Druty, tampony, nożyczki: oto, co norwescy lekarze zostawiali w ciałach pacjentów
Podczas operacji zdarzają się błędy lekarskie. Pixabay/ Licencja CC0
Przykłady niebezpiecznych błędów lekarskich
1. Historia kobiety po pięćdziesiątce, którą operowano z powodu wrzodów żołądka. W jej ciele pozostawiono rodzaj metalowej szpatułki służącej do podtrzymywania jelit. Pielęgniarka po operacji doniosła o brakujących narzędziach, lecz uznano, że z racji rozmiarów przyrządu mało prawdopodobne byłoby zaszycie go w pacjentce. Kobietę wypisano do domu. Po miesiącu wróciła do szpitala z powodu bólu brzucha, dopiero wówczas wykryto przyczynę objawów i przeprowadzono kolejną operację. Na szczęście obyło się bez poważnych konsekwencji.
2. Mężczyzna około czterdziestki był operowany ze względu na przewlekłe zapalenie zatok oraz krzywą przegrodę nosową. Po zabiegu rozwinęła się infekcja o przykrym zapachu, objawiająca się także bólem twarzy i przekrwieniem błony śluzowej. Najpierw próbowano bezskutecznie leczyć pacjenta antybiotykami. Gdy jego stan ciągle się pogarszał, po pół roku odkryto, że w ciele mężczyzny pozostawiono tampon. Po jego usunięciu większość objawów ustąpiła, choć w wyniku pomyłki poważnie ucierpiały zatoki.
3. Kolejna historia dotyczy sześćdziesięciolatka. Przeszedł angiografię (badanie naczyń krwionośnych) w związku z podejrzeniem choroby serca. Po zabiegu mężczyzna miał poważne problemy z prawym ramieniem. Po 14 (!) miesiącach odkryto, że w ciele pacjenta znajduje się czterdziestocentymetrowy cewnik. By go usunąć, lekarze musieli przeprowadzić aż dwie operacje, ponieważ po pierwszej nie udało się usunąć całości przewodu.
4. Pięćdziesięciolatce usuwano jajniki. Po zabiegu uskarżała się na bóle brzucha. Przeszła kilkukrotną hospitalizację, jednak przez większość czasu podejrzewano u niej tzw. skręt kiszek. Po dwóch latach ponownie ją hospitalizowano, a ponieważ objawy nie ustępowały, zdecydowano się na operację. Ta wykazała, że w jej ciele znajdował się tupfer, czyli rodzaj opatrunku wykonanego z gazy.
5. Rekordzistą sprzed dwóch dekad jest chyba ówczesny trzydziestolatek z niewielkiej miejscowości pod Trondheim. W jego ciele zaszyto blisko półmetrowe metalowe narzędzie, zapobiegające zamknięciu się jamy brzusznej podczas operacji. Mężczyzna uskarżał się na bóle, infekcje i gorączki, lecz dopiero po dwóch latach zidentyfikowano problem, gdy szyna pękła na pół. Lekarze, po usunięciu ciała obcego, stwierdzili, że Norweg mógł w każdej chwili umrzeć. Elementy znajdowały się zaledwie parę milimetrów od aorty i około centymetra od organów wewnętrznych.
Kto i w jaki sposób się myli?
Najmniej uważni, zgodnie z raportem, okazywali się ortopedzi i chirurdzy. Specjaliści z tych dziedzin w sumie odpowiadają w równym niemal stopniu za ok. 40 proc. błędów. Na kolejnych pozycjach znaleźli się położnicy i ginekolodzy, dalej onkolodzy oraz laryngolodzy.
Warto nadmienić, że w ciele niektórych pacjentów znajdowało się kilka przedmiotów. Raport wymienia, że błędy dotyczyły 84 osób (w zestawieniu z liczbą 121 pozostawionych elementów). Ich wnioski o odszkodowanie odrzucono aż 37 razy. Decyzje te motywowano na przykład rzekomym brakiem uszczerbku na zdrowiu.
Miliony na odszkodowania
Zagrożenie dla zdrowia i życia
Źródła: NPE, Verdens Gang
To może Cię zainteresować