Słodko-gorzkie powroty. Dlaczego Polacy wracają z Norwegii?

Wielu Polaków decyduje się na powrót do ojczyzny. Fot. fotolia - royalty free
By żyło się lżej
Do kraju wrócił, bo dostał propozycję pracy w wymarzonym sektorze IT. W Norwegii to nie było możliwe, bo nie miał odpowiednich papierów. – Jestem samoukiem, nie mam studiów, a tam są wymagane, by wykonywać zawód. Niestety po powrocie okazało się, że z oferowanej pracy nic nie wyszło. Musiałem szukać czegoś innego.
Znalazł. Niestety praca u jednego z operatorów komórkowych okazała się twardym lądowaniem w polskiej rzeczywistości. – Nudne, nisko płatne i bez perspektyw na przyszłość – kwituje krótko Paweł. – Ciągle szukam, ale niedługo moja cierpliwość się wyczerpie.
Ciągle myśli o powtórnym wyjeździe do Norwegii. Gdyby nie kiełkujący projekt firmy, którą chcą założyć wraz z przyjaciółmi, nie zastanawiałby się wcale. Dzięki wyjazdowi miałby szanse zarobić na odpowiednie kursy z dziedziny IT. – W wakacje będzie mnóstwo sezonowej pracy, więc zostawiam sobie furtkę – dodaje Paweł. – W Norwegii człowiek przynajmniej nie żyje od wypłaty do wypłaty, ludzie są uśmiechnięci i ogólnie jest lżej. Jedyne wady to brak bliskich znajomych oraz bariera językowa, ale to da się przecież zmienić.
Jest jeszcze jedna rzecz, dla której powrót do kraju fiordów wydaje mu się wyjątkowo atrakcyjny: góry. – Mieszkając w Norwegii miałem z okna widok na całe pasma gór i zatokę. Polska też ma swoje uroki, ale to właśnie skandynawski krajobraz jest moim wymarzonym.
Nawet kiedy Norwegowie zwracali się bezpośrednio do naszych rodaków robili to, mówiąc na przykład „Polakken”, „Pool”, a nawet ,,der Polakken”.
Pojechać, zarobić, wrócić
Wrócił z pieniędzmi na „czarną godzinę”, ale wciąż obawiał się o standard życia w Polsce. – Baliśmy się z żoną, czy podołamy finansowo – mówi Dariusz. – Uzgodniłem więc z nowym szefem, że po dwóch pierwszych miesiącach podejmę decyzję: zostaję w kraju, czy wracam na obczyznę. Wykazał się dużym zrozumieniem i niebywałą determinacją, by mnie zatrzymać. Dodatkowo, w końcu robię to, co lubię. Podjąłem więc decyzję, że zostaję. Norweski szef nie był zachwycony.
Jako powód opuszczenia Skandynawii Dariusz podaje także zniewagi, jakich doznał ze strony Norwegów. – Uważam się za stuprocentowego Polaka, a tam byłem znieważany ze względu na narodowość. Nawet kiedy Norwegowie zwracali się bezpośrednio do naszych rodaków robili to, mówiąc na przykład „Polakken”, „Pool”, a nawet ,,der Polakken” – opowiada.
Mężczyzna przekonuje też, że Polacy są... o wiele mądrzejsi niż mieszkańcy kraju fiordów. – Norwegia zawsze będzie w mojej opinii państwem ludzi mało inteligentnych, zarządzanym przez garstkę mających „łeb na karku”. Może to kontrowersyjna opinia, ale mój 9-letni pobyt tam uprawnia mnie do jej posiadania.
Nasza rodzina musiała wykonać jakiś ruch. Wybraliśmy Polskę.
Wróciłam, ale brakuje mi Norwegii
Decyzję o powrocie do Polski musiała podjąć, gdy jedna z córek miała iść do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Trzeba było zdecydować, czy posłać ją do placówki polskiej czy norweskiej. – To był gorący okres, nasza rodzina musiała wykonać jakiś ruch. Wybraliśmy Polskę – opowiada.
Wraz z dziećmi wróciła do ojczyzny. Wciąż jeszcze czeka na męża, który nadal pracuje za granicą. – Zawsze chcieliśmy powrotu, jednak ja i dziewczynki już tęsknimy za życiem w Norwegii. Brakuje nam uśmiechu ludzi, bezstresowej pracy, świetnych zajęć w przedszkolu. Ale oczywiście Polsce też nie brakuje zalet: tutaj są dziadkowie i wujkowie, gołębie na krakowskim rynku, no i piękny Kazimierz, w pobliżu którego mieszkamy.
Cieszę się, że daliśmy dzieciom duże możliwości na starcie. Jednak zawsze podkreślam, że niezależnie od miejsca zamieszkania, jesteśmy Polakami.
Zostać pomimo wszystko
Trójka jej dzieci także szybko zaaklimatyzowała się na obczyźnie. Nauczyły się zarówno norweskiego, jak i angielskiego. – Cieszę się, że daliśmy dzieciom duże możliwości na starcie. Jednak zawsze podkreślam, że niezależnie od miejsca zamieszkania, jesteśmy Polakami – mówi stanowczo.
Wypowiedzenie z pracy najpierw dostał jej mąż, elektryk w dużej firmie. Niedługo później ona, magister zarządzania przedsiębiorstwem. Nie chcą jednak wyjeżdżać z Norwegii, głównie ze względu na zaciągnięty kredyt i dzieci. – One mają tu przyjaciół, szkołę. Są szczęśliwe – mówi Renata. – To duże życiowe wyzwanie, ale staramy się znaleźć nowe prace. Mam świadomość, że nasze CV z polskim nazwiskiem często nie jest w ogóle brane pod uwagę, ale mam nadzieję, że pracodawca w końcu doceni inne aspekty.
Jeśli się nie uda, Renata planuje założyć firmę. – Dużo rodaków wciąż potrzebuje pomocy w wypełnianiu dokumentów oraz rozliczeń finansowych. Widzę tutaj zarówno wielkie możliwości, jak i wielkie ryzyko.
To może Cię zainteresować
30-05-2016 08:34
17
0
Zgłoś
30-05-2016 07:56
0
-3
Zgłoś
29-05-2016 09:21
0
-18
Zgłoś
28-05-2016 20:19
41
0
Zgłoś
28-05-2016 19:05
28
0
Zgłoś