Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Życie w Norwegii

Nielegalne połowy na Lierelva: 10 000 koron za brak zezwolenia. Walka z kłusownikami trwa tu cały rok

Jacek Zduńczyk

27 października 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Nielegalne połowy na Lierelva: 10 000 koron za brak zezwolenia. Walka z kłusownikami trwa tu cały rok

Tablica po polsku i norwesku informuje o zakazie nielegalnych połowów. fot. Jacek Zduńczyk

Nawet dziesięć tysięcy koron mandatu można zapłacić w Norwegii za połów ryb bez karty wędkarskiej. Na rzece Lierelva, która wpływa do Drammenfiordu, walka z kłusownikami trwa przez cały rok.

Nie tylko Polacy łowią bez zezwolenia

O tym, że tę malowniczą rzekę odwiedza sporo polskich wędkarzy, świadczą m.in. tablice informacyjno-ostrzegawcze. W rejonie miejscowości Lier (tuż obok ujścia Lierelva do fiordu), podchodząc do rzeki, zobaczymy dwujęzyczną tablicę, na której przedstawiono zasady legalnego połowu ryb. Obok napisu w języku norweskim widnieje także informacja w języku polskim. ,,Naruszenie przepisów łowieckich może być karane'' – ostrzega Urząd Wojewody w Buskerud. Wielu wędkarzy ignoruje jednak zakaz i decyduje się na połów ryb bez zezwolenia.

– Rzeczywiście mamy poważny problem z nielegalnymi połowami – mówi Audun Holmen, przewodniczący Związku Wędkarskiego Lierelva. – Najczęściej na kłusownictwo decydują się Polacy i Litwini, ale muszę przyznać, że nie brakuje też Norwegów wędkujących nielegalnie. Z problemem tym walczymy praktycznie przez cały rok. Rzekę patrolują najczęściej członkowie naszego związku. Czasami zmuszeni jesteśmy poprosić o pomoc również policję. Patrole są lądowe i rzeczne. Osoby złapane na gorącym uczynku mogą zostać ukarane mandatem.  

Holmen mówi, że kary za połów bez zezwolenia są różne, zależności od wielu rozmaitych czynników. Najwyższy mandat to dziesięć tysięcy koron – Chyba nie warto więc ryzykować – dodaje.

„Zostawiłem wędki, uciekłem w krzaki”

Nie zawsze jednak osoba, którą członkowie związku złapią na gorącym uczynku, otrzymuje mandat.

– Łapaliśmy z kolegami ryby na rzece Lierelve – opowiada jeden z byłych już amatorów nielegalnego wędkowania. – Rozłożyliśmy sprzęt tuż przy ujściu rzeki do fiordu. To było pod koniec kwietnia, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem sezonu wędkarskiego, więc od razu było wiadomo, że kłusujemy. Tuż za nami znajdowała się wieża obserwacyjna, z której miłośnicy przyrody oglądają ptaki, bo jest tam też rezerwat przyrody z ogromnym bogactwem  przeróżnych gatunków ptaków. Pochłonięci łapaniem ryb, a mieliśmy wtedy branie, nie zauważyliśmy, że właśnie jacyś mężczyźni weszli na wieżę, trzymając w dłoniach lornetki. To oni musieli powiadomić strażników. W pewnym momencie zza szuwarów wyłoniła się łódka. Płynęło w niej dwóch mężczyzn w jakichś mundurach, ale nie policyjnych, i kobieta. Jeden z mężczyzn podszedł do mnie i grzecznie poinformował, że w Norwegii nie wolno łapać ryb w rzekach przed 15 maja i po 15 września, a łapanie ryb w  dozwolonym terminie jest możliwe po wykupieniu karty wędkarskiej. Gdy ten facet ze mną rozmawiał, kobieta robiła nam wszystkim zdjęcia z bliskiej odległości. Ostrzegli, że jeśli złapią nas jeszcze raz, to zapłacimy bardzo wysoki mandat. Musze przyznać, że potem spróbowałem ponownie tych nielegalnych połowów i znowu mnie namierzyli. Za drugim razem porzuciłem już moją drogą wędkę, torbę z całym sprzętem wędkarskim oraz składane krzesło i… dałem drapaka w krzaki. Udało mi się uciec. Więcej już nie ryzykowałem. Teraz łapię ryby nad drammeńskim fiordem, tam można łapać bez karty, ale to już nie to samo. Trzeba niekiedy bardzo długo czekać, żeby cokolwiek złapać – podsumowuje mężczyzna, który chce zachować anonimowość.

Najczęściej na kłusownictwo decydują się Polacy i Litwini, ale muszę przyznać, że nie brakuje też Norwegów wędkujących nielegalnie. Z problemem tym walczymy praktycznie przez cały rok. ~Audun Holmen

Nie trzeba kłusować

Sprawdziliśmy, ile kosztuje wyrobienie karty wędkarskiej. Koszty nie są aż tak wysokie. Osoba niezrzeszona w związku musi zapłacić za nią 1600 koron plus 200 koron tzw. zastawu. Karta dzienna to koszt 200 koron plus 100 koron zastawu. Członkowie związku wędkarskiego, jeśli przepracują rocznie minimum 30 godzin społecznie na rzecz stowarzyszenia, zapłacą za kartę jedynie 400 koron plus 200 koron zastawu. Dzieci poniżej 16. roku życia mogą wędkować za darmo. Darmowe jest także łowienie ryb, jeśli posiada się zezwolenie właściciela gruntu bezpośrednio przylegającego do rzeki.

W pewnym momencie zza szuwarów wyłoniła się łódka. Płynęło w niej dwóch mężczyzn w jakichś mundurach, ale nie policyjnych, i kobieta. Jeden z mężczyzn podszedł do mnie i grzecznie poinformował, że w Norwegii nie wolno łapać ryb w rzekach przed 15 maja i po 15 września, a łapanie ryb w dozwolonym terminie jest możliwe po wykupieniu karty wędkarskiej. Gdy ten facet ze mną rozmawiał, kobieta robiła nam wszystkim zdjęcia z bliskiej odległości.

Polscy wędkarze biją rekordy na Lierelva

Członkami Związku Wędkarskiego Lierelva jest już kilku Polaków. Jeden z nich, Michał, należy do wędkarskich rekordzistów. Ma na swoim koncie sporo pięknych okazów pstrągów i łososi. Jego zdjęcie z najwspanialszym trofeum, ponad 10 kilogramowym łososiem złapanym 27 czerwca 2015 roku w Lierelva, można oglądać w galerii na oficjalnej stronie internetowej związku.
Lierelva
Lierelva
fot. Jacek Zduńczyk
fot. Jacek Zduńczyk
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok