Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Życie w Norwegii

Polskie przyzwyczajenia na norweskim gruncie. Jak je kultywować?

Natalia Kozłowska

10 stycznia 2016 07:00

Udostępnij
na Facebooku
Polskie przyzwyczajenia na norweskim gruncie. Jak je kultywować?

fotolia.com - royalty free

Przeprowadzka do Norwegii to często zmiana naszego życia o 180 stopni. Jak nie dać się zwariować i (na ile to możliwe) żyć tak, jak żyliśmy w Polsce?
Kiedy już postanowiliśmy zamieszkać za granicą, wszystko wydawało się dość łatwe. Zazwyczaj pierwszym krokiem jest znalezienie pracy oraz mieszkania, aby móc zacząć normalnie funkcjonować. Oczywiście nauka języka obcego jest również ważną kwestią, o której nie należy zapominać. Czy to jednak wystarczy, aby czuć się spełnionym?

– Nigdy nie zapomnę tego w dnia w którym wyjechałam z Polski do Oslo – opowiada nam Julia, mieszkająca w Oslo od dwóch lat. – Siedziałam w samolocie z biletem w ręku i zastanawiałam się, co to teraz będzie. Jednak wielka niewiadoma. Stwierdzenie „spodziewaj się niespodziewanego” było dla mnie trafne jak nigdy. Oczywiście krok pierwszy: znaleźć pracę, o mieszkanie akurat nie musiałam się martwić, gdyż w Oslo od kilku miesięcy był już mój chłopak, który mieszkał w hotelu robotniczym i to miał być także mój „drugi dom”. Wszystko na całe szczęście jakoś się nam poukładało. Praca, mieszkanie, nawet zaczęliśmy naukę języka norweskiego.

– Jednak w dalszym ciągu czegoś mi brakowało – ciągnie Julia. – Kiedy wraz z moim chłopakiem mieszkaliśmy w Polsce nie narzekaliśmy na nudę. Spotykaliśmy się ze znajomymi, wychodziliśmy do kina albo spotykaliśmy się na niedzielnym obiadku z naszymi rodzicami. Tego mi tu brakowało. Weekendy z reguły mieliśmy wolne, więc należało jakoś wypełnić ten czas. Postanowiliśmy nasze przyzwyczajenia z Polski przenieść do Norwegii… lekko zmodyfikowane oczywiście. W piątki „spotykaliśmy się” z naszymi znajomymi na Skypie. W soboty zapraszaliśmy kolegów mojego chłopaka na oglądanie filmów. A co niedziele wymyślaliśmy jakieś ciekawe danie na obiad i wspólnie je przyrządzaliśmy. Może przyzwyczajenia z Polski zostały nieco zmienione, jednak samo to, że chociaż w jakimś procencie możemy przenieść coś z Polski do Norwegii sprawia, że aż tak bardzo nie odczuwamy tego, że żyjemy tysiąc kilometrów od rodziny i znajomych.
Swoją historię opowiedziała nam również  Magdalena, księgowa z Bergen.

– Uwielbiam czytać książki, to mój mały rytuał. Siadam po pracy na wygodnym fotelu, popijam ciepłą herbatę i podążam śladami moich bohaterów. Tak było w Polsce. W momencie gdy postanowiłam przeprowadzić się do Norwegii na pozór błaha czynność była czymś nieosiągalnym. Wcześniej dosłownie pochłaniam książki, potrafię przeczytać nawet kilka  w ciągu tygodnia. Tutaj, w Oslo, nie jest to już takie proste. Znam jedynie podstawy języka norweskiego, dlatego wypożyczanie książek po norwesku było dla mnie bezcelowe. Za każdym razem, gdy byłam u rodziców w Polsce, przywoziłam ze sobą książki, jednak zajmowały one dużo miejsca w bagażu podręcznym. Czytanie e-booków nie wchodziło w  rachubę. Po prostu tego nie lubię.

Jednak postanowiłam się nie poddawać. Przecież nie muszę od razu czytać Jo Nesbø, pomyślałam. Postanowiłam w wolny weekend wybrać się do biblioteki w Oslo w celu poszukania książek dla… dzieci. Łatwe, krótkie, przyjemne, pisane łatwym i zrozumiałym językiem, były dla mnie wręcz idealne. Chwila spędzona w bibliotece – i już miałam w ręku trzy egzemplarze książek dla dzieci. Wszystkie pięknie wydane, z ilustracjami i cudnymi okładkami. Wyrobiłam sobie kartę biblioteczną i od razu mogłam je wypożyczyć do domu. Oczywiście nie było łatwo i często musiałam zerkać do słownika, jednak sprawiało mi to niesamowitą frajdę. Nie dość, że znowu zaczęłam czytać częściej, to przy okazji mogłam uczyć się języka norweskiego! – wspomina Magdalena.

Nie zapinajcie o swoich przyzwyczajeniach z Polski i pielęgnujcie je mimo odległości!
Zdjęcie frontowe: MN
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok