Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

10
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Wywiad

#PolakPotrafi: „Czas w piekle wykorzystałam, by się opalić". Historia Mirelli i jej biznesu

Anna Moczydłowska

13 grudnia 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
9
#PolakPotrafi: „Czas w piekle wykorzystałam, by się opalić

Mirella zajmuje się prowadzeniem biznesu w Norwegii wraz z mężem Dariuszem. fot. facebook/Mirella Buczyńska

Stałe klientki nie wyobrażały sobie miesiąca bez wizyty w jej salonie, a nowe zjeżdżały do dzięsięciotysięcznej Vennesli z samego Oslo. Dzięki dobrze prosperującemu biznesowi stała się jedną z najbogatszych kobiet w regionie. Kilka złych decyzji i znalazła się na dnie. Mirella Buczyńska wyszła z niego silniejsza, z zupełnie nową energią... i nowym biznesem, który prowadzi z inną Polką, Anną Długołęcką.
Do Norwegii przeprowadziła się wraz z mężem 15 lat temu. Od razu zaczęła pracować jako kosmetyczka, wkrótce potem założyła swój salon.  – Uwielbiam pomagać ludziom, robić coś od serca i na wysokim poziomie. Produkty, na których pracowałam też zawsze były z najwyższej półki i przede wszystkim sprawdzane na sobie. Oferowałam pełną gamę usług i szybko zgromadziłam grupę stałych klientów, pomimo położenia w małym miasteczku – wspomina z dumą Mirella.

Po kilku latach przeniosła salon z kilkudziesięciu metrów na 220. Z 1500 klientek zrobiło się prawie dwa razy tyle. Pracowała od rana do nocy, zatrudniała coraz więcej osób. Pojawiły się też pierwsze problemy. – Nie byłam w stanie sama nad wszystkim czuwać. A tak to już jest, że gdy kota nie ma, myszy harcują – opowiada.

Bardzo niepochlebny artykuł w lokalnej prasie przyczynił się do upadku firmy. Głównym zarzutem wobec Mirelli była defraudacja pieniędzy. Tak jak wcześniej telefon dzwonił nieprzerwanie – nawet kilkadziesiąt razy dziennie – tak nagle wszystko się skończyło. Zarobki spadły ponad dziesięciokrotnie, nie miała nawet z czego opłacić czynszu za lokal.

– Próbowałam ratować się, zakładając drugą firmę, ale niestety na to było już za późno. Kiedy przyszedł gorszy okres, wszystko potoczyło się szybko. Wtedy byłam już pewna, że salon upadnie. Trzy miesiące, kilka złych decyzji, perturbacje z urzędem skarbowym i koniec. W 2014 roku zbankrutowałam – dodaje.
Mirella wraz z mężem Dariuszem
Mirella wraz z mężem Dariuszem
Anna Długołęcka, przedstawicielka marki
Anna Długołęcka, przedstawicielka marki
Spotkanie w Oslo
Spotkanie w Oslo
Spotkanie w Oslo
Spotkanie w Oslo
Spotkanie w Oslo
Spotkanie w Oslo

Prosto do piekła 

– Spadłam do samego piekła i na samo dno. Wpadłam w depresję, nie miałam siły, nie wierzyłam, że coś mi się jeszcze uda. To był koszmar na jawie. Klientki, które kiedyś nie mogły beze mnie żyć, zaczęły ignorować na ulicy. Ludzie szeptali za plecami. Nieustannie czułam na sobie ciekawskie spojrzenia, które mogłyby palić. To był straszny okres – przyznaje Mirella.

Z upadkiem firmy i depresją zbiegły się problemy zdrowotne. Mirella zmagała się z bólami bioder. Kiedy wydawało się, że gorzej być nie może, pomoc przyszła nieoczekiwanie. Koleżanka namówiła ją do użycia preparatu pewnej firmy. – Pomyślałam, że nie mam nic do stracenia, bo wypróbowałam już niemal wszystko. Bez większej nadziei zaczęłam go stosować. Po dwóch tygodniach mogłam normalnie chodzić. Po kilku miesiącach bóle niemal całkowicie ustały. Uwierzyłam w tę markę i śmieję się, że to ona znalazła mnie.

Tak Mirella została przedstawicielką Jeunesse, marki znanej w Stanach i Azji, a dopiero wchodzącej na rynek europejski. W Norwegii działa od roku. Firma promuje przede wszystkim zdrowe życie, młody wygląd i prowadzenie własnego biznesu. Produkty słynną między innymi z tego, że niektóre ich technologie oraz autorzy byli nominowane do nagrody Nobla, a tworzone są przez lekarzy i głównych konsultantów NASA ds. żywienia. Jak wyliczają liderzy firmy, w ciągu czterech lat istnienia dotarła ona do stu krajów, „wychowała” już piętnastu milionerów i wygenerowała ponad 77 milionów dolarów prowizji dystrybutorskich.

Biznes nie tylko dla kobiet 

Mirella zajmuje się prowadzeniem biznesu Jeunesse w Norwegii wraz z mężem Dariuszem. – To dobry biznes dla par. Oczywiście tylko tych, które lubią być razem – mówi z uśmiechem – My, pomimo 23 lat razem, nie mamy się dość. Moja działka to produkty i kobiece eventy. Darek odpowiada za stronę finansową. Jednocześnie nie jesteśmy ograniczeni, ten biznes możemy prowadzić zarówno w Polsce, jak i w Norwegii. Nie mylcie nas tylko proszę tylko z konsultantami katalogów wysyłkowych, znanych ze średniej jakości kosmetyków. To inna bajka, chodzi nie tylko o urodę, ale i o zdrowie – zaznacza Mirella.  

Wraz z inną Polką, Anną Długołęcką oraz jej mężem Jarosławem (oboje pochodzą z Lysaker), zajmują się także organizowaniem spotkań dla kobiet, na których promują produkty, udzielają porad urodowych oraz zdrowotnych i przede wszystkim tworzą silną społeczność. To wciąż jedne z na razie nielicznych Polek zajmujących się tym biznesem w Norwegii. Ostatnie spotkanie odbyło się w grudniu w Oslo, ale panie zamierzają organizować podobne imprezy we wszystkich większych miastach.  

– Teraz mam pracę, w której mogę pomagać ludziom, zarabiać pieniądze i nie stresować się. Byłam w piekle, ale postanowiłam wykorzystać ten czas, by się opalić. Choć proces wciąż trwa, spakowałam walizki i wyszłam z podniesioną głową – podsumowuje Mirella.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Krzysztof Pawlowicz

14-12-2016 12:43

Jan Kowalski ty to chyba jestes mocno zwiazany z "mafia" farmaceutyczna czytajac twoj komentarz!!! Podajesz takie przyklady ze az rece opadaja, 12 instytucji !!!! same panstwowe ktorym jest bardzo nie na reke ze ludzie wydaja pieniadze na suplementy i nawet lepiej sie czuja ,nie choruja a co za tym idzie nie musza juz wpychac w siebie tych swinstw z aptek!!!!Polskie spoleczenstwo jest uzaleznione od lekarstw,ale na szczescie mlode pokolenie staje sie coraz bardziej swiadome i chetniej siega po suplementy niz po lekarstwa. I jeszcze podawanie za przyklad Gazety Wyborczej to juz mowi wszystko !!!!! "wysokie obcasy" bardzo "fachowy" i zetelny artykol. hehehe boki zrywac!!!!Gratuluje

Krzysztof Pawlowicz

14-12-2016 12:26

Masz racje Zuzanna na szkoleniach z rozwoju osobistego piora nam mozgi czystym proszkiem i wtedy mamy czyste mozgi. Niestety wiekszosc ludzi pierze sobie mozg syfem z tv i prasy!!!! Ale na szczescie zyjemy w wolnym swiecie i mamy wybor!!!!

Zuzanna kowalska

13-12-2016 21:07

Amway chyba zapoczatkowal pranie mozgu naiwnym a potem juz poszlo z gory. najkrocej jak moge powiedziec; kazda ideolologia jest dobra dla sprzedajacych byle zysk był. A jesli sie ma odwage aby to czynic dla wlsnych korzysci, to juz tylko z gorki........

Jan Kowalski

13-12-2016 12:11

Tu na potwierdzenie tego co wczesniej napisano:
Komentarz do artykulu: www.networkmagazyn.pl/suplementy_diety_w..._akcja_12_instytucji

Wskaż w składzie INCI dowolnego kosmetyku Jeunesse owe "czynniki wzrostowe". Jeśli się tam naprawdę znajdują, to muszą być wymienione. Tak stanowi europejskie prawo, a konkretnie: www.gis.gov.pl/ckfinder/userfiles/files/...yki/1223-2009(1).pdf

Muszę przyznać, że klechda marketingowa Nathana Newmana - głównego afirmatora produktów Jeunesse - urzekła mnie od razu, gdy tylko ją pierwszy raz usłyszałem. Jest tak samo piękna, jak nieweryfikowalna dla laika. Na noblistów powołać się może każdy...

W istocie brzmi ona tak: "tworzymy laboratoryjnie , w którym dzięki przebywaniu w obecności komórek macierzystych pobranych od ludzi, nabywają cech, które sprawiają, iż skóra otrzymuje w produkcie czynniki wzrostu, cytokiny, interleukiny etc.

Nikt jeszcze z Jeunesse poproszony o wskazanie owych "specjalnych molekuł" w składzie jakiegokolwiek produktu od Luminesce poczynając - nie wiedział, co powiedzieć.

To są brednie Dominiku, które obrażają inteligencję Polaka, bo może Amerykanina nie.
I znowu się zaczyna. Następny marketing z ewidentnym oszustwem, jako grzechem pierworodnym poczęcia.

Niech no firma Jeunesse napisze gdzieś oficjalnie, że substancją aktywną, antystarzeniową w ich produktach jest molekuła, która stała się od "przebywania w pobliżu" komórek pobranych od człowieka faktorem wzrostu dla tkanki skórnej...

Od razu firmę tę kontrolne organa sanitarne spakują do kina.

Ponieważ w UE jest zakaz stosowania w kosmetologii nawet jednego atomu pobranego z organizmu ludzkiego, więc ustami uczestników tego networku przemycana jest bajka o "molekułach, co to przebywając w środowisku warunków z komórkami macierzystymi ludzkimi, nabyły od nich cech czynników wzrostu..." I to nawet dwustu kilkudziesięciu czynników.
Tylko ... w składzie INCI kosmetyków Jeuneese, jakoś nie ma tych molekuł i tych czynników... Każdy faktor jest konkretną substancją, a nie magiczną energią nabytą w "środowisku warunków". Każdy realny faktor jest deklarowany w składach kosmetyków.

Na indolencji, na niewiedzy wiernych bazują od wieków wszyscy czarownicy, kapłani i ... ideolodzy sekt ekonomicznych.

Wiesz jak się to robi rzetelnie?

Opracowuje się czynnik wzrostu np fibroblastów, składa jego dokumentację w rejestrach unijnych, a potem wykazuje się w składzie kosmetyku KONKRETNY SUBSTRAT, przechowując w siedzibie podmiotu odpowiedzialnego za wprowadzenie do obrotu w UE (patrz art 2 w/w Rozporządzenia) takiego kosmetyku.

Robi się to transparentnie, w oparciu o badania dokumentujące realne działanie takiego czynnika.

Przykład modelowy:
Opracowanie we wrocławskim laboratorium Cell Line Research pierwszego na świecie poza Koreą Płd i USA) czynnika wzrostu komórek skóry - (FGF-1 Fibroblast Growth Factor), opatentowanie go przez dr Błażeja Dolniaka, UDOKUMENTOWANIE badaniami mechanizmu jego działania i WYKAZANIE go w składzie Eliksiru Pod Oczy firmy Colway!

A nie pierdolenie po kątach, że ma się "cudowny składnik", którego wszak nie ma w składzie produktu. MLM dla debili.

Masz wyjątkowego pecha, chłopie w swoich losach marketingowych. Z deszczu pod rynnę... Pewne jest tylko to, że kto "przebywa w środowisku" ludzi powielających takie pierdoły, ten rzeczywiście "nabywa ich cech".
I proceder się kręci...

Jan Kowalski

13-12-2016 12:02

Ta, komorki macierzyste w mazidle za 100 zlotych. Jedno wielkie oszustwo I naciaganie ciemnej masy.
www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,10...isableRedirects=true
Jeszcze laczenie tych mazidel z nagroda Nobla to juz jedna wielka kpina marketingowa.

Konrad Poznański

13-12-2016 11:46

Brawo! Przedsiębiorcy nigdy się nie poddają! Przedsiębiorcy nie narzekają tylko DZIAŁAJĄ, Inspirują. Dziękuję za Inspirację

Krzysztof Pawlowicz

13-12-2016 11:08

Zanim się wypowiesz to wypadałoby sprawdzić !!!!Firma jest gigantem w branży i jest najszybciej rozwijającą z miliardowymi obrotami.Ma produkty której technologia otrzymała nagrodę Nobla i była nominowana do nagrody Nobla!!!! Ale łatwiej jest mielić jęzorem !!! Hejtowanie zajmuje ci pewnie dużo czasu!!!! Brawo gratulacje!!!

urzekła mnie ta historia ...ale bardziej ciekawi mnie wątek zarzutu defraudacji i walki ze skattem...wygraliście,uniewinnili was,oczyściliście swój wizerunek?

Jan Kowalski

13-12-2016 10:06

"Produkty słynną między innymi z tego, że były nominowane do nagrody Nobla"
Ale marketingowy belkot!!! Od kiedy to produkty dostaja nagrody Nobla?
Kolejna piramida sprzedazy bezposredniej i wciskanie ciemnoty.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok