Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Już jest! Polsko-norweski

Kalendarz 2025

Sprawdź
Autopromocja
Życie w Norwegii

„Dzieci na emigracji dorastają szybciej” – mówi Stella Strzemecka, która bada wpływ migracji na dorastanie

Marta Tomczyk-Maryon

06 maja 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
4
„Dzieci na emigracji dorastają szybciej” – mówi Stella Strzemecka, która bada wpływ migracji na dorastanie

Dzieci bardzo przeżywają emigrację. Fot. Fotolia - royalty free

Dzieci na emigracji bardziej tęsknią. Chcą, żeby rodzice uczyli się norweskiego, marzą o tym, żeby mieć całą rodzinę obok siebie. O tym, jak ciężką, emocjonalną pracę wykonują, rozmawiamy ze Stellą Strzemecką, która pisze pracę doktorską o dorastaniu dzieci polskich migrantów w Norwegii.
Marta Tomczyk-Maryon: Czy mogłabyś powiedzieć parę słów o sobie oraz o projekcie, w którym uczestniczysz?

Stella Strzemecka: Jestem doktorantką w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego i badaczką w międzynarodowym projekcie TRANSFAM „Rodzina ponad granicami. Decyzje demograficzne, strategie rynkowo-instytucjonalne, integracja ze środowiskiem szkolnym oraz życie codzienne polsko-norweskich rodzin transnacjonalnych”. Projekt składa się z kilku części, ja prowadziłam badania w ramach zadania: „Doświadczenia dzieci dorastających transnarodowo”. Kierowniczką projektu i liderką zadania skupiającego się na dzieciach jest pani profesor Krystyna Slany z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pani profesor jest również promotorką mojej pracy doktorskiej o dorastaniu dzieci polskich migrantów w Norwegii.
Jaki jest główny cel projektu?
Głównym celem projektu jest zbadanie zarówno problemów, z jakimi borykają się polskie rodziny za granicą, jak i szans oraz sukcesów, do których przyczynił się wyjazd z Polski. Interesuje nas między innymi to, jak ludzie godzą role rodzinne i zawodowe, oraz jak funkcjonują na rynku pracy i w szerszym środowisku. W części projektu dotyczącej dzieci, ja i pani profesor Slany, zajmujemy się badaniem procesu adaptacji dzieci polskich migrantów do społeczeństwa, grup rówieśniczych i szkoły w Norwegii. Badania opierają się na wywiadach z dziećmi, Testach Zdań Niedokończonych i rysunkach.

W jakim wieku były dzieci, z którymi rozmawiałyście?
Między 6 a 13 rokiem życia. Były wśród nich dzieci urodzone z par polsko-polskich, które wyemigrowały do Norwegii, dzieci z par polsko-polskich urodzone w Norwegii oraz z par polsko-norweskich urodzone w Norwegii.

Zebrałyście z pewnością różnorodny i interesujący materiał badawczy. Które wyniki badań okazały się dla ciebie najciekawsze lub najbardziej zaskakujące?Zaskoczyła mnie otwartość dzieci oraz to, że są one niezwykle refleksyjnymi i krytycznymi obserwatorami rzeczywistości. Zaskoczyło mnie, że dzieci inicjują więzi rodzinne i o nie dbają. Rodzina jest dla nich bardzo ważna, bo to właśnie ona daje im wsparcie. Z naszych badań wynika, że dla dzieci jedną z najważniejszych osób w ich życiu jest babcia. Babcia jest nie tylko tą osobą, która wysyła paczki do Norwegii, „lepi pyszne pierożki”, ale również broni, chroni i pomaga w trudnych chwilach. Jest bardziej przyjaciółką niż mentorką. Relacja babcia-wnuk przynosi obu stronom korzyści.

Babcia jest taka bardziej, że zawsze ochroni i że zawsze broni przede wszystkim. (Nina, 10)
(...) chodzi ze mną do kina (...) jeździ ze mną na wakacje. (Adam, 10) 

Wracając do roli dzieci w domu, wykonują one „pracę emocjonalną”, pielęgnują więzi rodzinne, wysyłają SMS’y, kartki, rozmawiają przez Skype’a. Marzeniem wielu dzieci jest mieć całą rodzinę obok siebie, w Norwegii. Ważne jest dla nich również zwierzę, które traktują jak równoprawnego i ważnego członka rodziny. Jeśli pies lub kot jest w Polsce, to chcą go mieć przy sobie za wszelką cenę.

Czy nie sądzisz, że przejmowanie przez dzieci aktywnej roli w inicjowaniu i podtrzymywaniu więzi rodzinnych jest dla nich obciążeniem psychicznym? Przecież zabieganie i troska o rodzinę nie jest rolą dzieci, ale dorosłych.
Emigracja jest trudnym przeżyciem dla dzieci, w szczególności dotyczy to tych, które przyjechały z Polski. Przeżywają one różne, nierzadko trudne emocje. Dzieci często zostały włączone w tryb życia migracyjnego rodziny jeszcze przed ich zamieszkaniem w Norwegii. Zostały zakotwiczone w ten tryb głównie ze względu na ojca, który był pionierem migracji rodziny, podejmując pracę w Norwegii. Pragnienie kreowania więzi rodzinnych, mimo że jest obciążeniem, przynosi dzieciom pewne korzyści. To może być zaskakujące, ale pomaga im to układać relacje rówieśnicze, podejmować dodatkowe aktywności szkolne. Mam wrażenie, że dzieci na emigracji szybciej dorastają.

Wiele osób mówi, że dzieci szybko i bezboleśnie adaptują się na emigracji. Czy zgadzasz się z tą opinią?
Nie, nie zgadzam się.  Sposób i czas adaptacji jest oczywiście indywidualny i zależny od wielu czynników m.in. sytuacji rodzinnej czy wieku, w którym wyemigrowało dziecko. Jednak dzieci bardzo przeżywają emigrację. Odczuwają wiele sprzecznych uczuć i doświadczają dylematów tożsamościowych, poszukując odpowiedzi na pytanie „Kim jestem?”. Emigracyjne przeżycia są w nich żywe i będą im towarzyszyć przez całe życie.

Tata znalazł dom [red. – w Norwegii] Pamiętam, że wtedy powiedział tata, że tutaj biegają dookoła domu owce, ucieszyłem się, zapytałem, czy mogę zobaczyć i pójść pogłaskać na przykład, nie? (…) Tata najpierw mieszkał jakiś czas tutaj sam w Norwegii. Za każdym razem, jak się dowiedziałem, że jedziemy do taty, to się zawsze bardzo wcześnie pakowałem, mama mówiła: „Jeszcze nie jedziemy”, a ja: „Co z tego i tak się spakuję”. No i się spakowałem (…). (Wojtek, 12) 

Czy dzieci tęsknią? A jeśli tak, to za czym?
Tak. Dzieci tęsknią za określonymi osobami, dobrze znanymi miejscami, przedmiotami, zapachami i smakami. Tęsknią na przykład za potrawami, które przyrządza babcia. Są też takie dzieci, które mówią, że tęsknią, ale… nie potrafią powiedzieć za czym.

Wiem, że każde dziecko ma swoją własną historię. Czy na podstawie twoich badań potrafisz powiedzieć, co ułatwia, a co utrudnia adaptację dzieci w nowym kraju?
Jeżeli rozmawiamy o grupie, która urodziła się w Polsce i wyemigrowała do Norwegii, to na pewno trudniej im wejść w środowisko szkolne i rówieśnicze. Nawet jeżeli mają doświadczenia ze szkoły w  Polsce, to w Norwegii spotykają się z innymi zasadami i regułami. Jedne dzieci postrzegają te nowe zasady jako lepsze, inne jako dziwne lub trudne do przyjęcia. W Norwegii spotykają się z odmiennymi wymaganiami w szkole, inną rolą nauczyciela, inaczej wyglądają  również kontakty z rówieśnikami. Znajomość języka jest kluczowym czynnikiem adaptacji. Zatem, im wcześniej dziecko się go nauczy, tym lepiej dla niego. Dzieci chcą również, aby rodzice uczyli się norweskiego, bo dzięki temu kontakt ze szkołą jest lepszy. Jeśli brakuje języka norweskiego, rodzice zaczynają unikać kontaktu z nauczycielami.

Czy możesz dać polskim rodzicom jakieś rady, w jaki sposób mogą ułatwić swoim dzieciom wejście w ten nowy świat?
Na pewno przed wyjazdem warto dowiedzieć się podstawowych rzeczy, a więc, jak wygląda system edukacyjny, czego wymaga się od dzieci w norweskiej szkole. Warto dowiedzieć również czegoś o zwyczajach np. tego, że picie zimnej wody jest normalne, podobnie jak wychodzenie na zewnątrz na każdej przerwie bez względu na pogodę. Te małe rzeczy są ważne, bo ułatwiają nam wejście w nowe środowisko. Następną rzeczą jest świadomość tego, że znajomość języka norweskiego jest podstawą adaptacji i sukcesu na rynku pracy. W tym przypadku ważne jest wzajemne – rodziców i dzieci – motywowanie się do nauki. Nieprzecenione jest również wzajemne wsparcie i rozmowa na przykład o tym, co się „dziś wydarzyło”. Ważne jest, aby uświadomić sobie, że jesteśmy w tej nowej sytuacji razem i każdemu jest trudno – zarówno dzieciom, jak i rodzicom. Po migracji dzieci mają świadomość kosztów (m.in. rozłąka z członkami rodziny i znajomymi), ale także i zysków (m.in. polepszenie sytuacji materialnej rodziny).

Dziękuję za rozmowę.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


HeartB

09-05-2016 10:16

Temat badan naukowych,jako dzialan racjonalnych i majacych miec wartosc heurystyczna nie może "omijać" ostrej norweskiej siekiery wiszacej nad kazdą polską rodziną w Norwegii (nie syszalem nigdy o porwaniu dziecka z rodziny amerykańskiej lub "islamskiej" w Norwegii). Wystarczy tylko omsknąć sie w przestrzeganiu norweskich standardow wychowaczych,aby sprowadzić na swoja rodzine tragedie. Cenne naukowe dywagacje np. na temat gór nie mogą ominąć problemu ,że cos nam może spaść na łeb lub - my sami - w przepaść.
Tora..miała ilustrować rozwijajacy sie zestaw prawd objawionych oderwanych od realnego zycia.

TeaBea

09-05-2016 09:27

Temat badan naukowych obejmowal chyba co innego, jesli dobrze przeczytalam ten wywiad. Nie kazda praca i nie kazdy tekst na temat polskich dzieci w Norwegii musi dotyczyc Batnevernet. Litosci! Przy okazji, Tora to nie jest dobre porownanie

Dorota Hansen

09-05-2016 09:27

.."Dzieci chcą również, aby rodzice uczyli się norweskiego, bo dzięki temu kontakt ze szkołą jest lepszy. Jeśli brakuje języka norweskiego, rodzice zaczynają unikać kontaktu z nauczycielami", ....
...." Następną rzeczą jest świadomość tego, że znajomość języka norweskiego jest podstawą adaptacji i sukcesu na rynku pracy."...

I to kazdy polski rodzic powinien sobie zapisac duzymi, drukowanymi literami na lustrze w lazience. I powtarzac jak mantre pare razy dziennie.

Dzieci wstydza sie za swoich rodzicow, ktorzy dukaja komunikatywnie po angielsku, a po norwesku potrafia tylko powiedziec "hej do".

HeartB

08-05-2016 21:44

To naprawde duza sztuka napisac rodzaj kilometrowej naukowej Tory o kwestiach dotyczacych dzieci emigrantow w Norwegii i nie wspomniec ani slowem o... Barnevernet. Gratulacje absolwenta IFiS PAN.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok