Przeprowadzka do Norwegii, czyli zaczynanie od zera

fotolia.com - royalty free
Nie oszukujmy się i postawmy sprawę jasno: Polacy lubią narzekać dosłownie na wszystko, a na pogodę to już zwłaszcza. A bo to za ciepło, za zimno, zbyt często pada, albo nie pada wcale. Tego w Norwegii trzeba się pozbyć, bo nie robilibyśmy nic jak tylko narzekali na warunki atmosferyczne. Jest zimno? Ubieram cieplejszy swetr. Pada deszcz? Zakładam kalosze i zabieram ze sobą parasol. W Norwegii nauczyłam się na nowo patrzeć na tak drobne sprawy, jak nawet pogoda. Zdarzało się, że będąc w Polsce pogoda rządziła moim życiem: "pada, nie wychodzę dzisiaj z domu". W Norwegii jest zupełnie inaczej. Tutaj po prostu stwierdzam fakt, że pada, przyjmuję to do wiadomości i ruszam dalej.
Od dzieciństwa mieszkałam w małej miejscowości w Polsce. Aby wybrać się do miasta trzeba było poświęcić praktycznie cały dzień. Teraz, gdy mieszkam w Norwegii, świat dla mnie się bardzo skurczył. Latanie samolotem, które kiedyś było jedynie w sferze moich marzeń, dziś traktuję jak zwykły transport, na równi z pociągiem czy samochodem.
- Mojej siostrze, która na stałe mieszka w Poznaniu, dojazd do rodzinnego domu zajmuje więcej niż mi z Oslo. Kiedy mieszkałam w Polsce wydawało mi się, że wszędzie jest daleko. A przecież wystarczy wsiąść do samolotu i po czterech godzinach jestem już w ciepłej i pachnacej Sangrią Hiszpanii - opowiada nam Joanna. - Teraz staramy się z mężem częściej podróżować, nawet na weekend znaleźć tanie loty np. do Londynu. Śmiejemy się, że transport na lotnisko zajmuje więcej czasu niż sama podróż samolotem kilka tysięcy kilometrów stąd.
- Dla mnie wyjazd do Norwegii to przede wszystkim wielki test na samodzielność - mówi Patrycja. - Przyjeżdzając tutaj musiałam liczyć tylko na siebie i na swoje ręce. Język migowy był mi bardzo pomocny, bo nie znałam ani języka norweskiego, ani wystarczająco dobrze języka angielskiego. W Polsce z każdym problemem mogłam udać się do najbliższych znajomych czy do rodziny. Jeśli miałam problem z samochodem, dzwoniłam do mojego taty. Gdy zepsuł mi się komputer, prosiłam mojego kolegę informatyka o pomoc. A człowiek nadal narzekał, że ma ciężko. Co to znaczy „ciężko" przekonałam się sama. Teraz po pięciu latach wspominam ten okres z wielkim sentymentem i uśmiechem na ustach. Przestałam narzekać i nauczyłam się doceniać to co mam, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutrzjszy dzień.
Każda emigracja czegoś uczy, wszystko zależy od państwa, do którego pragniemy się przeprowadzić. Nikt nam nie każe wyzbyć się całkowicie "polskości". Lepszą opcją jest "podpatrywanie" ludzi, którzy nas otaczają, uczenie się tego, co dla nas najlepsze, i staranie się, by to wykorzystać. A wam, drodzy czytelnicy, co udało się zmienić w sobie po przyjeździe do Norwegii?
To może Cię zainteresować
06-06-2017 11:47
2
0
Zgłoś
21-11-2015 00:15
5
0
Zgłoś
20-11-2015 23:13
5
0
Zgłoś
20-11-2015 12:03
0
-6
Zgłoś
20-11-2015 11:38
6
0
Zgłoś
20-11-2015 11:20
2
0
Zgłoś
20-11-2015 09:20
0
0
Zgłoś
20-11-2015 09:15
0
-7
Zgłoś
19-11-2015 19:04
7
0
Zgłoś
19-11-2015 18:28
20
0
Zgłoś