Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

12
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Życie w Norwegii

Boże narodzenie to dla mnie...

Udostępnij
na Facebooku
Boże narodzenie to dla mnie...

Wigilia fotolia.pl - royalty free

Wielu Polaków spędzi Boże Narodzenie w Norwegii. Dla niektórych będą to pierwsze święta za granicą, inni już od wielu lat godzą norweskie obyczaje z polska tradycją. Zapytaliśmy ich, czym jest dla nich Boże Narodzenie. Odpowiedzi były różne: to magiczny czas, mieszanka kulturowa i … moment, który trzeba przeczekać. A czym dla was są Święta?

Silna polska tradycja

Beata i Grzegorz mieszkają w Oslo od 12 lat. Dokładnie tyle lat, ile ma ich córka Tosia. Wszyscy są bardzo przywiązani do tradycji. Co roku na święta lecieli do Polski do dziadków Tosi. Niestety w tym roku praca zawodowa zatrzyma ich w Norwegii.

Postanowili zatem, że tym razem rodzina przyleci do nich, bo nie wyobrażają sobie  spędzenia tego czasu osobno. Kupili bilety dla rodziców Grzegorza i mamy Beaty, bo jej tata niestety już nie żyje. Rodzie przyjechali do nich już dwa tygodnie przed świętami, więc mieli możliwość razem przygotowywać wigilię. – A to dla nas ogromna przyjemność – mówi Beata.

Beata nie martwiła się o produkty potrzebne do przygotowania tradycyjnej Wigilii. Niezbędną część, jak na przykład suszone grzyby, przywieźli teściowie, resztę zakupiła w polskim sklepie na miejscu.

– Jesteśmy tradycjonalistami – mówi Grzegorz. – Mimo że mieszkamy w Norwegii dość długo, nie przejmujemy norweskiego stylu spędzania Bożego Narodzenia, a już szczególnie jedzenia mięsa w Wigilię. Tosia w szkole zrobiła ozdoby choinkowe oraz domek z piernika, bardzo popularną ozdobę świąteczną w Norwegii. Na ten domek przymkniemy oko – śmieje się Beata. – W naszej tradycji jest szopka. Ale niech to będzie taki mały wkład córki w ozdobienie domu, w innym wypadku byłoby jej przykro.

U Beaty i Grzegorza na stole świątecznym zagoszczą ryby oraz kutia, a także kompot z suszu uwielbiany przez Tosię. Będą też śledzie, ale te przywiezie ze sobą rodzina z Polski.Niestety norweskie śledzie robione są na słodko – mówi Grzegorz. – Najlepsze śledzie robi moja teściowa – dodaje, śmiejąc się do żony.

Rozmawiała: Kinga Kiani Ghalati
Boże Narodzenie w Norwegii  jest dla mnie jak…czas odpoczynku.
Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak…czas odpoczynku.
Aleksandra Szewczyk
Boże Narodzenie w Norwegii jest… dla mnie jak magiczny czas. Moje święta są specyficzne ze względu na moją sytuację rodziną, bo jestem sama z córką, dlatego ważne jest dla mnie, aby ten czas był dla niej właśnie magiczny.
Boże Narodzenie w Norwegii jest… dla mnie jak magiczny czas. Moje święta są specyficzne ze względu na moją sytuację rodziną, bo jestem sama z córką, dlatego ważne jest dla mnie, aby ten czas był dla niej właśnie magiczny.
Aleksandra Szewczyk
Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak…przeczekanie, bo to nie jest to.
Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak…przeczekanie, bo to nie jest to.
Aleksandra Szewczyk
Boże Narodzenie jest dla mnie jak… nieznany czas, bo go nie doświadczyłam.
Boże Narodzenie jest dla mnie jak… nieznany czas, bo go nie doświadczyłam.
Aleksandra Szewczyk
Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak …powrót do domu.
Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak …powrót do domu.
Aleksandra Szewczyk

Święta kojarzą mi się z domem w Polsce, z przygotowaniami i zapachami. Jest w nas taka tęsknota, która za długo trwała tym razem, dlatego też w tym roku, po ośmiu latach spędzania świąt w Norwegii, jedziemy do Polski.  ~Kamila z Nesodden

Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak… powrót do domu

Kamila z Nesodden: – Jak wyglądały święta Bożego Narodzenia, które spędzaliśmy przez tyle lat w Norwegii? Otóż, jemy polskie, tradycyjne wigilijne dania, dla jednego z synów przyrządzam norweskie danie na wigilię. Na naszym stole wigilijnym nie może zabraknąć pierogów z kapustą i grzybami, karpia smażonego, polskiego tradycyjnego barszczu oraz sernika i makowca. Czasem jemy kluski z makiem i pijemy też kompot z suszu.

Karpia zamawiamy w polskim sklepie w Moss, w tureckim sklepie w Moss kupuję kwaszoną kapustę z Polski do pierogów, natomiast twaróg zamawiam z Polski. Mamy tradycję, że do pierogów wkładam 1 grosik – to na szczęście, bo ten kto go wylosuje będzie miał bogactwo w przyszłym roku.

Na święta mamy świeżą choinkę z bombkami i Mikołajem, co przychodzi z prezentami dla dzieci w wigilię. Dzieci idą myć ręce, a w tym czasie przez otwarte okno wchodzi Mikołaj i zostawia prezenty i nawet trochę śniegu wsypujemy, co oznacza, że przed chwilą właśnie był... Mamy dwóch chłopców i córkę i wszyscy wierzą, że Mikołaj mieszka w Laponii. Dzieci zawsze piszą do niego długie listy i Mikołaj ma potem z czego wybierać.

Ja? Ja Wigilię  zaczynam od łamania się opłatkiem, który kupujemy w polskim kościele w Moss. Lub rodzina z Polski go przysyła. Święta spędzamy z naszą najbliższą rodziną z Polski lub czasem z polskimi znajomymi. Przygotowania rozpoczynam dzień przed Wigilią. Dzieci pomagają mi, jak najbardziej, obierają warzywa, wspólnie razem robimy pierogi. Dla syna w norweskiej tradycji przygotowuję julepolse, kiełbasę świąteczną, ziemniaki, madisterkaker, kotleciki, i czerwoną kapustę. Pierwszy i drugi dzień świąt spędzamy w spokojnej, relaksującej atmosferze w domu, czasem zapraszamy znajomych.  

Rozmawiała: Aleksandra Szewczyk

Miks kulturowy

U Jagody i Sebastiana będzie nieco inaczej. Oboje urodzili się w Norwegii, choć ich rodzice są Polakami. Wszyscy mieszkają w Oslo i mimo że celebrują polskie święta i tradycje, nie bronią się przed wpływem kultury norweskiej. W Wigilię na norweskich stołach króluje pinnekjøtt, solone jagnięce żeberka, lub ribbe, wieprzowe żeberka.

– My jednak nie podamy mięsa w Wigilię. Alkoholu też nie będzie, choć juleøl, świąteczne piwo, i wódka aquavit są popularne u Norwegów. Ale już krem ryżowy jak najbardziej zagości u nas na stole. No i świeża choinka też musi być – dodaje Sebastian.

W pierwszy lub drugi dzień Świąt odwiedzą ich norwescy przyjaciele, Marit i Ole. Będą śpiewali zatem nie tylko polskie, ale i norweskie kolędy. Specjalnie dla Ole przyrządzą też julepølse, norweskie bożonarodzeniowe kiełbaski. Jakie zdanie na ten temat mają rodzice Jagody i Sebastiana?

– Ważne dla mnie jest to, że znają istotę Bożego Narodzenia – mówi Krystyna, mama rodzeństwa. – Cieszę się, że dzieci nie przejęły w całości norweskich tradycji i pamiętają na przykład o braku mięsa podczas wigilijnej wieczerzy. ­– Ale jednak oczywiste jest, że jakieś elementy przeniknęły do naszej rodzimej tradycji. Nie mogę mieć za złe moim dzieciom tego, że urodziłam je poza Polską ­– przyznaje Jagoda.

Rozmawiała: Kinga Kiani Ghalati

Moje święta są specyficzne ze względu na moją sytuację rodzinną, bo jestem sama z córką. Dlatego ważne jest dla mnie, aby ten czas był dla niej właśnie magiczny.
~Agnieszka z Trondheim

MN
MN
MN
fotolia
fotolia

Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak ... magiczny czas

Agnieszka z Trondheim: – Święta w zeszłym roku były dla mnie i córki pierwsze, które spędziłyśmy razem w Norwegii. Opowiem o tym, co było, bo te w tym roku zapowiadają się podobnie.

W zeszłym roku był Mikołaj. Znajomy przebrał się i właśnie ta postać Mikołaja była magiczna. Magii dodaje również śnieg w Norwegii. Był też zalew prezentów, córka nie zdążyła otworzyć jednego prezentu, a tu już był następny. Ważne jest dla nas ciepło rodzinne. Obchody zaczynają się od lille julaften i jedzenia julegrot, kaszy mlecznej z cynamonem i cukrem. Na to spotkanie przychodzi cała norweska rodzina, przynosi prezenty i wręcza tym, z którymi nie zobaczy się w wigilię. Nikt nie rozpakowuje prezentów.

Następnego dnia wigilia zaczyna się o godzinie 16 i jest obchodzona w norweskiej tradycji bez opłatka, nie ma dwunastu dań. Jest kilkoro małych dzieci, goście i domownicy to Polacy i Norwedzy. Siadamy do uroczystego obiadu z żeberkami i norweskimi specjałami na wigilię, z deserem.

Pierwszy dzień świąt spędzamy w norweskim domu, gdzie zaproszone dzieci śpiewają norweskie piosenki o choince i świętach, i chodzą wokół choinki trzymając się za rączki. Dzieci uwielbiają ten przeuroczy zwyczaj celebrowania choinki. Drugi dzień świąt upływa  w spokojnej atmosferze, po norwesku, na świeżym powietrzu z dziećmi na sankach i nartach biegowych.

Rozmawiała: Aleksandra Szewczyk

Generalnie spędzam święta w Polsce, ale kilka razy spędziłam święta w Norwegii z mężem i synem, a pozostałe razy w Polsce. Łatwiej jest nam pojechać do Polski niż zapraszać do Norwegii kilkanaście osób. Święta kojarzą mi się z rodzinnym czasem. ~Dorota z Nesodden

Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak… przeczekanie, bo to nie jest to

Dorota z Nesodden: – Te święta będą smutne, bo będziemy sami we trójkę. Raz przyjechała do nas rodzina i zrobiliśmy święta po norwesku, aby pokazać jak tu się je spędza, a więc było ribbe, czyli żeberka, i lutefisk. Pierwszy dzień świąt Norwedzy obchodzą w ten sposób, że spotykają się ze znajomymi. Często też biorą wolne w czasie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem.

Co wtedy robią? Zapadają w sen zimowy lub oczywiście jadą w góry, jeśli posiadają swoje hytter czy domki w górach. Dla mnie na święta najważniejsi są bliscy z rodziny, i to w większym gronie. Czy syn przejmuje norweskie zwyczaje? Wręcz przeciwnie, syn ma już 20 lat i lubi święta z jak najbardziej polską tradycją. Kiedyś jego dziewczyna spędzała z nami święta w polskiej tradycji. Nawet jej się podobało.

Rozmawiała: Aleksandra Szewczyk

Staram się na święta jeździć do Polski lub oni przyjeżdżają do nas do Norwegii, mam sześcioro rodzeństwa. Święta w Polsce są obfite, najważniejsze jest to, że jesteśmy razem, a jest nas dwadzieścia pięć osób razem.
~Dorota z Fagerstrand

Boże Narodzenie w Norwegii jest dla mnie jak... czas spędzony z rodziną

Dorota z Fagerstrand: – Tegoroczne święta będą inne, bo spędzimy je w Norwegii sami, w cztery osoby, chyba, że przyjdą znajomi. Ważne dla mnie, aby nikt w święta nie był sam, jestem tak wychowana, że jest zawsze tradycyjne dodatkowe miejsce dla niespodziewanego gościa. Mamy znajomych Norwegów, jak ktoś będzie chciał przyjść, to jest dla niego miejsce. Co będziemy jeść? Jedzenie będzie częściowo zgodnie z norweską tradycją przygotowane, czyli ribbe, żeberka, ziemniaki i biała kapusta. Syn z biegiem lat  zaczyna lubić norweskie dania na wigilię.

Dzieci stwierdziły, że święta mają być po norwesku, czyli bardziej aktywnie, przeszliśmy na dietę, więc z polskich potraw będzie zupa grzybowa z ziemniakami, taka jaką je się w lubuskim, z suszonych grzybów oraz będą pierogi z kapustą i grzybami. Dwunastu potraw nie robimy, stawiamy na aktywność, może pojedziemy na narty. Tu są świetne warunki na narty biegowe i zjazdowe.

To co jest ciekawe i charakterystyczne dla naszej rodziny, to to ,że oprócz prezentów kupowanych, będzie dużo dekoracji świątecznych robionych przez nas własnoręcznie. Dekoracje na drzwi, bombki na choinkę, to będziemy robić razem. Jest też tutaj taki zwyczaj, że rodziny norweskie w jeden weekend przed świętami spotykają się i razem pieką pierniki na święta, potem razem ozdabia się je, robią też domki z pierników. Zawsze na święta w Polsce siedziało się i jadło, a w tym roku będzie inaczej, to będą inne święta. 

Rozmawiała: Aleksandra Szewczyk

Polskość w zderzeniu z kulturą nordycką

Monika i Tadeusz również zaprosili rodziców do siebie do Oslo. Planują tradycyjne święta z choinką, kolędami, barszczem grzybowym i piernikiem. Mają tylko dylemat z 6 letnim synkiem Damianem, który uparł się, że tak jak jego mali norwescy sąsiedzi, chce się przebrać za gnoma i odwiedzać domy, zbierając łakocie.

– Usiłujemy mu tłumaczyć, że gnomy nie istnieją w naszej polskiej kulturze, ale chyba wpływ rówieśników robi swoje – zastanawia się Tadeusz. – No i nie chcąc mu popsuć humoru w święta, chyba zgodzimy się na to odstępstwo.

Zamierzamy też w tym roku pojechać do Bergen, żeby na żywo zobaczyć Pepperkakeby, Piernikowe Miasteczko – dodaje Monika. – Co roku powstaje tam największe miasteczko z piernikowych domków. Ta tradycja sięga 1991 roku. Każdy może przynieść taki własnoręcznie zrobiony domek, a od każdego domku organizator przekazuje 20 koron dla organizacji Save the Children – wyjaśnia Monika. – To jest całkiem szczytny cel – uważa.

Rozmawiała: Kinga Kiani Ghalati
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok