Większość zakażonych w kraju fiordów zaraziła się za granicą lub wskutek bezpośredniego kontakt z osobami, które wyjeżdżały w ostatnim czasie poza norweskie granice.
adobe stock/ licencja standardowa
9 marca Norweski Instytut Zdrowia Publicznego (Folkehelseinstituttet) przeprowadził konferencję online, podczas której eksperci starali się ocenić ryzyko rozprzestrzenienia się w Norwegii epidemii koronawirusa. Uznano, że w związku z chorobą wywołaną wirusem w kraju fiordów hospitalizowanych może być nawet 22 tys. osób.
Według zaktualizowanego raportu Folkehelseinstituttet z 8 marca w kraju fiordu u kolejnych 22 osób testy wykazały obecność koronawirusa. Łącznie w Norwegii w kierunku COVID-19 leczy się już 169 pacjentów. W komunikacie FHI zapewnia, że u żadnego z nich nie odnotowano ciężkiego przebiegu choroby i silnych objawów.
Najwięcej po przyjeździe z Włoch
Większość zakażonych w kraju fiordów zaraziła się za granicą lub wskutek bezpośredniego kontakt z osobami, które wyjeżdżały w ostatnim czasie poza norweskie granice – przynajmniej 91 w związku z wycieczkami do Włoch, natomiast 18 do Austrii. Najwięcej przypadków osób, u których testy na koronawirusa dały pozytywny wynik, odnotowano do tej pory w okręgach Viken (39), Oslo (35) i Vestland (24).
Zgodnie z informacjami dziennika VG chorych w Norwegii jest jednak więcej. Gazeta śledzi bowiem na bieżąco informacje publikowane bezpośrednio przez poszczególne gminy, które FHI uwzględnia w dobowych raportach, w związku z czym liczby mogą się różnić. VG podaje, że grupa zarażonych w kraju fiordów liczy już 176 osób, z których 94 chorują w związku z wyjazdem do Włoch.
Epidemia będzie groźniejsza
Podczas konferencji FHI padła informacja, że obecnie mówi się wciąż o pojedynczych przypadkach, tymczasem wirus – podobnie jak we Włoszech – mógł się rozprzestrzeniać „po cichu”, co w efekcie może przynieść 20-40 proc. zarażonej norweskiej populacji, czyli więcej niż zakładano. Poprzednie kalkulacje, przedstawione przez instytut w lutym, mówiły o co czwartym mieszkańcu Norwegii zarażonym w wyniku nadchodzącej epidemii koronawirusa.
Dokonano ich jednak w oparciu o model rozprzestrzeniania się wirusa grypy z 2014 roku. Eksperci zapowiedzieli więc nowy, indywidualny dla koronawirusa. Zaistniała również potrzeba zaktualizowania planu działania dla norweskich placówek medycznych na wypadek, gdyby zgodnie z czarniejszym scenariuszem koronawirus uderzył w Norwegię mocniej niż według wstępnych przewidywań.
Tymczasem 8 marca zamknięto jeden z dwóch oddziałów położniczych szpitala uniwersyteckiego w Stavanger. Powodem było wykrycie koronawirusa u zatrudnionej tam osoby. 50 innych pracowników poddano kwarantannie. W placówce ogłoszono żółty stopień gotowości – czyli drugi z trzech istniejących poziomów. Dyrektor szpitala zapewnia jednak, że bezpiecznie jest tam rodzić, ponieważ drugi z oddziałów położniczych funkcjonuje normalnie.
11-03-2020 11:17
5
0
Zgłoś
10-03-2020 22:23
2
0
Zgłoś
10-03-2020 16:32
3
0
Zgłoś