Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

7
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Życie w Norwegii

„Mój faraonie” i „Faraon w Helsinkach”, czyli norweskie „prawie-przekleństwa”

Konstancja Suchanek

26 grudnia 2015 08:00

Udostępnij
na Facebooku
3
„Mój faraonie” i „Faraon w Helsinkach”, czyli norweskie „prawie-przekleństwa”

fotolia.com - royalty free

W Norwegii większość wyrazów wulgarnych ma pochodzenie religijne, dlatego, żeby ich nie wypowiadać Norwegowie stworzyli „prawie-przekleństwa”.
W niemal każdej kulturze religia, seks i wydalanie to tematy tabu, dlatego też to właśnie z nimi związane są prawie wszystkie wulgaryzmy. W Norwegii większość wyrazów wulgarnych ma pochodzenie religijne – to słowa, które odnoszą się do Boga i boskości oraz opisują Szatana i piekło.

„Szatan w piekle” i „mój Szatanie”

Wulgaryzmy związane z religią nie odzwierciedlają obecnej sytuacji religijnej w kraju, ale mówią o tym, jak było w przeszłości. Swego czasu w  Norwegii mocno zakorzenione było chrześcijaństwo, więc przekleństwa wiążą się właśnie z tą religią. Co ciekawe, nawiązują jednak tylko do Boga i Jezusa. W krajach bardziej ortodoksyjnych istnieje więcej wulgaryzmów opisujących Matkę Boską i świętych.

Przeklinanie ściśle związane jest z hierarchią wartości, która panowała niegdyś w społeczeństwie. Przeklinając mówimy o tym, o czym niegdyś nie można było mówić. ~językoznawca, Lars-Gunnar Andersson

Wulgaryzmy świadczą także o tym, do jakiego stopnia istotna była lub jest religia w poszczególnych krajach. W Stanach Zjednoczonych najgorszymi przekleństwami są te związane z wydalaniem i seksem (np. shit oraz fuck), a te religijne (np. Jesus Christ oraz hell) są „lżejsze”. W Norwegii sytuacja wygląda odwrotnie – to właśnie wulgaryzmy religijne są tymi najmocniejszymi: fæn i helvete, czyli diabeł w piekle oraz fy fæn, czyli mój Szatanie przyrównać można do polskiego kurwa.

„Prawie-wulgaryzmy”

Aby złagodzić wulgaryzm, ale mimo to go wypowiedzieć, istnieje w norweskim zjawisko, które nazywa się nestenbanning, czyli „prawie-przeklinanie”. „Prawie-wulgaryzmy” to słowa, które przypominają prawdziwe wulgaryzmy – brzmią podobnie, zaczynają się na tę samą literę lub sylabę, ale znaczą zupełnie co innego.

Klasyczne przykłady to fy farao, czyli mój faraonie, które przypomina fy fæn oraz helgoland, które brzmi podobnie jak helvete. „Prawie-wulgaryzmów” istnieje w Norwegii jednak bardzo dużo, a ich listę znaleźć można w książce Fy Farao! wydanej w 2005 roku w Haugesund. Wiele z tych słów jest wręcz absurdalnych, na przykład Helsinki zamiast helvete. Niegdyś popularnym „prawie-wulgaryzmem” było fyttikatta zamiast fy fæn. Słowo to wykorzystali bracia Ylvis do jednego ze swoich dowcipów:
I kveld med Ylvis - Fyttikatta sangen (HD) Źródło: undefined
Źródło: språkrådet.no, aftenposten.no
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


hei!sandokan

27-12-2015 13:43

toms14 napisał:
Oni w ogole maja wiele rzeczy prawie..prawie trenuja sporty,prawie umieja pracowac i sa prawie otwarci na swiat buhahahah pedaly jechali sie przez 500 lat w dupala jeden drugiego a teraz swiruja normalny narod.


A ty jestes prawie...kulturalny,inteligentny,tolerancyjny PETIT POLOGNE DE MERDE

toms14

27-12-2015 03:25

Oni w ogole maja wiele rzeczy prawie..prawie trenuja sporty,prawie umieja pracowac i sa prawie otwarci na swiat buhahahah pedaly jechali sie przez 500 lat w dupala jeden drugiego a teraz swiruja normalny narod.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok