
Stacja kolejowa Soknedal Fot. Wikipedia |
Linia kolejowa z Trondheim do Dombås, która 14. marca została uszkodzona przez lawinę i osunięcie się zbocza na wysokości Soknedal w gminie Midtre Gauldal w Południowym Trøndelagu, pozostanie zamknięta jeszcze przez kilka tygodni. Naprawa trwa długo, gdyż teren jest trudny, ciężarówki ześlizgują się z drogi, most porwała rzeka, a ze zbocza wciąż schodzą lawiny.
Wykonawca remontu, zatrudniony przez Zarząd infrastruktury kolejowej (Jernbaneverket), pracuje przez całą dobę, by naprawić uszkodzenie przez które linia została zamknięta. Codziennie na miejscu jest 60 pracowników.
- Trzeba było nawieźć 28 000 metrów sześciennych gruzu i szutru, by wybudować drogę dojazdu do miejsca obsunięcia się gruntu. Droga będzie też potem pełnić funkcję źródła tłucznia i podsypki pod remontowany odcinek torów - wyjaśnia Harry Korslund z Jernbaneverket.
Lawiny (s)chodzą parami
Linia kolejowa Dovre (Dovrebanen) oraz droga E6 zostały zamknięte w nocy z 13. na 14. marca z powodu osunięcia się ziemi przy moście Korporals bru. Dokładnie dobę później doszło do nowego osunięcia.
15. marca dokonano kontrolowanych eksplozji w celu otworzenia E6. Jednocześnie zdecydowano, że linia kolejowa będzie musiała zostać zamknięta na wiele tygodni.
Ciągłe zagrożenie lawinowe
Od czasu zejścia lawiny błotnej i osunięcia się zbocza prace zabezpieczające trwały non stop, 24 godziny na dobę. W same Święta czas pracy zostanie skrócony do 12 godzin dziennie, by po Wielkanocy znów wrócić do trybu całodobowego. W pierwszy dzień po Świętach, wtorek, 10. kwietnia, zostanie dokonana nowa ocena sytuacji oraz określony ponownie czas pozostały do zakończenia remontu, jednak już teraz wiadome jest, że Dovrebanen nie zostanie otwarta wcześniej, niż w 16. tygodniu roku (16.-22. kwietnia).
- Linia będzie zamknięta co najmniej do drugiego tygodnia po Wielkanocy - mówi Korslund - niewykluczone też, że prace potrwają jeszcze dłużej.
Ciężkie warunki pracy, zła pogoda i bardziej rozmiękłe i niestabilne podłoże niż się spodziewano sprawiają, że remont stanowi większe wyzwanie, niż pierwotnie zakładano. Ze zboczy poniżej i wokół torowiska wciąż schodzą niewielkie lawiny.
Powódź zerwała most, ciężarówki osunęły się z drogi
Ale to nie wszystkie problemy w miejscu prac. Nieszczęścia wydają się tam chodzić nawet nie parami, a wręcz stadami. Oprócz przekopywania się przez masy rozmokłej ziemi, pojawiły się dodatkowe wyzwania. W ubiegłym tygodniu tymczasowy most, wykorzystywany przez ciężarówki dojeżdżające na miejsce remontu, został porwany przez powódź. Trzeba było zbudować nowy. Dodatkowo w poniedziałek dwie ciężarówki osunęły się z drogi akurat koło miejsca robót.
Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu
Do osunięć się ziemi doszło z powodu gwałtownego podniesienia się temperatury i dużej ilości opadów, dzięki czemu strumienie i potoki zamieniły się w dzikie rzeki, powodujące powodzie i podtopienia. Rzeki te porwały ze sobą gałęzie i drobne kamienie, które zatkały rury drenażowe w okolicy, przez co woda zaczęła napierać od spodu na konstrukcję torowiska, aż w końcu tłuczeń i podsypka nie wytrzymały i osunęły się wraz z lawiną błota.
Jernbaneverket i wykonawca zajmujący się remontem w Soknedal współpracują ściśle z ekspertem do spraw lawin i osunięć, który na bieżąco ocenia stabilność podłoża.
- Zamknięcie linii na tak długo nie jest z pewnością powodem do dumy, ale alternatywa mogłaby być dużo gorsza. Musimy stawiać na pierwszym miejscu bezpieczeństwo, a zatem przede wszystkim musimy odpowiednio zabezpieczyć i odbudować podłoże, wraz z odpowiednim drenażem, tak by takie coś już się nie powtórzyło - podkreśla Korslund.
Źródło: Adresseavisen

To może Cię zainteresować