Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

5
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Życie w Norwegii

Jak z pomysłem przeżyć noc polarną?

Justyna Kotowiecka

25 grudnia 2015 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Jak z pomysłem przeżyć noc polarną?

wikimedia.org - Osopolar - Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported

W Norwegii noc polarna może trwać nawet pół roku. Rdzenni mieszkańcy przywykli już do ciągłych ciemności, jednak dla Polaków przyzwyczajenie się do nich może stanowić problem. Co zrobić, by nie dać się depresji i tryskać energią podczas długich i ciemnych nocy? Macie jakieś pomysły?
Po przyjeździe do Norwegii  potrzebujemy czasu, aby przyzwyczaić się do tutejszych warunków pogodowych. Największy problem stanowi noc polarna, która najkrócej trwa w okolicy kół podbiegunowych, zaś najdłużej w rejonie bieguna. Tam mieszkańcy nie widzą słońca aż pół roku. O tym, że nie radzimy sobie z tym zjawiskiem przekonałam się pytając rodaków o ich sposoby na przeżycie tego depresyjnego czasu. Każda osoba krzywiła się i ze smutkiem w głosie mówiła, że wieczna noc odbiera im radość życia i codziennie muszą toczyć walkę, aby wstać z łóżka.
Ci, którzy nie pracują, mówili, że potrafią całymi dniami snuć się w szlafroku po mieszkaniu. Inni, poirytowani wykrzykiwali, że tak się żyć nie da i mocno gestykulując, wyrażali swoje niezadowolenie. Zupełnie odmienne zdanie na ten temat miały osoby mieszkające w Norwegii dłużej niż pięć lat. – To kwestia przyzwyczajenia. Nie mam wyjścia. Mieszkam tu i jak na razie nie planuję żadnej zmiany, dlatego postanowiłam nie zawracać sobie głowy pogodą. Nie sprawdzam jaka będzie temperatura czy aura. Wstaję tuż po sygnale budzika i myślę o tym, co muszę zrobić. Trzymam się planu. Czasami nawet lepiej mi się pracuje, bo niczego nie tracę. Nie ma nic gorszego aniżeli słońce za oknem, które przysłania sterta dokumentów do obrobienia – twierdzi Monika, mieszkanka Tromsø. 

Jestem niezmiernie ciekawa, co na ten temat mają do powiedzenia sami Norwedzy? Czy rzeczywiście są tak zahartowani od dziecka, że pogoda w ogóle nie ma wpływu na ich samopoczucie? Mówi się, że jeśli chcesz mieć pewność, że znajomy przyjdzie na spotkanie w środku zimy, to powinieneś umówić się z Norwegiem, bo ten zawsze się zjawi. Pytam studentów czy to prawda. Śmieją się. Przytakują. Mam nadzieję, że zdradzą mi jakąś tajemnicę.

Jako dziecko było mi obojętne jaka jest pogoda za oknem. Wciąż byłem na dworze. Teraz jest trochę inaczej. Częściej siedzę w domu, uczę się. Gram też na komputerze z kolegami. Jestem gitarzystą w zespole studenckim. Zimą mam więcej czasu na ćwiczenie. Mogę się temu poświęcić, bo nie ciągnie mnie na dwór. Noc polarna ma dużo plusów. Gorzej jest latem, bo dzień się zaciera z nocą i zdarza się, że śpię tylko dwie godziny na dobę. Teraz jestem wypoczęty. Dochodzę do siebie i przygotowuję się na białe noce. ~Ruben, student socjologii

Takim to dobrze, myślę. Szkoda, że nie do końca to na mnie tak działa. Ja, choć staram się cały czas tryskać energią, mam takie dni, że absolutnie nic mi się nie chce. Znajomy Norweg mówi, że to niedobór witaminy D. Wypytuje mnie, ile zjadam tygodniowo makreli w pomidorach i czy codziennie zażywam tran. Zaczynam interesować się witaminą D. W miejscach, gdzie jest mało słońca, jej niedobór najczęściej prowadzi do depresji. Co ciekawe, w Norwegii zaleca się przyjmowanie wyższej dawki niż w Polsce. 

Przypomniało mi się, że wśród moich tutejszych znajomych jest lekarz. Dzwonię do niego, tłumaczę, że właśnie szykuję artykuł dla portalu i jestem ciekawa, jak on sobie radzi z obecną pogodą. W odpowiedzi słyszę: daj mi spokój. Ze zdziwieniem, bo nie tego się spodziewałam,  pytam, co się dzieje. On już o wiele spokojniej tłumaczy mi, że bez antydepresantów by nie funkcjonował i na to pytanie mi nie odpowie. Rozumiem. Zresztą, gdy przepytywałam rodaków w tym temacie, kobiety, które pracują przy sprzątaniu w biurach księgowych czy prawniczych, mówiły, że kosze pełne są pustych opakowań po tabletkach na depresję. Powoli zaczynam rozumieć ten norweski uśmiech i brak reakcji na pogodę. 

Jak widać nie ma złotego środka i wszystko zależy od naszego indywidualnego podejścia do natury. Są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Lepiej je zaakceptować takimi jakie są, wynajdując sobie rozmaite zajęcia podtrzymujące nas przy życiu niż poddać się całkowicie ciemności. Dla mnie pogoda w Bergen jest jak ciężki poród. Gdy tylko słońce przedrze się przez chmury, pokona szarość i niekończący się deszcz i gdy jasno zaświeci na bezchmurnym niebie, człowiek szybko zapomina o tym koszmarnym okresie zwanym nocą polarną.
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok