Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

10
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Zdrowie

„Jestem w Polsce, dzwonię po snusmanna”. Uzależnieni Norwegowie dla snusu potrafią złamać prawo

Hanna Jelec

21 września 2016 14:19

Udostępnij
na Facebooku
2
„Jestem w Polsce, dzwonię po snusmanna”. Uzależnieni Norwegowie dla snusu potrafią złamać prawo

Aż 13 proc. Norwegów deklaruje uzależnienie od snusu fotolia.com - royalty free

Handel w taksówce, snus spod lady i nielegalne dostawy na telefon? Choć nie brzmi to zbyt norwesko, dla snusu, jednej z najpopularniejszych używek Skandynawii, Norwegowie mogą zrobić niemal wszystko. Mimo najświeższych badań nad szkodliwością tej używki, nie zamierzają rzucać – boją się syndromu odstawienia. Biorą nawet w Polsce, gdzie sprzedaż snusu jest nielegalna. A na całym procederze korzystają po cichu lokalni sprzedawcy, „snusmani”.
Według najnowszych danych norweskiego Centralnego Urzędu Statystycznego (SSB), mieszkańcy kraju fiordów palą najmniej papierosów w Europie. O ile w 1973 r. uzależnionych od nikotyny było 42 proc. Norwegów, w 2015 r. paliło tylko 13 proc. Początkowo eksperci sądzili, że powodem tej pozytywnej zmiany jest „moda” na zdrowy tryb życia i zwiększona świadomość zagrożeń, jakie niesie za sobą palenie. Nic bardziej mylnego. Norwegowie po prostu porzucili papierosy na rzecz e-papierosów i tytoniowego faworyta Skandynawii – snusu. 

Miłość Skandynawów do tej „tytoniowej chluby regionalnej” nie powinna dziwić. Już w XVII w. Szwedzi nazwali „snusem” wilgotną, zmieloną tabakę aplikowaną pod górną lub dolna wargę. Z czasem zaczęto do niej dodawać sól, wodę i przyprawy, a ochronne saszetki pozwalały Skandynawom na bardziej „higieniczne” użytkowanie. Snus w tej postaci rozprzestrzenił się po Norwegii, Finlandii oraz Danii z taką siłą, że dziś wielu uzależnionych traktuje ten produkt jak kawę – nie wyobraża sobie bez niego ani jednego poranka.

„Snus jest wygodniejszy”

Co spowodowało tak gwałtowny wzrost sprzedaży snusu w Norwegii? Za używką na pewno przemawia wygoda. Julie, 19-latka z Bergen, zażywa snus od 3 lat. Nie pamięta, jak to się zaczęło. – Wydaje mi się, że dali mi go znajomi znajomych. Wcześniej próbowałam popalać, ale to dość problematyczny nałóg – opowiada. Jak wyjaśnia, snus oszczędza jej zadymionych ubrań i potrzeby wychodzenia na zewnątrz podczas niepogody. Jej znajoma, Marie, dodaje, że taki sposób przyjmowania nikotyny pozwala jej ominąć zakaz palenia w miejscach publicznych. – Nikomu nie przeszkadza, że w ustach trzymam snus, a ja nie muszę stać na zewnątrz z papierosem. No i marznąć na wietrze! Wychodzenie zimą z pracy, żeby zapalić… to był dopiero koszmar – wspomina.  

31-letni Ludwig, który ze snusu korzysta (z dwutygodniową przerwą) już 7 lat, jako zaletę używki wymienia jedno – daje najlepszego „kopa”. – Rano muszę się rozbudzić, a nic nie zrobi tego lepiej niż snus. Kawa, papierosy, nic – opowiada Norweg. – A do tego snus pomaga mi zebrać myśli i skupić się w pracy – dodaje.

Boją się odstawić?

Co ciekawe, wszyscy z pytanych są powiązani z sektorem usług medycznych. Marie kształci się, by zostać pielęgniarką, a Julie wybiera się na medycynę. Ludwig, który jest lekarzem, twierdzi, że świetnie zdaje sobie sprawę z, jak to nazywa, „absurdu tej snusowej sytuacji”. Dlatego próbował rzucić, głównie za namową siostry i matki. Bez skutku. – Wróciłem do nałogu dość szybko. Skutki uboczne odstawienia snusu były nie do zniesienia. Może to moja słaba wola i przesadzam, ale naprawdę nie miałem ochoty na dreszcze i wieczne zdenerwowanie. Nazywam to „syndromem odstawienia” – tłumaczy. Podkreśla jednak, że w żaden sposób nie chciałby zachęcić nikogo do nałogu. – Nie zrozum mnie źle, uwielbiam snus, ale żółte zęby i ten stres, kiedy wiesz, że nie wyjdziesz z domu bez swojej magicznej puszki, to naprawdę nic przyjemnego – mówi. Podkreśla, że największym zagrożeniem są oczywiście choroby powodowane przez używkę. – Moja matka przy każdej okazji przypomina mi, jak to się kończy. Sama paliła całe lata, teraz nie jest w najlepszej kondycji. Ale cóż, jak to mówią, smoking’s out, snus is on (palenie przeminęło, modny jest snus – przyp. red.) – opowiada mężczyzna.

„To bardziej niebezpieczne, niż sądzono”

O badaniach nad zagrożeniami, jakie niesie snus, wspominały niedawno norweskie stacje Tv2 i NRK. Doktor Eli-Anne Skaug z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii (NTNU) była jednym z ekspertów badających grupę 1500 uzależnionych. W grupie badanych odnotowano przypadki poważnych chorób spowodowanych regularnym zażywaniem snusu. W większości były to problemy z ciśnieniowo-krążeniowe, arytmie serca i początki miażdżycy. Zdarzyły się też przypadki, w których wykryto wczesne stadium raka jamy ustnej oraz trzustki. – To dużo bardziej niebezpieczne, niż sądzono – przestrzega Skaug.

Nie kupisz snusu w UE

Skandynawowie kochają snus do tego stopnia, że wielu z nich nie wyobraża sobie wyjazdu zagranicę bez „magicznej puszki”. I tu zaczynają się problemy. O ile w Norwegii produkt dostaniemy w niemal każdym supermarkecie, zakup snusu w krajach Unii Europejskiej jest dużo bardziej kłopotliwy. Naciski UE sprawiają, że poszczególne rządy krajów członkowskich pracują nad wprowadzaniem nowelizacji do ustaw o ochronie zdrowia dotyczącej wyrobów tytoniowych. Wyjątkiem jest Szwecja, która wywalczyła sobie prawo do handlu snusem. Problemów ze sprzedażą snusu nie ma też w Danii i Finlandii.

Snus do „celów kolekcjonerskich”

W Polsce także poddano zmianom ustawę o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Doprecyzowano m.in. definicję dodatków smakowych, e-papierosów, a także snusu. Nowelizacja okazała się śmiertelnym ciosem dla polskich sprzedawców tytoniu. Większość internetowych sklepów zawiesiła działalność. Na stronie jednego z najpopularniejszych snussklepów możemy przeczytać: „W związku z wejściem w życie nowej ustawy o ochronie zdrowia z dn. 22.07.2016, jesteśmy zmuszeni do zakończenia swojej działalności”. Handlarzom pozostały jeszcze popularne serwisy ogłoszeniowe. Tutaj uda się sprzedać niemal wszystko, o ile pod ogłoszeniem będzie widniał ubezpieczający dopisek: „Wyłącznie do celów kolekcjonerskich”.

Przedsiębiorczy taksówkarze i recepcjoniści

Mimo że Norwegowie wybierający się w podróż do krajów o tak restrykcyjnych przepisach jak Polska, próbują zaopatrzyć się w zapas snusu jeszcze w domu, do samolotu mogą wnieść ich do 250 g. Dlatego wielu z trwogą myśli o kolejnych dniach w naszym kraju. Okazuje się jednak, że z sytuacją świetnie zaznajomieni są Polacy, gotowi „nieść pomoc” uzależnionym Skandynawom. Ci bardziej przedsiębiorczy, głównie taksówkarze i pracownicy hosteli, często wyciągają snus„spod lady” i sprzedają go po zawyżonej cenie.  – W Warszawie taksówkarz próbował sprzedać mi puszkę snusu za 80 zł. Nie wiedziałem, o co chodzi, zgodziłem się, ale okazało się, że był przeterminowany. I tak wziąłem! – wspomina Matte, który do Polski przylatywał z Oslo w celach biznesowych. Jak podkreśla, snus to nie tylko względnie tania używka dla młodych. – Bierze go każdy z moich kolegów z pracy, w tym biznesmenów i polityków. To bardzo demokratyczny i patriotyczny produkt – śmieje się Norweg. Jednak chwile bez snusu w Polsce wspomina z rozdrażnieniem. – W gruncie rzeczy ten taksówkarz mnie uratował – mówi po zastanowieniu.

„Mamy swoich snusmannów”

Sophia, która przyjechała do jednego z polskich miast na studia, dowiedziała się od znajomych ze starszych roczników o dużo wygodniejszym sposobie zakupu snusu. Zamiast nieczytelnych serwisów aukcyjnych i transakcji z nagabującymi taksówkarzami, Norwegowie wyszukują sobie zaufanych sprzedawców. – Mamy swoich snusmannów! – śmieje się studentka. – Przywożą mi puszki do domu, nie jest nawet tak drogo. Snus nigdy jeszcze nie był przeterminowany. Jest wygodnie, z dostawą, zawsze na czas. Świetny biznes! – wyjaśnia z ekscytacją.  Na pytanie, ilu z jej norweskich znajomych w Polsce korzysta z usług „snusmannów”, odpowiada bez zastanowienia – Wszyscy. Nie oszukujmy się, my jako Norwegowie, jesteśmy dla nich rynkiem zbytu. Skoro jest podaż, jest też popyt. Po co wprowadzać przepisy, które udają, że jest inaczej i napędzać czarny rynek? – pyta. Nie chce jednak podać numeru kontaktowego do przedsiębiorczych Polaków – boi się, że w ten sposób pozbawi siebie i swoich znajomych dostaw lub, co gorsza, wpędzi sprzedawców w kłopoty.
Przywiązanie Skandynawów do snusu jest na tyle silne, że jedna z fińskich artystek postanowiła sprzedawać poduszki przypominające saszetki z tytoniem
Przywiązanie Skandynawów do snusu jest na tyle silne, że jedna z fińskich artystek postanowiła sprzedawać poduszki przypominające saszetki z tytoniem Źródło: snuspillow.com
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Koko11

07-01-2019 19:22

Ale bzdura !!! Norwegowie mogą wziasc do pl tylko pewna ilość snusa ??? Hahah ja latam regularnie do pl co 10 dni zawsze biorę tyle ile mi potrzebne mi czy moim kolega niekiedy biorę nawet 6 paczek po 5 pudełeczek i nigdy nie zdarzyło mi się żeby na lotnisku w pl ktoś się do mnie przyczepił ... odnośnie szkodliwości owszem snus jest szkodliwy ale nie tak jak papierosy nie mam substancji smolistych jakichś pochodnych nitrogenow itp w dymie papierosowym jest kilkadziesiąt substancji powodujących raka a w snusie nie ma dymu co nie zmienia faktu ze jest to używka i napewno szkodzi i może powodować Raka !!!

Wojtek oscar

22-09-2016 00:14

osobiście sie nie zgadzam z artykulem ,ze snus jest bardziej szkodliwy odod papierosa,poniewaz ,w snusie i w papierosie stosowana jest ta sama substancja -czyli tyton,rozni się tylko tym, że snusa się żuje,a papierosa spala bądź wypada, wiec żując snusa unikamy
wdychania dymu,ktory posiada te najbardziej szkodliwe substancje smoły która powoduje zalesianie płuc, wiec teraz trzeba by było zadać sobie pytanie czy spalanie papierosa nie powoduje takich chorob w\w-miazdzycyserca,problemow z krążenie itd.,reszte dopiszcie sobie sami..

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok