Życie w Norwegii
„500 plus” po norwesku: Polki wolą rodzić nad fiordami
15

Rodzina 500+ fotolia.com - royalty free
W Norwegii Polki rodzą chętniej niż w kraju, a nawet chętniej niż Norweżki. Jakie „cudowne” recepty na dzietność stosuje rząd w Oslo, skoro osiąga tak dobre efekty?
Polacy, mimo że chcą, nie decydują się na większą ilość dzieci w kraju, wynika z raportu „Niezrealizowany potencjał dzietności polskich rodzin”. Są tego cztery związane ze sobą powody.
Przyczyny finansowe wybijają się na pierwszy plan. Kwestie związane z zakupem mieszkania, znaczne koszty utrzymania dziecka i brak poczucia stabilności finansowej (w tym również niepewność co do pomocy ze strony państwa w kryzysowej sytuacji) wymieniane są jako bariery w powiększaniu rodziny. Brak stabilności wiąże się z kolei z sytuacją na rynku pracy. Przyszłe matki obawiają się, że po urlopie macierzyńskim nie będą mogły wrócić do pracy z powodu nieprzyjaznego nastawienia pracodawcy do kobiet w ciąży i ogólnie ich złej sytuacji na rynku pracy. Z kolei łączenie pracy zawodowej z opieką nad dziećmi nie jest w Polsce łatwe, choćby tylko z powodu braku miejsc w żłobkach i przedszkolach.
Wszystko to w sumie powoduje, że młode polskie małżeństwa decydują się na najwyżej jedno dziecko, czym pogłębiają kryzys demograficzny w kraju.
Przyczyny finansowe wybijają się na pierwszy plan. Kwestie związane z zakupem mieszkania, znaczne koszty utrzymania dziecka i brak poczucia stabilności finansowej (w tym również niepewność co do pomocy ze strony państwa w kryzysowej sytuacji) wymieniane są jako bariery w powiększaniu rodziny. Brak stabilności wiąże się z kolei z sytuacją na rynku pracy. Przyszłe matki obawiają się, że po urlopie macierzyńskim nie będą mogły wrócić do pracy z powodu nieprzyjaznego nastawienia pracodawcy do kobiet w ciąży i ogólnie ich złej sytuacji na rynku pracy. Z kolei łączenie pracy zawodowej z opieką nad dziećmi nie jest w Polsce łatwe, choćby tylko z powodu braku miejsc w żłobkach i przedszkolach.
Wszystko to w sumie powoduje, że młode polskie małżeństwa decydują się na najwyżej jedno dziecko, czym pogłębiają kryzys demograficzny w kraju.
Pensja, z której można żyć
Okazuje się jednak, że Polacy na emigracji w krajach takich jak Wielka Brytania czy Norwegia decydują się na większą rodzinę niż ci w Polsce. Mimo że życie na emigracji, wiąże się z wieloma niedogodnościami, to jednak sprzyja zakładaniu rodziny.
W Norwegii, w optymalnej sytuacji, kiedy oboje partnerów pracuje, utrzymanie rodziny nawet z kilkorgiem dzieci nie jest problemem. Dwie pensje pozwalają nie tylko na godne życie, ale i na oszczędzanie. Jeśli pracuje tylko jedna osoba, nadal możemy mówić o w miarę komfortowej sytuacji gospodarstwa domowego. Także zakup większego mieszkania jest stosunkowo łatwy ze względu na niskie raty kredytu hipotecznego.
Tymczasem wiele młodych polskich małżeństw nie jest w stanie utrzymać kilkuosobowej rodziny nawet z dwóch pensji, jednoczenie spłacając kredyt na mieszkanie. Polskie pensje są niższe niż norweskie, ale ceny np. ubranek i innych produktów dziecięcych w stosunku do siły nabywczej Polaków okazują się są dużo wyższe niż w Norwegii. W związku z tym koszt utrzymania dziecka w wieku szkolnym w Polsce jest większym obciążeniem dla rodziców niż w Norwegii, zwłaszcza jeśli chodzi o przygotowanie wyprawki.
W Norwegii, w optymalnej sytuacji, kiedy oboje partnerów pracuje, utrzymanie rodziny nawet z kilkorgiem dzieci nie jest problemem. Dwie pensje pozwalają nie tylko na godne życie, ale i na oszczędzanie. Jeśli pracuje tylko jedna osoba, nadal możemy mówić o w miarę komfortowej sytuacji gospodarstwa domowego. Także zakup większego mieszkania jest stosunkowo łatwy ze względu na niskie raty kredytu hipotecznego.
Tymczasem wiele młodych polskich małżeństw nie jest w stanie utrzymać kilkuosobowej rodziny nawet z dwóch pensji, jednoczenie spłacając kredyt na mieszkanie. Polskie pensje są niższe niż norweskie, ale ceny np. ubranek i innych produktów dziecięcych w stosunku do siły nabywczej Polaków okazują się są dużo wyższe niż w Norwegii. W związku z tym koszt utrzymania dziecka w wieku szkolnym w Polsce jest większym obciążeniem dla rodziców niż w Norwegii, zwłaszcza jeśli chodzi o przygotowanie wyprawki.
Wróg kobiety w ciąży
– Mam w Polsce koleżankę, która niedawno urodziła. Żaliła mi się, że do trzeciego miesiąca musiała ukrywać, że jest w ciąży, bo pracodawca mógł ją zwolnić. Po macierzyńskim chciałaby wrócić do pracy, ale wie, że nie ma już dokąd, bo pracodawca zaczął ją fałszywie oczerniać, że nie pracowała rzetelnie i narobiła jakiegoś zamieszania w papierach. Tymczasem nigdy wcześniej nie miał do jej pracy żadnych zastrzeżeń – opowiada 28-letnia Maria, która od dwóch lat mieszka w Norwegii.
Zapowiada, że kiedy tylko będzie mogła razem z mężem kupić dom, planuje powiększyć rodzinę o kolejne dziecko.
– Mam obawy co do wychowywania dzieci tutaj, ale wiem, że pod względem pracy czy finansów będzie na pewno lżej niż w Polsce – mówi. – Norweski pracodawca nie jest wrogiem pracownicy w ciąży, a nawet jeśli chciałby ją zwolnić z tego powodu, to prawo norweskie stoi za matką, zwłaszcza jeśli wychowuje dziecko samotnie.
Państwo gwarantuje też miejsca w przedszkolu dzieciom od drugiego roku życia, co pozwala kobietom wrócić po pracy. Sporym ułatwieniem dla rodziców jest także sprawny system świetlic szkolnych (SFO).
Zapowiada, że kiedy tylko będzie mogła razem z mężem kupić dom, planuje powiększyć rodzinę o kolejne dziecko.
– Mam obawy co do wychowywania dzieci tutaj, ale wiem, że pod względem pracy czy finansów będzie na pewno lżej niż w Polsce – mówi. – Norweski pracodawca nie jest wrogiem pracownicy w ciąży, a nawet jeśli chciałby ją zwolnić z tego powodu, to prawo norweskie stoi za matką, zwłaszcza jeśli wychowuje dziecko samotnie.
Państwo gwarantuje też miejsca w przedszkolu dzieciom od drugiego roku życia, co pozwala kobietom wrócić po pracy. Sporym ułatwieniem dla rodziców jest także sprawny system świetlic szkolnych (SFO).
Wysokie podatki, dobra opieka
W Norwegii to państwo ponosi główny koszt wykształcenia dziecka.
– W szkole podstawowej dzieciaki mają prawie wszystko za darmo. Muszą kupić tylko tornister i piórnik. Nie płacą nawet za ubezpieczenie czy planowe wycieczki – wyjaśnia Dorota, która od kilku lat pracuje jako nauczyciel w norweskiej szkole.
Jeśli rodziców nie stać na zakup dodatkowego sprzętu, np. łyżew, mogą prosić o pomoc dziadków albo korzystają z rzeczy z drugiej ręki.
– Rodzice nie wstydzą się odkupować sprzętu od kogoś. W szkole regularnie organizujemy wyprzedaże, a niektórzy oddają rzeczy za darmo – opowiada Dorota.
Standard opieki socjalnej w Norwegii i w Polsce jest nieporównywalny. Norwescy rodzice otrzymują wsparcie w postaci zasiłków rodzinnych czy ulg podatkowych. Na każde dziecko od momentu urodzenia do uzyskania pełnoletności przysługuje zasiłek rodzinny w kwocie 970 koron na dziecko. Oprócz tego, kiedy dziecko rozpocznie 13 miesiąc życia rodzic ma prawo do dodatkowych 6 000 NOK miesięcznie zasiłku opiekuńczego. To istotna pomoc w momencie, kiedy wydatki na dziecko są stosunkowo wysokie.
– W szkole podstawowej dzieciaki mają prawie wszystko za darmo. Muszą kupić tylko tornister i piórnik. Nie płacą nawet za ubezpieczenie czy planowe wycieczki – wyjaśnia Dorota, która od kilku lat pracuje jako nauczyciel w norweskiej szkole.
Jeśli rodziców nie stać na zakup dodatkowego sprzętu, np. łyżew, mogą prosić o pomoc dziadków albo korzystają z rzeczy z drugiej ręki.
– Rodzice nie wstydzą się odkupować sprzętu od kogoś. W szkole regularnie organizujemy wyprzedaże, a niektórzy oddają rzeczy za darmo – opowiada Dorota.
Standard opieki socjalnej w Norwegii i w Polsce jest nieporównywalny. Norwescy rodzice otrzymują wsparcie w postaci zasiłków rodzinnych czy ulg podatkowych. Na każde dziecko od momentu urodzenia do uzyskania pełnoletności przysługuje zasiłek rodzinny w kwocie 970 koron na dziecko. Oprócz tego, kiedy dziecko rozpocznie 13 miesiąc życia rodzic ma prawo do dodatkowych 6 000 NOK miesięcznie zasiłku opiekuńczego. To istotna pomoc w momencie, kiedy wydatki na dziecko są stosunkowo wysokie.
Idealny kraj dla rodziców?
W oczach imigrantów Norwegia nie jest jednak rajem, zwłaszcza jeśli chodzi o kontrowersyjny temat Barnevarnet. Imigranci mają problem z dopasowaniem się do norweskich standardów wychowawczych, których wymaga od nich państwo socjalne. Pojawiają się także negatywne głosy na temat opieki zdrowotnej, zwłaszcza tej okołociążowej.
– Kiedy byłam w pierwszej ciąży, lekarz prowadzący nie chciał wykonać dodatkowego USG pomimo, iż miałam złe przeczucia. Odpowiednie badania wykonano mi dopiero, kiedy trafiłam do szpitala z odklejonym łożyskiem – wspomina 30-letnia Magda, która jest już w drugiej ciąży i lata na wizyty kontrolne do Polski. Mimo to Magda nie wyobraża sobie wychowania dziecka w Polsce.
– Tam nie moglibyśmy pozwolić sobie z mężem nawet na jedno dziecko i na tak stabilne życie, jakie mamy w Norwegii.
– Kiedy byłam w pierwszej ciąży, lekarz prowadzący nie chciał wykonać dodatkowego USG pomimo, iż miałam złe przeczucia. Odpowiednie badania wykonano mi dopiero, kiedy trafiłam do szpitala z odklejonym łożyskiem – wspomina 30-letnia Magda, która jest już w drugiej ciąży i lata na wizyty kontrolne do Polski. Mimo to Magda nie wyobraża sobie wychowania dziecka w Polsce.
– Tam nie moglibyśmy pozwolić sobie z mężem nawet na jedno dziecko i na tak stabilne życie, jakie mamy w Norwegii.
Reklama
To może Cię zainteresować
24-02-2016 19:44
1
0
Zgłoś
16-02-2016 17:56
6
0
Zgłoś
12-02-2016 14:03
4
0
Zgłoś
12-02-2016 10:02
0
0
Zgłoś
11-02-2016 23:56
1
0
Zgłoś