Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

3
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Zdrowie

Leczyć się w Polsce czy Norwegii?

Dagmara Blix

16 grudnia 2015 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Leczyć się w Polsce czy Norwegii?

fotolia.com - royalty free

Norweski lekarz leczy standardowo, ale czy nie jest to związane z tym, jak zorganizowany jest cały system medyczny?
Opinie o norweskiej służbie zdrowia są podzielone i w dużej mierze zależą od indywidualnych doświadczeń. Co o norweskiej służbie zdrowia sądzą osoby, które zetknęły się z nią jako pacjenci lub mają z nią kontakt zawodowy?

Dorota (od ponad 20 lat mieszka w Norwegii)

– Nie mam złych doświadczeń z norweskimi lekarzami. Dobrze pamiętam swój poród w szpitalu Ullevall w Oslo. Czułam się tam pod opieką. Przy porodzie nie było co prawda lekarza (co jest normalne w Norwegii), ale położne były kompetentne i doświadczone. Dostałam m.in. akupunkturę, która obniżyła poziom bólu. Akupunktura została dobrze zrobiona. Byłam zadowolona z hotelu w szpitalu, warunki były bardzo dobre, przez cały czas był ze mną mąż. Mogli mnie również odwiedzić znajomi. Co do mojego norweskiego lekarza pierwszego kontaktu nie mam większych zastrzeżeń. Ale nie wpadam też w zachwyt. Cenię sobie jednak  to, że przez kilka ostatnich lat nie zapisał mi antybiotyków, zaproponował za to inny sposób leczenia. Gdy mieszkałam w Polsce, internista o wiele częściej przepisywał mi antybiotyki. Mam wrażenie, że za często.

Ewa, kosmetyczka z Krakowa

– Nie mam bezpośrednich doświadczeń z norweską służbą zdrowia, ale mam klientki z Norwegii. Co zaskakujace, najwięcej z nich umawia się na zabieg usuwania znamion. Powiedziały mi, że w Norwegii nie usuwa się tego w taki sposób jak w Polsce, czyli poprzez wycięcie chirurgiczne, laseroterapię czy kriochirurgię, ale...  że znamiona się zeskrobuje, czyli łyżeczkuje. To mnie zaskoczyło. Klientki rozumieją, że to nie jest najnowocześniejsza i najlepsza metoda i dlatego przyjeżdżają do Polski.

Nie mam zbyt częstych kontaktów z norweskimi lekarzami. Gdy jestem chory, odwiedzam mojego lekarza pierwszego kontaktu. Uważam, że nie jest ani szczególnie dobry, ani zły. Wydaje mi się, że leczy standardowo i zawsze zapisuje te same leki. Jest to związane z całym systemem medycznym w Norwegii, który według mnie ogranicza lekarzy. Na samym początku, gdy zamieszkałem w Norwegii, próbowałem dyskutować z lekarzem i zaproponować, aby zapisał mi inny lek, który np. brałem wcześniej i który mi pomógł. Szybko się jednak przekonałem, że w Norwegii nie dyskutuje się z lekarzem, a własne pomysły na leczenie są odbierane bardzo źle. W Polsce jest większa dowolność, lekarze są bardziej elastyczni. ~Michał, od 19 lat mieszka w Norwegii

Anna (od 30 lat mieszka w Norwegii)

Mam dobre doświadczenia z porodu w norweskim szpitalu. Było to w roku 1987 i wtedy różnica między polskim szpitalem a norweskim była ogromna. Czułam się jakbym się przeniosła do innej, lepszej rzeczywistości. Wszyscy mili i kompetentni. Szpital wyglądał ładnie i czysto. W tej chwili mam najczęściej kontakt z lekarzem pierwszego kontaktu. Wybrałam polskiego lekarza, do którego są długie kolejki. To zrozumiałe, bo wielu Polaków ma problemy z językiem i dlatego woli iść do lekarza, z którym może się porozumieć.

Mam nienajlepsze doświadczenia z norweską służbą zdrowia. Gdy moja mama przyjechała do mnie z wizytą, pech chciał, że złamała rękę w nadgarstku. Złamanie było skomplikowane, to muszę przyznać. W norweskim szpitalu nie złożono ręki najlepiej i efekt był taki, że mama, już w Polsce, musiała przejść poważną operację. Rekonwalescencja trwała prawie dwa lata. ~Małgorzata, od 7 lat mieszka w Norwegii

Sunniva (Norweżka)

– Nie chcę narzekać, ale kiedy mój tata dostał się do jednego ze szpitali z ciężko chorą wątrobą i dostał ścisłą dietę, personel szpitala nie dostosował się do tych zaleceń. W efekcie mój tata dostawał takie same posiłki jak inni pacjenci, czyli np. parówki albo smażoną rybę. Byłam z tego powodu naprawdę załamana. Nie winię za to lekarzy, ale raczej personel szpitalny lub problemy z komunikacją między lekarzami a osobami przygotowującymi jedzenie. 

Jaki z tych wypowiedzi wyłania się obraz norweskiej służby zdrowia? Obraz ten zależy w dużej mierze od naszych doświadczeń. Zarówno dobre, jak i negatywne doświadczenia rzutują na naszą ocenę. Pacjenci, którzy spotkali się z profesjonalną opieką, będą skłonni dobrze oceniać norweską służbę zdrowia. Ci, którzy mieli negatywne doświadczenia, pozostaną krytyczni.

Prawda zapewne, jak zwykle, leży pośrodku. Norweska służba zdrowia reprezentuje przeciętnie przyzwoity poziom. Nie jest on jednak wyższy niż w Polsce. Norwescy lekarze są – na ogół – bardziej uprzejmi niż polscy, ale w sposobach leczenia odrobinę bardziej zachowawczy. Podobnie jak lekarzy w Polsce ogranicza ich system organizacji służby zdrowia i obowiązujące procedury. Te ostatnie, w mojej opinii, powinni być zmienione, tak, aby dawały lekarzowi możliwość wyboru terapii, a pacjentowi pozwalały decydować w większym stopniu niż do tej pory o swoim zdrowiu. Bo przecież „Min helse mitt valg” – moje zdrowie, to mój wybór.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok