Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Aktualności

Miały ograniczyć plastik, a produkują spaliny. Ekologiczne sześciopaki importuje się z Polski

Maja Zych

21 lipca 2019 08:00

Udostępnij
na Facebooku
3
Miały ograniczyć plastik, a produkują spaliny. Ekologiczne sześciopaki importuje się z Polski

Ekologiczne opakowania miały być sposobem na oszczędność nawet 117 ton plastiku rocznie. flickr.com / Hernán Piñera / CC BY-SA 2.0

We wrześniu ubiegłego roku głośno zrobiło się wokół pomysłu firmy Carlsberg, która zdecydowała pójść na wojnę z plastikiem i stworzyła nowy, przyjazny środowisku sposób pakowania popularnych sześciopaków. Zamiast tradycyjnymi nieekologicznymi obwolutami puszki złączone zostały odrobiną kleju, a jedynym plastikowym elementem jest niewielki uchwyt – dzięki temu rozwiązaniu firma Carlsberg chciała oszczędzić rocznie nawet 170 ton tworzywa sztucznego. Realizacja projektu okazała się jednak dla środowiska dość niefortunna – zanim ekoopakowania dotrą do Norwegii, muszą bowiem pokonać… ponad 1000 kilometrów.
Okazało się, że wszystkie ekologiczne sześciopaki produkowane są w Polsce, a nie – tak jak pozostałe produkty Carlsberga – w fabryce Ringnes w Gjelleråsen.

Pomysł dobry, wykonanie gorsze

W ekologicznych sześciopakach zastosowano technologię Snap Pack, dzięki której znacznie ogranicza się użycie plastiku – zamiast owijać folią wszystkie puszki, Carlsberg łączy je ze sobą za pomocą kleju, dołączając jedynie plastikowy pasek, który ułatwia przenoszenie.

W teorii rozwiązanie wydaje się być krokiem w dobrą stronę, ale – jak odkryli norwescy dziennikarze – realizacja projektu pozostawia wiele do życzenia. Zanim ekosześciopaki trafią do sklepów nad fiordami, muszą przebyć ponad 1000 kilometrów z fabryki w polskim Sierpcu. Sytuacja dziwi jeszcze bardziej z uwagi na fakt, że wszystkie pozostałe produkty Carlsberga na norweski rynek produkowane są w zakładzie browaru Ringnes, należącego do duńskiego koncernu.

Sami producenci przyznali, że takie rozwiązanie spowodowane jest przede wszystkim kwestią finansową – w norweskiej fabryce brakuje odpowiednich maszyn, a koszt ich zakupu wyniósłby dziesiątki milionów koron.

Słaba sprzedaż

Do inwestycji w ekoprojekt nad fiordami zniechęca także słabe zainteresowanie wśród samych Norwegów, którzy niebyt chętnie sięgają po sześciopaki w nowej wersji.

– Liczyliśmy na lepsze dane sprzedażowe produktów Snap Pack. Nie wybiły się tak, jak oczekiwaliśmy. Okazuje się, że wiele osób w Norwegii uważa, że ciężko jest oddzielić od siebie puszki. […] Damy pomysłowi Snap Packów trochę więcej czasu, między innymi wypróbujemy puszki o pojemności 0,33 z nadzieją, że lepiej się przyjmą – mówi szef ds. komunikacji w browarze Ringnes.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Radosław Życzkowski

22-07-2019 07:50

A opakowanie plastikowe to niby fabryka sama produkowała?? Kolejne BICIE piany

Radosław Życzkowski

22-07-2019 07:49

Taaa w nocy wysniles te liczby?? Ile kosztuje środowisko jeden wyciek z platformy albo katastrofa tankować??

Eldur Sevarsson

21-07-2019 11:14

Tak samo jest z produkcja baterii do ekologicznych elektrycznych samochodów.
Do produkcji baterii dla jednego modelu Tesli produkuje się CO2 w takiej ilości ze jeżdżąc samochodem z silnikiem diesel potrzeba 7 lat aby osiągnąć taki wynik. A to tylko same baterie, a gdzie reszta.....
Nie wspomnie o szkodach dla środowiska w czasie składowania zużytych baterii.
W artykule świetnie jest to ujęte, nie opłaca się to finansowo.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok