Gdyby w tej chwili nastąpił atak na Norwegię, jego kraj nie byłby w stanie się skutecznie bronić.
stock.adobe.com/licencja standardowa
W świetle ustaleń nowego raportu, pomimo podjętych w ostatnim czasie starań, stan modernizacji norweskiego wojska nie zadowala. Nie w sytuacji, gdy Europa powinna zwiększyć własny potencjał obronny, a nie liczyć na USA.
Eksperci z FFI (Forsvarets forskningsinstitut), norweskiej instytucji badawczej monitorującej stan rodzimego wojska, są zdania, iż przyjęty w ubiegłym roku przez Storting długoterminowy plan rozwoju armii na lata 2025-2036 jest co do zasady dobry, ale tempu realizowania go można już niestety sporo zarzucić. Dyrektor FFI Espen Skjelland ujął to następująco: „Potrzebujemy zmiany głębszych instynktów. Teraz liczy się czas”.
Europa kontra Rosja… i USA?
Sytuacja w świecie robi się faktycznie niepewna. Z najświeższych przykładów: kto jeszcze niedawno spodziewałby się, że Stany Zjednoczone zagłosują wraz z Rosją, Białorusią i Koreą Północną w czasie przyjmowania rezolucji ONZ w sprawie napaści na Ukrainę?), istnieje wiele niewiadomych…
Skjelland przyznał, że gdyby w tej chwili nastąpił atak na Norwegię, jego kraj nie byłby w stanie się skutecznie bronić. Dodał jednak, że taki atak w najbliższym czasie nie nastąpi, skoro Rosja jest zajęta w Ukrainie.
Naprawić niedociągnięcia. Szybko
Korzystając z pokoju, należałoby się jednak, na wszelki wypadek, szykować... Ponieważ zagrożenie jest jasno wskazane – Rosja – wiadomo, od którego regionu należy zacząć: od granicznego Finnmarku. A tam, i nie tylko tam, brakuje kompetentnych specjalistów. Tu na przeszkodzie stoi… urbanizacja; potrzeba bowiem ekspertów, którzy byliby skłonni dla sprawy przeprowadzić się poza duże ośrodki miejskie. Ponadto armia jest dobra w rekrutowaniu nowych pracowników, ale nie umie ich potem zatrzymać, warunki, które oferuje, nie są wystarczająco atrakcyjne.
Brakuje też środków finansowych (wskazana w raporcie brakująca kwota – 78 miliardów koron w perspektywie 12 lat; to i dużo, i niedużo – na tle zagwarantowanej w zeszłym roku sumy 1635 miliardów) oraz sprzętu – powinno się na przykład szybciej i intensywniej uzupełniać zapasy amunicji do czołgów i pocisków rakietowych, a także dronów i innych nowoczesnych pojazdów bezzałogowych. Należy przy tym pamiętać o zdroworozsądkowej kolejności:
– To, co jest najpilniejsze, to posiadanie solidnych zapasów pocisków, amunicji, części zamiennych i zdolności do naprawiania ubytków. Kiedy już to osiągniemy, będziemy mogli myśleć o obronie powietrznej, zdolności do wykrywania okrętów podwodnych i posiadaniu precyzyjnej naziemnej broni dalekiego zasięgu – wyjaśnił szef FFI.
W jego słowach widać niepokój, niepewność, czy żyjemy w czasach po- czy przedwojennych.
Źródła: NRK, Wiadomości. Dziennik.pl