Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Trondheim - będą nowe miejsca pobierania opłat za wjazd do miasta

 
 Trondheim. Fot. Barbara Liwo

Walka z samochodami w miastach trwa: Partia Postępu (Fremskrittspartiet) i Partia Emerytów i Rencistów (Pensjonistpartiet) jako jedyne poszły pod prąd i zagłosowały przeciwko nowym punktom pobierania opłat za wjazd do Trondheim. Pozostałe, jak same mówią ustami swych reprezentantów, "dopasowały się do rzeczywistości."


W czwartek wieczorem rada miasta Trondheim, po gorącej debacie, uchwaliła realizację drugiego punktu tzw, Pakietu Środowiskowego (Miljøpakken). Jedynie Partia Postępu i Partia Emerytów i Rencistów głosowały przeciw, ze względu na pryncypialny sprzeciw przeciwko tej formie opłat drogowych. Jednak po tym, jak w ubiegłym roku Høyre dołączyło do ugrupowań popierających pakiet, propozycja miała zapewnioną większość głosów.

Osiem partii, które ostatecznie poparły nowy system pobierania opłat, podkreślają, że dzięki nim będzie można m.in. wybudować drugą jezdnię E6 aż do Melhus do roku 2019, czy przebudować ulicę Elgeseter gate przed końcem roku 2017 (wcześniejsze założenie mówiły o roku 2024). Do tego 1,3 miliarda koron więcej z opłat pozwoli uczynić Trondheim norweskim miastem rowerów numer 1.

Bezczelne łamanie wyborczych obietnic

Radny Partii Postępu, Kristian Dahlberg Hauge, na czwartkowym posiedzeniu rady miasta ostro skrytykował partie popierające Pakiet Środowiskowy, którego częścią ma być, między innymi, 14 nowych punktów pobierania opłat. Szczególnie gorzkie słowa skierował pod adresem Partii Robotniczej (Arbeiderpartiet) i Høyre, które obiecywały wcześniej, że w Trondheim nie będzie kolejnych rogatek.

- Nie tak znowu wiele lat temu obie te partie szły do wyborów ze sprzeciwem wobec rogatek i pobierania opłat na sztandarach. Mamy do czynienia z bezprecedensowym złamaniem wyborczych obietnic - skomentował zmianę stanowiska Ap i Høyre.

Dahlberg Hauge zacytował też fragmenty bloga przewodniczącego regionalnego oddziału Høyre, Yngvego Broxa, gdzie ten pisał o tym, jak wprowadzenie opłat za jazdę w godzinach szczytu (rushtidsavgift) utrudni życie wielu rodzinom z Trondheim.

- A teraz Brox wraz z całym Høyre głosuje za tymi samymi opłatami - grzmiał z mównicy Dahlberg Hauge. Oprócz tego radny Frp wskazał na podwójną moralność państwa w kwestii polityki dotyczącej transportu publicznego:

- Łącznie podatki i parapodatki związane z samochodami przynoszą rocznie ponad 60 miliardów koron wpływu do państwowej kasy. Jedynie 17 miliardów państwo przeznacza na drogi.

Wiele osób zgadza się z opiniami Dahlberga Hauge. Inni z kolei bronią postępowania Ap i Høyre jako wyrazu woli podejmowania trudnych decyzji w celu zrealizowania czegoś, co, również według Frp, jest konieczne.

Dostosowanie się do rzeczywistości

Zwolennicy wprowadzenia nowych punktów opłat argumentują następująco:

Większość ludzi uważa, że dbałość o rozwój infrastruktury drogowej w kraju powinna być zadaniem państwa, ale tak nie jest. Dziś większość dużych projektów drogowych musi być przynajmniej częściowo finansowana z opłat za przejazdy. W realnym świecie nie powinno się wmawiać wyborcom, że da się budować drogi bez jednoczesnego tworzenia punktów poboru opłat w celu zdobycia pieniędzy na te projekty.

Przed ubiegłorocznymi wyborami do rad gmin, Kristian Dahlberg Hauge zadeklarował, że wybory w Trondheim będą stanowić takie referendum w sprawie punktów pobierania opłat. Na podstawie wyniku tych wyborów, czyli zwycięstwa partii popierających finansowanie budowy dróg z pobieranych opłat, większość mieszkańców miasta akceptuje to, że kierowcy będą musieli ponieść sporą część kosztów Pakietu Klimatycznego. Wprawdzie debaty internetowe na stronie gazety Adresseavisen na temat 14 nowych punktów poboru opłat, które mają pojawić się w 2014 roku, wskazują na coś wręcz przeciwnego, ale jeśli nawet część ludzi jest z tego powodu solidnie wściekła, z pewnością tych odczuć nie podziela szeroki ogół mieszkańców Trondheim.

Trondheim to miasto, w którym część ulic jest zniszczona, sieć dróg i ich przepustowość niewystarczająca. Jest to też miasto z rosnącą liczbą ludności, co wymaga, by więcej osób podróżowało komunikacją zbiorową. Alternatywą jest chaos korków ulicznych i morze spalin. Przegłosowany pakiet jest zarówno pakietem drogowym, jak i środowiskowym. Połowa pieniędzy z opłat za przejazdy przez rogatki będzie przeznaczona na budowę dróg, a połowa na transport publiczny i działania na rzecz ochrony środowiska. To zapewni szybszą budowę południowej nitki E6 oraz budowę nowego mostu Sluppen, na który czekamy już prawie 50 lat. Zapewni też bardziej przyjazny środowisku ruch uliczny, w którym większą rolę odgrywać będzie transport zbiorowy, ścieżki rowerowe i piesze.

Pakiet środowiskowy to po prostu dostosowanie się do rzeczywistości.

2014 i później

Mimo różnicy zdań w radzie miasta uchwała w sprawie Pakietu przeszła. Ale pozostaje jeszcze kwestia tego, czy i w jakim stopniu państwo dołoży się do projektów, które Trondheim chce sfinansować ze środków uzyskanych z opłat pobranych w nowych punktach. Storting zajmie się kwestią trondheimskiego Pakietu Środowiskowego jesienią. Nowe punktu pobierania opłat zostaną uruchomione w 2014 roku. Niezależnie od tego, jaka będzie decyzja władz centralnych, rada miasta wstępnie omówiła już projekt przedłużenia okresu pobierania opłat poza rok 2025.


Źródło: Adresseavisen



Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok