Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

10
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

3
Nieograniczony handel w niedziele po roku 2013?

 
 

Partia Postępu (Frp) i Høyre argumentowały wczoraj na rzecz zniesienia ograniczeń w handlu w niedziele. Przeciwstawiły im się Partia Robotnicza (Ap) i Chrześcijańska Partia Ludowa (KrF), które podkreślają, że kwestia zniesienia regulacji godzin otwarcia sklepów to tak naprawdę pytanie o to, czy ważniejszy jest rynek, czy człowiek. W Norwegii w handlu zatrudnionych jest około 370 000 osób.


Wygląda zatem na to, że po raz kolejny większość parlamentarna jest przeciwko łagodzeniu przepisów, zwłaszcza w sytuacji, kiedy KrF opowiada się w tej kwestii po stronie czerwono-zielonej koalicji rządzącej. Ale co będzie po roku 2013?

Solveig Horne (Frp) wyraziła jasno, że likwidacja zakazu handlu w niedziele to jeden z długofalowych celów jej partii, jednocześnie sugerując, że po wyborach w 2013 roku w Stortingu może być zupełnie inny rozkład sił niż teraz. Nie ulega kwestii, że Partia Postępu będzie starała się o likwidację ustawowych ograniczeń godzin pracy sklepów przy pierwszej nadarzającej się okazji.

"Kramy Brustad", czyli jak znaleźć legalną lukę w prawie

Zrewidowana ustawa o dniach świątecznych i spokoju dni świątecznych (lov om helligdager og helligdagsfred) została uchwalona w 2003 roku. Stanowiła ona krok w stronę liberalizacji handlu, w stosunku do poprzedniej ustawy o godzinach otwarcia sklepów (åpningstidsloven) z 1998 roku, zwanej potocznie prawem Brustad (na cześć ówczesnej minister ds. dzieci i rodzin, Sylwii Brustad, która była jego pomysłodawczynią).

"Prawo Brustad" zakazywało pracy sklepów w niedziele, w soboty po godzinie 18. i w dni powszednie po godzinie 21., za wyjątkiem sklepów o powierzchni mniejszej niż 100 metrów kwadratowych lub - w przypadku sklepów przy stacjach benzynowych - mniejszej niż 150 metrów kwadratowych.

Ustawa z 2003 zniosła ograniczenia co do dni powszednich i sobót, utrzymała natomiast zakaz handlu niedzielnego i świątecznego, wyjąwszy wspomniane wyżej obiekty o małej powierzchni.

Nietrudno się domyślić, że skutkiem uchwalenia "prawa Brustad" stał się istny wysyp małych sklepików. Nie chodzi tu tylko o tradycyjne kioski typu Narvesen, czy 7 Eleven; niektóre sklepy, np. Bunnpris, postawiły wręcz na rozbudowę sieci obiektów o małej powierzchni, zaopatrzonych jednak w całkiem pokaźny asortyment towarów. Sklepy takie otrzymały żartobliwą nazwę "Kramów Brustad" (Brustadbua) (Klasycznym przykładem takiego sklepu jest Bunnpris na dworcu centralnym w Oslo).

Dzięki rozbudowie sieci "Kramów Brustad" udało się zatem w pewnej mierze obejść ustawowe ograniczenia nałożone na handel w niedziele. Jednak kwestia całkowitej liberalizacji powraca regularnie. Tak było w ubiegłym roku, tak jest i w tym.

Wolność, ale dla kogo?

Arild Stokkan-Grande z Partii Robotniczej odwołał się podczas debaty do danych, mówiących, że po złagodzeniu ograniczeń w handlu w 2003 roku pracownicy poddani zostali większej presji.

Kiedy Høyre mówi o wolności, ma przede wszystkim na myśli wolność dla biznesu. A co z wolnością pracowników? - pytał Stokkan-Grande, podkreślając, że rodziny potrzebują więcej czasu, by spędzać go wspólnie, a w sytuacji gdy jedno z rodziców pracuje w niedzielę jest to mało realne.

Solveig Horne z Partii Postępu kontratakowała, mówiąc, że obecne rozwiązania prawne przyczyniają się do dyskryminacji użytkowników wózków inwalidzkich i rodziców z dziećmi w wózkach, ponieważ nie mają oni jak się poruszać po małych sklepikach czynnych w niedzielę.

Faktycznie, cechą "Kramów Brustad" jest, siłą rzeczy, ciasnota: skoro na 100 metrach kwadratowych chce się upchnąć jak najwięcej towarów, stawia się półki blisko siebie, tak że dwie osoby z trudem mogą się między nimi wyminąć. Jednak przeciwnicy FrP mówią, że w takich sklepach jest miejsce i dla inwalidów na wózkach, i dla dzieci w wózkach, a wszystko zależy od rozmieszczenia towarów.

Przeciąganie liny

Ustawa o dniach świątecznych i spokoju dni świątecznych z 2003 roku mówi też, że w niedziele otwarte mogą być "placówki, które zajmują się zasadniczo sprzedażą kwiatów, roślin i innych artykułów ogrodowych".

Według Solveig Horne tu też mamy do czynienia z dyskryminacją, gdyż w niedzielę mogą być legalnie otwarte np. wielkopowierzchniowe sklepy ogrodowe sieci Plantasjen, podczas gdy markety Maxbo i Jernia nie, chociaż one również mają w swoim asortymencie kwiaty, rośliny itp.

Minister innowacji, administracji i polityki kościelnej Rigmor Aaserud (Ap) odpowiedziała na zarzuty Horne, wskazując na analizy wykonane w związku z ustawą z 2003 roku, w których podkreślono, że handel w niedziele ma być dopuszczony, jeśli "istotna część" działalności danej placówki będzie dotyczyć sprzedaży kwiatów i roślin, a "istotną część" zdefiniowano jako więcej niż 50%. Aaserud uważa, że ta definicja jest wystarczająca również dzisiaj.

W roku 2010 zapadł wyrok w sprawie o złamanie tego postanowienia ustawy, a sklep, który uznano winnym naciągania przepisów musiał zapłacić grzywnę. Minister Aaserud uważa, że wyrok będzie miał efekt prewencyjny w stosunku do innych placówek, które chciałyby naginać prawo. Uważa też, że obecne prawo odzwierciedla prawidłową równowagę pomiędzy różnymi tendencjami i dążeniami grup rynkowych.

Wszystko w rękach gminy?

Przewodnicząca partii Venstre, Trine Skei Grande, chciałaby, by decyzje dotyczące regulowania pracy sklepów leżały w gestii poszczególnych gmin.

Z kolei Øyvind Håbrekke z Chrześcijańskiej Partii Ludowej stanął w debacie zdecydowanie po stronie zakazu pracy sklepów w niedziele i święta. Podkreślił, że w handlu pracuje 370 000 ludzi, którzy powinni mieć zapewniony czas na odpoczynek. Na argumenty polityków Frp, mówiących, że handel w niedziele nie powinien być postrzegany jako przymus, lecz jako możliwość, odpowiedział, że pracownikom nie jest tak łatwo uniknąć konieczności pracy w niedzielę, jeśli sklep jest otwarty.

- Branża handlowa po prostu nie funkcjonuje w ten sposób - podsumował.


 

Źródło: www.frifagbevegelse.no, www.lovdata.no

 


Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Yatsek :)

22-03-2012 00:07

a po 18 na ulicy tyle ludziiiiiiii ze nie ma nawet komu w morde dac...

w szwecji tez jest handel w niedziele... w danii... i tlumy na ulicach.. kudzie wychodza z domow mimo wszystko... cos sie dzieje.. a nie tylko nuuuudy i nuuuudy... bo ile mozna te fiordy ogladac?? yhm...

Makaryna kowalska

21-03-2012 22:45

klaudiaa napisał:
jestem zdecydowanie na NIE!!! bardzo podoba mi się to, że tu w niedziele chodzi się na spacery z dzieciakami, a nie na maraton po marketach jak w Polsce.

Zgadzam sie w 100%. Pamietam jeszcze czasy kiedy i w soboty sklepy byly pozamykane, dopiero poaniej zaczeli otwierac do 13 -tej (czy 15- tej). I bylo bardzo fajnie, cisza, spokoj.....
ja robie zakupy raz w tygodniu i zyje. Czasami jak jestem w Polsce, to mam wrazenie, za ludzie kupuja po jednej kromce chleba dziennie i jak przyjdzie niedziela to tez musza leciec do sklepu , bo zaglodza sie na smierc !!!

Jacek Kwiatkowski

21-03-2012 21:31

Ciekawe ,czy uciesza sie ci co pracuja w handlu. Chyba ze tyrac zas beda ,,zadowoleni,, z pracy na okreta polacy.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok