„Gdyby nie król Norwegii, to w ogóle nic bym nie dostała”– 500 plus nie kusi polskich emigrantów

Czy polscy emigranci mogą ubiegać się o 500 plus? W teorii tak. W praktyce musieliby zrezygnować z zasiłków na dziecko pobieranych w kraju zamieszkania fotolia.com - royalty free
Na co wystarczy 500 zł?
– Dziecko jest strasznie drogie w Polsce. Pieluchy, mleko - i już nie ma dwustu złoty w portfelu – wylicza 31-letnia Małgorzata, która de facto samotnie wychowuje półtoraroczne dziecko w Polsce. Mąż tylko raz na trzy tygodnie przyjeżdża do domu, a córkę widuje głównie na Skypie. – W Polsce właściwie wszystkie artykuły dla dzieci są o wiele droższe! – dodaje po namyśle. Nawet gdybyśmy dostali te 500 złotych to i tak nie zjechalibyśmy do Polski – deklaruje.
W teorii świadczenie w ramach flagowego programu rządu “Rodzina 500+”, czyli500 zł na dziecko, przysługuje polskim rodzinom niezależnie od ich miejsca zamieszkania. W praktyce jednak emigranci nie mogą z niego skorzystać, jeżeli otrzymują już zasiłki rodzinne w państwie, w którym aktualnie mieszkają i pracują.
– Jeżeli cała rodzina wraz z dziećmi zamieszkuje na terytorium Norwegii i nie podlega ustawodawstwu polskiemu, wypłata wszystkich świadczeń rodzinnych powinna odbywać się wyłącznie na podstawie tamtejszego ustawodawstwa. Tym samym tej rodzinie nie będą przysługiwały świadczenia z Polski – informuje Biuro Promocji Mediów Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
A jeśli rodzice pracują w dwóch różnych krajach? Z reguły właściwym do wypłaty świadczeń w pierwszej kolejności jest to państwo, w którym się pracuje, a w przypadku wykonywania pracy w dwóch różnych państwach brane jest pod uwagę miejsce zamieszkania dzieci.
– Norwegowie nigdy nie pytali, gdzie mieszka dziecko – opowiada Małgorzata. – Tylko szef męża zawsze powtarza: “Ty pracujesz tu, żona powinna być tu. Tak wygląda rodzina”.
Dziecko przyszło na świat
Na razie nie ma jeszcze statystyk dotyczących ilości wniosków o polski zasiłek złożonych przez emigrantów. Program Rodzina 500+ oficjalnie wystartował 1 kwietnia 2016, po ponad półrocznych przygotowaniach i konsultacjach społecznych. Pierwsze tego typu dane pojawią się więc najprawdopodobniej dopiero po kilku miesiącach przyjmowania i weryfikacji wniosków złożonych do polskich gmin, informuje ministerstwo.
Ambasador Królestwa Norwegii w Polsce, Karsten Klepsvik, jest już teraz nieco zdziwiony przedwczesną krytyką nowej polityki prorodzinnej polskiego rządu.
– Jestem pod wrażeniem tego programu i zaskakuje mnie to, że ludzie tak bardzo go krytykują. To jest właśnie to, co mamy od 50 lat w Norwegii. U nas program odniósł wielki sukces. Poczekajmy i zobaczmy, jakie będą skutki – mówi w wywiadzie z TVP24.
– Ja żadnego 500 zł od polskiego rządu nie dostaję. Gdyby nie król Norwegii, który przyznał mi 970 koron miesięcznie, to w ogóle nic bym na dziecko nie dostawała – żartuje. – Tu jakoś nikt mnie nie pyta, ile mam zarobków, czy pracuję, ile mam dzieci, czy są w Polsce czy w Norwegii. Dostaję pieniądze po prostu za to, że dziecko przyszło na świat – podsumowuje z żalem.
To może Cię zainteresować
22-04-2016 07:27
0
-3
Zgłoś
21-04-2016 22:53
9
0
Zgłoś
21-04-2016 17:12
11
0
Zgłoś