3

To nie pierwszy raz, kiedy norweskie przepisy stały się w ostatnich miesiącach przedmiotem ostrej krytyki ESA. W kwestii pensji pracowników zatrudnionych przy realizacji kontraktów publicznych, oraz kart identyfikacyjnych w branży budowlanej Norwegia wybroniła się i postawiła na swoim, natomiast sprawa zasiłków dla bezrobotnych wypłacanych osobom mieszkających poza Norwegią wciąż pozostaje przedmiotem sporu. Trybunał EFTA orzekł, że Norwegia łamie prawo EOG. Teraz podobnie może potoczyć się sprawa opłat za samochód.

Niewątpliwie będzie miała ona duże znaczenie m.in. dla bardzo wielu Polaków przyjeżdżających do Norwegii w związku z pracą. Obecnie, jeśli nie jeżdżą regularnie do pozostawionej w Polsce rodziny, w momencie otrzymania stałej pracy lub najdalej po dwóch latach pracy na umowach czasowych, stają przed perspektywą zapłacenia dużych pieniędzy za przerejestrowanie polskiego samochodu, bądź też rezygnacji z niego i zakupu samochodu (drogo) w Norwegii.

Sami obywatele norwescy też nie mogą prowadzić na terenie swojego kraju samochodów na obcej rejestracji.

Jeśli obywatel bądź osoba, która zgodnie z norweskim prawem jest rezydentem podatkowym tego kraju (czyli osoba, która przebywa w Norwegii dłużej niż 183 dni w ciągu roku) - o ile nie spełniawarunków dla uzyskania dyspensy - zostanie zatrzymany na terenie Norwegii w samochodzie na obcej rejestracji, będzie musiał zapłacić pełną opłatę jednorazową za ten samochód. W przypadku nowych samochodów będzie to zazwyczaj od 20 do 50% ceny pojazdu.

ESA ostrzega

W czwartek, 11. kwietnia, ESA, organ nadzorczy EFTA, przesłał władzom norweskim tzw. "uzasadnioną opinię", w której stwierdził jasno, że Norwegia musi zmienić przepisy dotyczące opłat za samochody.

- Na dzień dzisiejszy osoby zamieszkałe w Norwegii na stałe zasadniczo nie mogą importować i używać w Norwegii pojazdu silnikowego zarejestrowanego za granicą bez uiszczania jednorazowej opłaty wwozowej (engangsavgift). Mimo iż istnieją od tej zasady pewne wyjątki, nie obejmują one przypadków, kiedy osoba zamieszkała w Norwegii wypożycza zarejestrowany za granicą pojazd od innej osoby prywatnej, mieszkającej w innym kraju EOG, w celu tymczasowego jego użytkowania w Norwegii - czytamy w oświadczeniu ESA.

Kiedyś problemem było nawet przyjechanie do Norwegii samochodem wypożyczonym za granicą. To na szczęście zostało uporządkowane - wystarczy zgłosić taki przypadek w urzędzie celnym. Ale kwestii problematycznych jest więcej:

- Darmowe wypożyczenie pojazdu silnikowego ponad granicami państwowymi należy traktować jako pożyczkę pomiędzy dwoma obywatelami państw EOG - pisze ESA. - Żądanie, by w takich przypadkach uiszczać pełną opłatę jednorazową na wwozie jest sprzeczne z zasadami EOG, ponieważ norweskie przepisy dotyczące tej opłaty stanowią ograniczenie dla swobodnego przepływu kapitału na terenie EOG, gdyż w istocie jest to ze strony państwa norweskiego żądanie zapłaty podatku od pożyczki rzeczowej, udzielonej przez osobę w innym państwie członkowskim, podczas gdy opłat takich nie wymaga się w przypadku, kiedy pożyczany jest samochód zarejestrowany w Norwegii.

Według ESA nie ma żadnych podstaw uzasadniających takie nierówne traktowanie, a zatem norweskie przepisy o opłacie jednorazowej łamią prawo EOG.

Wystosowanie "uzasadnionej opinii" było drugim krokiem, jaki ESA podjęła wobec Norwegii w tej sprawie. W razie braku reakcji następnym krokiem będzie przekazanie sprawy Trybunałowi EFTA.

Wszystkiemu winna norweska drożyzna

Przyczyną wprowadzenia przez Norwegię tak restrykcyjnych przepisów dotyczących użytkowania samochodów na obcej rejestracji jest w głównej mierze fakt, że podatki i opłaty samochodowe są tu znacznie wyższe, niż w większości pozostałych państw europejskich. Ryzyko zapłaty opłaty jednorazowej stawia tamę próbom unikania norweskich cen i podatków od samochodu poprzez mniej lub bardziej fikcyjne "wypożyczanie" samochodu od zagranicznych znajomych.

Władze norweskie uważają też, że obecne przepisy pomagają zwalczać nieuczciwą konkurencję, gdyż dzięki nim zagraniczni rzemieślnicy zakładający działalność w Norwegii nie mogą mieć samochodu dużo tańszego w utrzymaniu, niż ich norwescy konkurenci.

Jak Norwegia to załatwi, to jej sprawa

Rzecznik ESA, Trygve Mellvang-Berg, mówi, że organ EFTA nie daje żadnych konkretnych wskazówek, jak Norwegia ma rozwiązać tę sprawę:

- Norwegia musi wypracować taki system, który nie będzie kłócił się z przepisami EOG.

A sprawa jest gorąca: w Trybunale Unii Europejskiej zapadł właśnie wyrok w sprawie wypożyczania zagranicznych samochodów, dotyczący Holandii. W toku są kolejne.

- Norwegia nie może nakładać opłaty w pełnym wymiarze wtedy, kiedy samochód ma być na jej terenie użytkowany tylko przez krótki czas. Tymczasem według obecnych zasad, jeśli odwiedzi cię kumpel ze Szwecji, a ty poprowadzisz jego samochód, powinieneś uiścić pełną opłatę jednorazową. Z punktu widzenia prawodawstwa EOG jest to nieuzasadnione - podkreśla Mellvang-Berg. - Norwegia może żądać jakichś opłat za użytkowanie tego typu, ale muszą one być proporcjonalne do czasu użytkowania pojazdu.

Zagwozdka dla ministerstwa finansów

- Ministerstwo finansów (Finansdepartementet) przeanalizuje dokładnie opinię ESA i przekaże w wyznaczonym terminie odpowiedź, jak Norwegia zamierza odnieść się do postawionego problemu - zapowiada dość ogólnikowo sekretarz stanu w ministerstwie, Kjetil Lund, i przypomina, że ministerstwo finansów odpowiadało oficjalnie w lutym (w odpowiedzi na pierwsze zastrzeżenia ze strony ESA), że na razie nie wiadomo, jak inne kraje UE ustosunkują się do wspomnianego wcześniej wyroku w sprawie Holandii, który został przywołany na początku przesłanej przez ESA opinii, a zatem potrzeba więcej czasu, by ocenić znaczenie tego wyroku.

Tłumacząc to z języka dyplomatyczno-biurokratycznego na ludzką mowę: rząd i ministerstwo chciałoby jak najbardziej odwlec w czasie konieczność podjęcia jakichś działań w kierunku zmiany obowiązujących przepisów i w tym celu zasłania się koniecznością poczekania na reakcję innych zainteresowanych państw.

Na podstawie: Nettavisen

Reklama