Życie w Norwegii
Wypić puszkę piwa w 10 sekund, wykonać zadania – o Russetid opowiada Polka, którą norwescy koledzy nazwali „Vodka”
46

Paulina Dominika Kowalska opowiada o Russetid. Fot. Jacek Zduńczyk
Wypić piwo, jednocześnie trzymając w ustach… dwa tampony, zjeść Big Maca w dwóch kęsach – to niektóre z zadań, jakim musi sprostać prawdziwy „russ”. Świętowanie końca trzynastoletniej edukacji trwa blisko miesiąc. Bywa ekstremalne. O tym, jak wygląda, opowiada nam Polka, która skończyła szkołę w Norwegii.
Paulina Dominika Kowalska przyjechała do Norwegii wraz z rodzicami 10 lat temu. Ukończyła Eiker Liceum w Hokksund (Eiker videregaende skole). Po jego zakończeniu podjęła studia z zakresu księgowości. Czas, kiedy była jednym z tysięcy norweskich „russów”, był dla niej niesamowitym przeżyciem. – Przygotowania do russetid rozpoczynają się już w pierwszej klasie liceum – opowiada Paulina. – Trzeba uzbierać całkiem pokaźną sumę pieniędzy. Oszczędności z kieszonkowego od rodziców mogą nie wystarczyć. Dlatego niektórzy uczniowie zatrudniają się w organizacji, która zleca różne prace, takie jak sprzedaż papieru toaletowego, ręczników, skarpetek. Uzyskane pieniądze oddają do tej organizacji, a ona wypłaca im wynagrodzenie za pracę.
Spodnie, marker, czapka – zestaw russa
Licealiści wybierają ze swojego grona przewodniczącego – osobę odpowiedzialną za całość przygotowań, organizatora pierwszej wielkiej imprezy w wynajętym lokalu, księdza, którego zadaniem jest przeprowadzenie chrztu russów. Każdy licealista zamawia przez Internet specjalną paczkę. – W paczce, która kosztowała około dwóch tysięcy koron, znajdowały się: torba podróżna w barwach narodowych Norwegii, spodnie, ciepła kurtka, czapka, okulary przeciwsłoneczne, prezerwatywy, wizytówki, jednorazowy alkomat, smycz z gwizdkiem, marker do podpisywania się na spodniach kolegów i koleżanek, oraz miniaturowa czapeczka – mówi Paulina.
Spodnie i czapka były w kolorze czerwonym. Można też był zamówić niebieskie. Jak mówi Paulina, dawniej kolor czerwony był przeznaczony dla licealistów, którzy uczyli się większości przedmiotów: matematyki, fizyki, historii, biologii czy muzyki, a niebieski – dla uczących się ekonomii i administracji. – Wydaje mi się, że teraz ten podział już raczej nie istnieje, a wybór koloru zależy wyłącznie od woli uczniów – dodaje.
Poważnym wyzwaniem jest zakup i przygotowanie samochodu, którym młodzież w czasie russetid będzie podróżowała po kraju na zloty (choć nie wszystkie osoby się na to decydują, nie jest to konieczne, jak ktoś nie ma pieniędzy, to nie musi – może dojechać na zlot autobusem). Najczęściej są to wysłużone autobusy bądź bardzo popularne wśród licealistów busy – kilkunastoletnie volkswageny, chevrolety i dodge. Najbardziej ambitni licealiści instalują w pojazdach nowoczesne systemy audio (głośniki o potężnej mocy), montują oryginalne oświetlenie i ozdabiają samochody artystycznymi malowidłami. Podczas zlotów wybiera się później auta z najlepszym nagłośnieniem, oświetleniem czy to najoryginalniej pomalowane. Każdy bus ma swoją nazwę, którą umieszcza się najczęściej na boku pojazdu.
Spodnie i czapka były w kolorze czerwonym. Można też był zamówić niebieskie. Jak mówi Paulina, dawniej kolor czerwony był przeznaczony dla licealistów, którzy uczyli się większości przedmiotów: matematyki, fizyki, historii, biologii czy muzyki, a niebieski – dla uczących się ekonomii i administracji. – Wydaje mi się, że teraz ten podział już raczej nie istnieje, a wybór koloru zależy wyłącznie od woli uczniów – dodaje.
Poważnym wyzwaniem jest zakup i przygotowanie samochodu, którym młodzież w czasie russetid będzie podróżowała po kraju na zloty (choć nie wszystkie osoby się na to decydują, nie jest to konieczne, jak ktoś nie ma pieniędzy, to nie musi – może dojechać na zlot autobusem). Najczęściej są to wysłużone autobusy bądź bardzo popularne wśród licealistów busy – kilkunastoletnie volkswageny, chevrolety i dodge. Najbardziej ambitni licealiści instalują w pojazdach nowoczesne systemy audio (głośniki o potężnej mocy), montują oryginalne oświetlenie i ozdabiają samochody artystycznymi malowidłami. Podczas zlotów wybiera się później auta z najlepszym nagłośnieniem, oświetleniem czy to najoryginalniej pomalowane. Każdy bus ma swoją nazwę, którą umieszcza się najczęściej na boku pojazdu.
Pseudonim „Vodka”
Kilka tygodni przed rozpoczęciem russetid uczniowie wymyślają ,,ksywki'' dla kolegów i koleżanek ze szkoły. ,,Ksiądz'' wybiera najlepszą i najśmieszniejszą ksywkę. Zbiera od uczniów czapki, i na ich daszkach wypisuje nowe imię nadane dla każdego uczestnika zabawy. Później odbywa się chrzest russa – Żeby go przejść, należy wypić małą puszkę piwa w ciągu dziesięciu sekund – dodaje Paulina. – Jeśli ktoś nie zdąży, resztę piwa ,,ksiądz” wylewa mu na włosy. W mojej puszce został tylko jeden mały łyczek, więc nawet nie miałam mokrych włosów po tym chrzcie.
Paulina mówi, że dostała pseudonim „Vodka” – Nigdy nie piłam za wiele alkoholu, wiec to zapewne przez skojarzenie Polki z polską wódką. Podczas pierwszej dużej imprezy w wynajętej sali bawiliśmy się najpierw w spodniach odwróconych na lewą stronę. Dokładnie o dwunastej w nocy każdy zdejmował ubranie i odwracał je na prawą stronę. Większość zrobiła to bezpośrednio na sali. Tylko nieliczni wychodzili do toalety – opowiada.
Paulina mówi, że dostała pseudonim „Vodka” – Nigdy nie piłam za wiele alkoholu, wiec to zapewne przez skojarzenie Polki z polską wódką. Podczas pierwszej dużej imprezy w wynajętej sali bawiliśmy się najpierw w spodniach odwróconych na lewą stronę. Dokładnie o dwunastej w nocy każdy zdejmował ubranie i odwracał je na prawą stronę. Większość zrobiła to bezpośrednio na sali. Tylko nieliczni wychodzili do toalety – opowiada.
Zadania trzeba wykonać
Czapka russa ma przymocowany cienki sznurek. Na tym sznurku licealiści wiążą symbol wykonanego przez siebie zadania np. patyczek, szyszkę. Rekordziści, którzy wykonali po kilkadziesiąt zadań, należą do ścisłej elity russów. Niektóre zadania są szalone, choćby kąpiel w rzece lub morzu na początku maja, zjedzenie czegoś na środku ronda, siedzenie całą godzinę lekcyjną pod biurkiem, przywiązanie się sznurkiem z drugą osobą, i chodzenie tak po szkole przez cały dzień, chodzenie w szlafroku po szkole itp.
– Dla mnie najfajniejsze w russetid było jeżdżenie na zloty m.in. do w Tryvann koło Oslo – dodaje Paulina. – Było tam mnóstwo młodych ludzi, kilka scen, koncerty, całonocne zabawy. Podobne zloty odbywały się także w Stavanger, Lillehamer. Panowała tam niesamowita atmosfera. Świetna zabawa była też w wesołym miasteczku Tusenfryd. Świętowanie kończy się 17. maja udziałem w obchodach Święta Narodowego Norwegii.
– Dla mnie najfajniejsze w russetid było jeżdżenie na zloty m.in. do w Tryvann koło Oslo – dodaje Paulina. – Było tam mnóstwo młodych ludzi, kilka scen, koncerty, całonocne zabawy. Podobne zloty odbywały się także w Stavanger, Lillehamer. Panowała tam niesamowita atmosfera. Świetna zabawa była też w wesołym miasteczku Tusenfryd. Świętowanie kończy się 17. maja udziałem w obchodach Święta Narodowego Norwegii.
Reklama
To może Cię zainteresować
1
28-03-2024 19:10
0
-6
Zgłoś
12-05-2016 14:47
0
-5
Zgłoś
12-05-2016 14:36
0
0
Zgłoś
12-05-2016 13:46
0
0
Zgłoś
12-05-2016 13:32
1
0
Zgłoś
12-05-2016 12:51
0
-6
Zgłoś
12-05-2016 12:42
0
0
Zgłoś