów trochę więcej czasu, między innymi wypróbujemy puszki o pojemności 0,33 z nadzieją, że lepiej się przyjmą – mówi szef ds. komunikacji w browarze Ringnes.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
22-07-2019 07:50
2
0
Zgłoś
22-07-2019 07:49
0
0
Zgłoś
21-07-2019 11:14
2
0
Zgłoś