Życie w Norwegii
Polskie rodziny boją się Barnevernet
13

Barnevernet z założenia ma pomagać rodzinom, które znalazły się w trudnej sytuacji. Polacy boją się, że dzieci zostaną im odebrane bez wcześniejszego ostrzeżenia.
Polskie rodziny nie ufają Barnevernet. Potwierdza to też sam urząd chroniący dzieci. Wątpliwości rodzin z dziećmi, związane z przeprowadzką, są ogromne - począwszy od tego, czy urząd zabiera dzieci, które często płaczą, aż po sytuacje, kiedy dziecko choruje na cukrzycę, a rodzice nie są pewni, czy im to nie zaszkodzi.
Centralne biuro statystyczne opublikowało w tym roku broszurę „Dette er Norge 2014", w której podano statystyki dotyczące ilości dzieci przebywających pod obserwacją Barnevernet. Obecnie urząd sprawuje opiekę nad ok. 38 700 dziećmi, z czego ok. 1/3 została odebrana rodzinom.
Polskie dzieci są posłuszne
W materiale opublikowanym 20.11.2014 na stronie NRK wypowiedziała się nauczycielka języka polskiego, mieszkająca w Norwegii, Gosia Strociak:
- Polskie dzieci są posłuszniejsze niż norweskie, a Polacy nie zawsze są zdania, że ich dzieci mają rację. Wychowujemy dzieci w inny sposób, a Barnevernet tego nie rozumie.

fot. archiwum MN
Materiał powstał z okazji wczorajszej konferencji zorganizowanej na Uniwersytecie w Stavanger, dotyczącej Barnevernet i mniejszości etnicznych. Strociak była tam jednym z prelegentów, mówiła właśnie o strachu przed urzędem. Oprócz niej na konferencji wystąpił tez polityk Venstre, Abid Raja:
- Jest wiele dobrych sposobów na wychowywanie dzieci, a Barnevernet nie powinno decydować, które są słuszne. Urząd powinien interweniować, kiedy dziecko żyje w złych warunkach, chodzi o psychikę i sytuację rodziny. Barnevernet nie może wtrącać się w wychowanie dziecka, wynikające z odmiennych norm kulturowych, czyli w robienie czegoś inaczej, niż norweskie rodziny.
Chcemy pomagać
W gminie Sandnes wystartował w maju projekt znany jako „etniczne Barnevernet" (etnisk barnevern), mający na celu poznanie rodzin wywodzących się z państw innych, niż Norwegia:
- Barnevernet nie budzi szczególnie pozytywnych skojarzeń, dla niektórych instytucja jest wręcz przerażająca. To źle, musimy wziąć do siebie te opinie. Barnevernet stara się zawsze pomóc. Sprawdzamy, czy w rodzinach wszystko jest w porządku. Nie wkraczamy do rodzin po o, aby je zniszczuć - powiedziała Marit Klemp Stephansen, która przewodniczy projektowi.
To zwykła propaganda, czy może Norwegowie rzeczywiście inaczej postrzegają działalność urzędu chroniącego dzieci? Jako państwo multikulturowe Norwegia powinna zrozumieć, że różne nacje inaczej chcą wychowywać swoje dzieci. Do jakiego stopnia należy jednak być konsekwentnym? Czy pozwolenie obcokrajowcom na krzyknięcie na dziecko będzie się równało z przyzwoleniem np. na obrzezanie?
Źródło: nrk.no, ssb.no, uis.no, zdjęcie frontowe: fotolia - royalty free
Reklama
To może Cię zainteresować
22-11-2014 12:25
0
-1
Zgłoś
22-11-2014 09:20
0
0
Zgłoś
21-11-2014 22:25
0
-1
Zgłoś
21-11-2014 21:27
3
0
Zgłoś
21-11-2014 21:04
0
-1
Zgłoś
21-11-2014 18:43
0
0
Zgłoś
21-11-2014 18:27
1
0
Zgłoś
21-11-2014 15:44
4
0
Zgłoś
21-11-2014 14:22
2
0
Zgłoś