Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

7
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Życie w Norwegii

„Nie pij na pusty żołądek. Nie pij dużo, gdy czujesz się źle”: Julebord to legenda

Jacek Zduńczyk

21 grudnia 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
„Nie pij na pusty żołądek. Nie pij dużo, gdy czujesz się źle”: Julebord to legenda

Drammen Jacek Zduńczyk

„Nie pij na pusty żołądek, nie pij dużo, gdy czujesz się źle, nie słuchaj zbyt głośno muzyki po powrocie z julebord do domu” – takie rady w grudniu zamieszczają na swych łamach norweskie gazety. Wigilijne spotkania firmowe to w Norwegii tradycja. Tradycja, która obrosła legendą.
Firmowe spotkanie wigilijne – julebord – jest w Norwegii bardzo popularne. Co roku uczestniczy w nim większość osób, które są aktywne zawodowo. Jednak nie jest to zwyczajne spotkanie pracowników danej firmy. Julebord to w Norwegii legenda. Chyba większość słyszała już opowieści o tym, że alkohol leje się tam strumieniami. Coś jest na rzeczy.

Jakiś czas temu w gazecie Drammens Tidende pojawiła się informacja, że grudzień jest miesiącem, w którym najwięcej osób zgłasza się w Norwegii do lekarza z powodu problemów, jakie im się przytrafiły… po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu. Potrzebują ratunku w wyniku zasłabnięć, zatruć, złamań kończyn po upadku ze schodów itp. Podczas grudniowych imprez zdarzały się też sytuacje, gdy pijany uczestnik zabawy wpadł do wody, bo chciał zaczerpnąć świeżego powietrza, zapalić papierosa, bądź gdy zamierzał... załatwić swoją potrzebę fizjologiczną do rzeki.

Czekają na julebord

– Norwegowie czekają na julebord, przygotowują się do niego – mówi nam Ewelina*, która od kilkunastu lat mieszka w Norwegii. – Kobiety wydają duże pieniądze na wizyty u fryzjera i kosmetyczki, na modne ubrania. Byłam na wielu tego rodzaju imprezach. Organizuje się je w wynajętych salach, pubach, restauracjach, na statkach, w hotelach, a także w obiektach danej firmy czy instytucji.

Nie na każdym julebord alkohol leje się strumieniami, niekiedy organizator imprezy ma pełną kontrolę nad zamawianym alkoholem, a uczestnicy muszą „wspomagać się” swoimi zapasami z domu. Mogą też kupić napoje mniej lub bardziej procentowe we własnym zakresie. – Raz był tylko szampan – mówi Ewelina. – Za to na każdym julebord, w jakim uczestniczyłam, było dużo smacznego jedzenia. Obowiązkowo żeberka wieprzowe – juleribbe, baranina – pinnekjøtt, do tego kotlety, kiełbaski, niekiedy owoce morza, no i oczywiście desery.

Koleżanka, która nieco przesadziła z alkoholem, zasnęła w toalecie, a kolega spał na korytarzu. Podczas innego julebord pijany kolega uderzył szefa w twarz, pokłócili się o jakąś drobnostkę. Co ciekawe, nie stracił po tym wszystkim pracy. ~Ewelina

Zasnąć w toalecie, uderzyć szefa w twarz

Nie wszyscy uczestnicy corocznych świątecznych spotkań potrafią prawidłowo ocenić swoje możliwości co do ilości alkoholu, jaką mogą wypić. Niekiedy impreza kończy się nie tak, jak powinna. Liczby mówią same za siebie. Według szacunków NRK blisko 600 tys. Norwegów przyznało, że podczas julebord przeżyło nieprzyjemną sytuację z powodu pijanych kolegów.

– Rzeczywiście niektórzy sporo piją podczas julebord – dodaje Ewelina. – Są też tacy, którzy już przychodzą na spotkanie na ,,lekkim gazie''. Musze jednak przyznać, że Norwegowie potrafią się świetnie bawić. Jedna z imprez zorganizowano w wynajętej sali. Były tańce, zabawy, konkursy, skecze, super impreza. Koleżanka, która nieco przesadziła z alkoholem, zasnęła w toalecie, a kolega spał na korytarzu. Podczas innego julebord pijany kolega uderzył szefa w twarz, pokłócili się o jakąś drobnostkę. Co ciekawe, nie stracił po tym wszystkim pracy.
Koła ratunkowe mogą być przydatne także poza sezonem kąpielowym.
Koła ratunkowe mogą być przydatne także poza sezonem kąpielowym.
Jacek Zduńczyk
Jacek Zduńczyk
Jacek Zduńczyk

Wpadł do wody? Rzućcie mu koło!

W Drammens Tidende autor artykułu zatytułowanego ,,Koła ratunkowe ratują pijanych gości julebord'' twierdzi, że podczas sezonu wigilijnych spotkań firmowych koła ratunkowe, które znajdują się nad rzeką, są tak samo niezbędne jak w pełni sezonu kąpielowego. Nie ma się co dziwić – przez centrum Drammen przepływa rzeka Drammenselve. Wiele restauracji i pubów położonych jest bezpośrednio nad rzeką, a nabrzeża, mola i pomosty najczęściej nie są zabezpieczone barierkami. O wypadek nietrudno. Dziennikarze Drammens Tidende apelują: „Osoby, które pilnują porządku i wpuszczają gości na imprezę odbywającą się blisko rzeki, powinny zwracać szczególną uwagę na pijanych mężczyzn, którzy wychodzą z lokalu i chcą podejść do nabrzeża. Należy zawrócić takie osoby do lokalu i poprosić, by skorzystały z toalety''.

Osoby, które pilnują porządku i wpuszczają gości na imprezę odbywającą się blisko rzeki, powinny zwracać szczególną uwagę na pijanych mężczyzn, którzy wychodzą z lokalu i chcą podejść do nabrzeża. Należy zawrócić takie osoby do lokalu i poprosić, by skorzystały z toalety''

To las czy ogród?

Rozrabiają nie tylko mężczyźni. Gazeta VG opisuje z kolei przypadek pijanej kobiety, która wezwała policję, błagając o pomoc. Mówiła, że jest chyba w jakimś lesie, nie wie, gdzie i jakim sposobem się tam znalazła. Nie wie też, jak ma wrócić do domu. Policja dość szybko zlokalizowała kobietę. Okazało się, że nietrzeźwa, ale nie na tyle, by nie móc zawiadomić policji, znajdowała się w ogrodzie tuż obok budynku, w którym odbywał się jej pracowniczy julebord.

Policja udziela dobrych rad uczestnikom grudniowych imprez:

Nie pij za dużo alkoholu, bo możesz wylądować w policyjnym areszcie, wracaj do domu z innymi uczestnikami julebord, nigdy samotnie, a gdy już będziesz w domu, nie słuchaj zbyt głośno Metallici czy Pink Floyd. Bądź dobrym sąsiadem, nie denerwuj innych hałaśliwą muzyką, bo, jak zadzwonią na policje, to zapłacisz 6 tys. koron mandatu i mocno uszczuplisz swój świąteczny budżet.

Julebord to stara i bardzo popularna tradycja w Norwegii. Zwyczaj ten wywodzi się ze średniowiecza, kiedy potrawy były wystawiane przed domem przez całe święta, by również biedni ludzie mogli się posilić. Dawniej powszechnym zwyczajem było też pozostawianie resztek po wieczerzy wigilijnej na stole, by zyskać przychylność skrzatów i je obłaskawić.

Nie tylko Norwegowie lubią świętować

Wigilie pracownicze są także bardzo popularne w Polsce. Na takich imprezach też potrafi się sporo dziać. – Mieliśmy spotkanie wigilijne w jednej restauracji – mówi Marta*, która mieszka w Wielkopolsce. – Była fajna atmosfera, piliśmy alkohol. W pewnym momencie jeden z kolegów poprosił o wyłączenie odtwarzanych kolęd i o włączenie muzyki tanecznej. Zaczęły się szaleństwa na parkiecie. Efekt imprezy to: rozbite lustro, zniszczony stolik i kilka stłuczonych naczyń, ale przynajmniej było wesoło .

*nazwiska do wiadomości redakcji, osoby chcą zachować anonimowość
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok