Andriej Miedwiediew miał służyć w Ukrainie cztery miesiące.
Fot. Adobe Stock, licencja standardowa (zdjęcie poglądowe)
– Nie można zostać w Norwegii, jeśli jest się winnym zbrodni wojennych – komentuje losy Andrieja Miedwiediewa Camilla Guldahl Cooper, ekspertka prawa międzynarodowego. Rosjanin – najemnik z Grupy Wagnera – zbiegł do Norwegii w nocy z 12 na 13 stycznia. Wciąż nie wiadomo, do jakiej procedury przystąpią służby w związku ze zdarzeniem.
Andriej Miedwiediew przedstawia się jako były dowódca jednego z oddziałów Grupy Wagnera. Jak informują media, wstąpił do organizacji po wyjściu z więzienia. Miał odbywać wyrok pozbawienia wolności za kradzież. W ramach rosyjskiej inwazji na Ukrainę miał stacjonować w obwodzie ługańskim i uczestniczyć w walkach pod Bachmutem. Jak informuje organizacja broniąca praw człowieka Gulagu.net, mężczyzna był ścigany przez rosyjskich strażników granicznych z psami. Następnie pokonał wysoki płot graniczny i przebiegł przez zamarznięte jezioro w pobliżu wsi Nikel w obwodzie murmańskim.
Po przedostaniu się na teren Troms og Finnmark, poprosił norweskie służby o udzielenie pomocy i azyl polityczny. Z lokalnego lotniska został przewieziony do Oslo. Zgodził się zeznawać przeciwko Jewgienijowi Prigożynowi – współpracownikowi Władimira Putina blisko związanemu z Grupą Wagnera.
Grupa Wagnera – organizacja określana mianem prywatnej firmy wojskowej. Eksperci ds. polityki międzynarodowej wskazują, że jej członkowie są blisko powiązani z władzami rosyjskimi i działają na ich zlecenie. Grupa wykorzystuje luki prawa międzynarodowego, dzięki czemu może werbować najemników, głównie z doświadczeniem w rosyjskich służbach i armii. Nazwa pochodzi od założyciela i głównodowodzącego Dmitrija Utkina, ps. „Wagner”.
Norweskie władze w trudnej sytuacji
Policja potwierdziła, że w nocy z 12 na 13 stycznia aresztowano cudzoziemca, który nielegalnie przekroczył granicę i ubiega się o azyl. Prawnik Miedwiediewa – Jens Bernhard Herstad – poinformował media, że mężczyzna przebywa w okolicy Oslo. Nie komentuje dalej sprawy. Camilla Guldahl Cooper, profesor nadzwyczajna w Szkole Sztabu Norweskiej Akademii Obrony przyznała, że sytuacja jest trudna do rozwiązania. Według niej, Rosjanin nie otrzyma pozwolenia na pobyt w Norwegii, bez względu na wagę informacji, jakich może udzielić – Powiedziałabym, że to mało prawdopodobne, bo ma powiązania z morderstwami, które popełniono na wielką skalę i spowodowały wielkie zniszczenia materialne. [...] Nie można zostać w Norwegii, jeśli jest się winnym zbrodni wojennych – skomentowała na łamach NRK.
Poniżej: Relacja Władimira Osieczkina, lidera Gulagu.net
Ekspertka ds. prawa międzynarodowego przyznała także, że mało prawdopodobna jest również ekstradycja Miedwiediewa. – Jeśli wróci do Rosji, najprawdopodobniej zostanie zabity. To będzie trudna decyzja dla norweskich władz – przypuszcza Cooper. Twierdzi także, że kwestia kierowania oddziałem Grupy Wagnera jest poważniejszą zbrodnią niż służba w armii. – Jeśli nazwiemy takich ludźmi najemnikami, [a nie żołnierzami – red.] to tak naprawdę są to osoby, które nic nie mogą robić. Kwestie popełnienia zbrodni wojennych są takie same, łatwiej je udowodnić. Cywilom czy najemnikom nie można nikogo zaatakować – podsumowuje sprawę dla NRK.
Rosjanie odpowiadają na oskarżenia
Oświadczenie w sprawie wydał także Jewgienij Prigożyn. Przyznał, że Andriej Miedwiediew pracował w Grupie Wagnera, ale charakteryzował się złym traktowaniem uwięzionych osób. – Uważajcie, on jest bardzo niebezpieczny – skomentował. Według doniesień Władimira Osieczkina – lidera Gulagu.net – były najemnik był poszukiwany przez rosyjski wywiad i specjalne oddziały wagnerowców. Miał zabrać do Norwegii dowody, które świadczą o popełnianiu zbrodni wojennych przez Rosjan. Miedwiediew ma uciekać od zakończenia czteromiesięcznego kontraktu, który podpisał w lipcu 2022 roku.
Andriej Miedwiediew przyznał, że widział zbrodnie popełniane przez oddziały Grupy Wagnera, m.in. zabijanie dezerterów młotami kowalskimi.Fot. screenshot, YouTube.com (Gulagu.net)
Norweskie służby nie komentują sprawy. Policja potwierdziła, że wdrożono tradycyjne procedury dotyczące nielegalnego przekroczenia granicy. Dalsze losy mężczyzny będą znane po przesłuchaniu przez PST, czyli Norweską Służbę Bezpieczeństwa.
Źródła: Gulagu.net, NRK, Reuters