Liczba protestujących lekarzy nie przekracza obecnie 30 osób.
Fot. Adobe stock, licencja standardowa
Pierwsi członkowie Norweskiego Stowarzyszenia Lekarzy rozpoczęli strajk. Organizacja ostrzega, że brak szybkiego porozumienia z Norweskim Stowarzyszeniem Władz Lokalnych i Regionalnych poskutkuje poszerzeniem protestów na cały kraj.
Jak pierwsi strajk rozpoczęli lekarze w Bergen, Tromsø i Narwik oraz Stavanger i Trondheim. – Norwegia jest w środku pandemii, która miała poważne konsekwencje dla służby zdrowia. Nasze pierwsze wycofanie się z szerokiego protestu w dużej mierze ma chronić ludność i pacjentów przed konsekwencjami strajku. Czujemy się odpowiedzialni za społeczeństwo, nawet podczas strajku – skomentowała działania Marit Hermansen, liderka Norweskiego Stowarzyszenia Lekarzy.
Dramat lekarzy pierwszego kontaktu
Stowarzyszenia medyczne w Norwegii zauważają, że w obecnej sytuacji nadmiernie obciążeni są przede wszystkim lekarze rodzinni. Poza tradycyjnym przyjmowaniem pacjentów w gabinecie, odpowiadają oni za pierwszą pomoc na oddziałach ratunkowych. – Lekarze ogólni oraz pracujący lokalnie odgrywają bardzo ważną rolę w systemie służby zdrowia. W związku z tym, na skutki strajku najbardziej narażone są mniejsze gminy. Jeżeli protesty będą się przedłużać, wydłuży się czas oczekiwania na izbach przyjęć – komentuje dla NRK Lise Figenschou, zajmująca się sprawami lekarzy ogólnych w Troms og Finnmark.
Ostatni protest lekarzy odbył się w 2016 roku.
Fot. fshoq.com
Strajkujący lekarze domagają się większego wpływu na liczbę dyżurów oraz nadgodzin, które przepracowują na oddziałach ratunkowych. Przedstawiciele Norweskiego Stowarzyszenia Władz Lokalnych i Regionalnych przyznają, że złożyli ofertę medykom, jednak wszystkie postulaty zostały odrzucone. Przyznają też, że lekarze mają w obecnej sytuacji zbyt wiele dyżurów.
Strajk Norweskiego Stowarzyszenia Lekarzy rozpoczął się 26 października. Jest efektem zerwanych negocjacji oraz mediacji. Ostatnie rozmowy odbyły się 15 października. Zakończyły się niepowodzeniem.